Iza idąc krok w krok z Michałem
uśmiechała się radośnie w jego kierunku. Silnia dłoń bruneta obejmowała ją
delikatnie w pasie, a roześmiane tęczówki z czułością wpatrywały się w
blondynkę. Idąc przez zatłoczone ulice Warszawy oboje zdawali się nie zauważyć
ciekawskich spojrzeń przechodniów. Dziewczyna nie wiedziała jak Michał to
robił, ale będąc blisko niego chociaż na chwilę zapominała o tych intensywnie
zielonych tęczówkach Zbyszka. Ale fakt ten nie był jednoznaczny z jej uczuciem
co do Kubiaka. Iza owszem uwielbiała przebywać w towarzystwie młodego
przyjmującego warszawskiej Politechniki, ale jednocześnie miała pełną
świadomość tego, że chociaż niewiadomo jak bardzo Michał by się starał nigdy,
nawet w najmniejszym stopniu nie dorówna Barmanowi. Blondynka miała sobie za
złe to, ze wykorzystała Kubiaka jako jej własną, osobistą ‘zapominajkę’
Zbyszka. Przecież nie miała się co łudzić, że pomiędzy nią, a jej najlepszym
przyjacielem w końcu nastąpi jakiś przełom i brunet zobaczy w niej kobietę
swojego życia. Świadomie, każdego dnia, skazywała się na cierpienie widząc
jakimi czułościami Bartman obdarowuję Agę. Satysfakcja i pogarda, którą Iza
widziała w oczach rudowłosej dziewczyny jeszcze bardziej dodawał oliwy do
ognia. Ale blondynka nie mogła nic na to poradzić. W jej sercu było miejsce
tylko dla jednego mężczyzny i chociaż Michał poruszyłby niebo i ziemie, zawsze
będzie tym drugim, gorszym… mniej kochanym.
- Izka, możesz mi w ogóle wytłumaczyć, gdzie mnie prowadzisz? – głos chłopaka wyrwał dziewczynę z rozmyślań
- Muszę zajść do jubilera. Ostatnio na basenie przez Agnieszkę niechcący rozerwałam bransoletkę, a naprawdę jest dla mnie ważna.
- Dlaczego? Kawałek jakiegoś łańcuszka, na dłoń.
- Dostałam ją od Zbyszka, już bardzo dawno temu. – na twarzy blondynki mimowolnie pojawił się uśmiech – Naprawdę jest dla mnie ważna. Zawsze gdy na nią spoglądałam przypominam sobie o naszej przyjaźni.
- Ale to tylko bransoletka – Michał lekko pokręcił głową – Jakieś świecidełko, które ma się do waszej przyjaźni tyle co piernik do wiatraka.
- Marudzisz Michaś, wiesz? – Iza westchnęła lekko
Brunet się mylił. Bransoletka naprawdę znaczyła dla niej wiele. Dostała ją w końcu od Zbyszka, a wygrawerowany na jej odwrocie napis, powodował, że dziewczyna zawsze czuła jego obecność blisko siebie. Pogodziła się z tym, że w przeciwieństwie do jej, w Bartmanowej hierarchii wartości zawsze będzie zajmowała dopiero drugi szczebel. Dokładnie takie samo miejsce jakie Michał będzie ogrywał w jej życiu. Dlatego coraz głośniej odzywały się w niej wyrzuty sumienia, że świadomie skazuje Kubiaka na cierpienie.
- To tutaj. – dziewczyna zatrzymała się przed zakładem jubilerskim – Wchodzisz ze mną, czy poczekasz?
- Pewnie, że wchodzę, może jakiś ładny drobiazg wpadnie mi w oko dla ciebie.
- Nie żartuj sobie, co? – blondynka zaśmiała się serdecznie.
Michał przyśpieszając kroku wyminął Izę poczym otwierając przed nią drzwi zakładu ukłonił się nisko.
- Panie przodem.
- Och dziękuje.
- Zawsze do usług.
Z uśmiechami na twarzach para weszła do środka.
- W czymś mogę pomóc? – niemal natychmiast znalazła się przy nich przeurocza kobieta w średnim wieku
- Kilka dni temu przyniosłam bransoletkę do naprawy. Taka srebrna, wysadzana zielonymi szafirami, jest już może gotowa.
- Wiem, o którą pani chodzi – kobieta sięgnęła ręką pod ladę w celu wyciągnięcia niewielkiego, podłużnego pudełeczka – To ta, prawda?
Blondynka otworzyła wieko a jej oczom ukazała się tak dobrze znana biżuteria.
- Tak, to ta – na jej twarzy mimowolnie pojawił się szeroki uśmiech
- I po to ciągnęłaś mnie przez pół Warszawy – Michał westchnął lekko – Kobiety. Przecież równie dobrze mogłem ci kupić sto razy ładniejszą.
Iza tylko lekko wzruszyła ramionami. Poczym szybko uregulowała należyte płatności. Kiedy tylko oboje znaleźli się z powrotem na podwórku blondynka momentalnie włożyła bransoletkę na nadgarstek. Czując zimne srebro na swojej ciepłej skórze poczuła niebywałą ulgę. Znów miała cząstkę Zbyszka cały czas przy sobie…
- Izka, możesz mi w ogóle wytłumaczyć, gdzie mnie prowadzisz? – głos chłopaka wyrwał dziewczynę z rozmyślań
- Muszę zajść do jubilera. Ostatnio na basenie przez Agnieszkę niechcący rozerwałam bransoletkę, a naprawdę jest dla mnie ważna.
- Dlaczego? Kawałek jakiegoś łańcuszka, na dłoń.
- Dostałam ją od Zbyszka, już bardzo dawno temu. – na twarzy blondynki mimowolnie pojawił się uśmiech – Naprawdę jest dla mnie ważna. Zawsze gdy na nią spoglądałam przypominam sobie o naszej przyjaźni.
- Ale to tylko bransoletka – Michał lekko pokręcił głową – Jakieś świecidełko, które ma się do waszej przyjaźni tyle co piernik do wiatraka.
- Marudzisz Michaś, wiesz? – Iza westchnęła lekko
Brunet się mylił. Bransoletka naprawdę znaczyła dla niej wiele. Dostała ją w końcu od Zbyszka, a wygrawerowany na jej odwrocie napis, powodował, że dziewczyna zawsze czuła jego obecność blisko siebie. Pogodziła się z tym, że w przeciwieństwie do jej, w Bartmanowej hierarchii wartości zawsze będzie zajmowała dopiero drugi szczebel. Dokładnie takie samo miejsce jakie Michał będzie ogrywał w jej życiu. Dlatego coraz głośniej odzywały się w niej wyrzuty sumienia, że świadomie skazuje Kubiaka na cierpienie.
- To tutaj. – dziewczyna zatrzymała się przed zakładem jubilerskim – Wchodzisz ze mną, czy poczekasz?
- Pewnie, że wchodzę, może jakiś ładny drobiazg wpadnie mi w oko dla ciebie.
- Nie żartuj sobie, co? – blondynka zaśmiała się serdecznie.
Michał przyśpieszając kroku wyminął Izę poczym otwierając przed nią drzwi zakładu ukłonił się nisko.
- Panie przodem.
- Och dziękuje.
- Zawsze do usług.
Z uśmiechami na twarzach para weszła do środka.
- W czymś mogę pomóc? – niemal natychmiast znalazła się przy nich przeurocza kobieta w średnim wieku
- Kilka dni temu przyniosłam bransoletkę do naprawy. Taka srebrna, wysadzana zielonymi szafirami, jest już może gotowa.
- Wiem, o którą pani chodzi – kobieta sięgnęła ręką pod ladę w celu wyciągnięcia niewielkiego, podłużnego pudełeczka – To ta, prawda?
Blondynka otworzyła wieko a jej oczom ukazała się tak dobrze znana biżuteria.
- Tak, to ta – na jej twarzy mimowolnie pojawił się szeroki uśmiech
- I po to ciągnęłaś mnie przez pół Warszawy – Michał westchnął lekko – Kobiety. Przecież równie dobrze mogłem ci kupić sto razy ładniejszą.
Iza tylko lekko wzruszyła ramionami. Poczym szybko uregulowała należyte płatności. Kiedy tylko oboje znaleźli się z powrotem na podwórku blondynka momentalnie włożyła bransoletkę na nadgarstek. Czując zimne srebro na swojej ciepłej skórze poczuła niebywałą ulgę. Znów miała cząstkę Zbyszka cały czas przy sobie…
TYMCZASEM
Zielone tęczówki bruneta uważnie lustrowały sylwetki ludzi, których mijał. Wkładając ręce do kieszeni bluzy westchnął głośno. Sam nie poznawał siebie. Od wizyty na basenie nie mógł przestać myśleć o Izie, cokolwiek by nie robił, gdziekolwiek by się nie znalazł, wszystkie jego myśli momentalnie ulatywały w stronę niewysokiej blondynki o zielonym spojrzeniu. Przecież byli przyjaciółmi, zawsze sobie ufali i mogli na siebie liczyć, a tymczasem teraz Zbyszek miał wrażenie jakby z każdym dniem coraz bardziej się od siebie oddalali, a całą winę za tą sytuację zwalał na Kubiaka. To on wymyślał non stop jakieś romantyczne kolacje, spontaniczne wyjścia do kina czy wycieczki za miasto tylko z Izą, a Bartmanowi najzwyczajniej w świecie to się nie podobało. Nie potrafił znaleźć jednego sensownego wyjaśnienia swojego zachowania, ale Michał po prostu nie mógł ‘kraść’ mu przyjaciółki. Tak, kraść to było dobre słowo. Kubiak jak gdyby nigdy, świadomie ograniczał kontakty Zbyszka z Izą bo niby jak inaczej wytłumaczyć to, ze dziewczyna coraz częściej znika na całe dnie z domu? Ale z drugiej strony przez głowę Bartmana przechadzały się myśli, że być może ona sama tego właśnie pragnęła. Może w ramionach Michała wreszcie znalazła to czego zawsze szukała – szczęścia. Na dodatek jeszcze ta akcja z bransoletką na basenie. Zgodnie z relacją Agnieszki blondynka nawet nie przejęła się faktem, rozerwania biżuterii, a przecież zawsze powtarzała, ze to najpiękniejszy prezent jakikolwiek dostała i nigdy nie będzie się z nią rozstawała. A tymczasem teraz, co skrzętnie wyłapało czujne oko Zbyszka, na dłoni Izy nie widniał bransoletki, a co za tym idzie dziewczyna pewnie nawet nie oddała jej do naprawy, tylko tak po prostu wyrzuciła ją w kąt, mając nadzieje, ze to załatwi sprawę.
Brunet sam nie wiedział w którym momencie znalazł się pod blokiem w którym mieszkała Agnieszki. Wyciągając z kieszeni bluzy swój telefon, chłopak sprawdził godzinę. Był o prawie dwadzieścia minut wcześniej niż oboje z Agą się umawiali, jednak perspektywa czekania tyle czasu na dworze nie napawała go optymizmem, dlatego też Zbyszek od razu skierował swoje kroki pod mieszkania rudowłosej. Widząc lekko uchylone drzwi na parterze bezszelestnie wsunął się do środka. Roześmiany głos Agnieszki prowadził go do kuchni. Dziewczyna stojąc twarzą do okna rozmawiała przez telefon.
- Nie lubię jej. Mówię ci Daria ta mała, blond wywłoka coś planuje. – w pierwszej chwili Bartman chciał od razy podejść do niej i wyrwać jej telefon z dłoni, jednak postanowił, że posłucha i być może dowie się czegoś więcej – Jak byliśmy na basenie to ta cała Izka się tak przymilała do Zbyszka, że aż we mnie wszystko wrzało… A żebyś ty widziała jej minę, kiedy przeze mnie rozerwała tą bransoletkę, myślałam, że się pobeczy się tam przy mnie…. Co by się jeszcze stało, gdyby ta mała jędza nosiła biżuterię od mojego Zbyszka… No tak kochanie masz rację… Zadzwonię później jak wrócę do domu… Pa…
Brunet nie chciał uwierzyć w to co przed chwilą usłyszał. Nie dopuszczał do siebie myśli, że Agnieszka z taką premedytacją mogłaby wymyślić kłamstwo o rzekomym zniszczeniu przez Izę bransoletki od niego, tylko po to żeby zrobić blondynce przykrość.
- Zbyszek?! – rudowłosa odwracając się w kierunku drzwi zobaczyła jego obecność – A co ty tu robisz? Jak długo tu stoisz?
- Drzwi do mieszkania były uchylone, a ja wszedłem dosłownie przed chwilą. – nie chciał mówić jej o tym, ze słyszał całą rozmowę, w podświadomości czuł, że może dowiedzieć się od Agnieszki jeszcze dużo interesujących go rzeczy – Gotowa? Możemy już iść?
Rudowłosa z uśmiechem pokiwała głową…
… Bartman zamknął za sobą drzwi swojego mieszkania. Od razu wyczuł przepiękny zapach dochodzący z kuchni. Napawając się apetyczną wonią skierował swoje kroki do kuchni. Iza nucąc pod nosem swoją ulubioną piosenkę ścierała kuchenny blat.
- Cześć.
- Zbyszek? Już jesteś? – blondynka uśmiechnęła się szeroko w jego stronę – Myślałam, że będziesz później i jeszcze nie zdążyłam dokończyć kolacji.
- A co takiego pichcisz?
- Spaghetti. Mam nadzieję, że jesteś głodny?
- Jak wilk – chłopak zaśmiał się radośnie, a jego wzrok powędrował na prawy nadgarstek dziewczyny. Widząc delikatną, srebrną bransoletkę z zielonymi szafirami na jego twarzy mimowolnie pojawił się szeroki uśmiech, a z serca spadł ogromny kamień, dając przyjemne poczucie ulgi…
Zielone tęczówki bruneta uważnie lustrowały sylwetki ludzi, których mijał. Wkładając ręce do kieszeni bluzy westchnął głośno. Sam nie poznawał siebie. Od wizyty na basenie nie mógł przestać myśleć o Izie, cokolwiek by nie robił, gdziekolwiek by się nie znalazł, wszystkie jego myśli momentalnie ulatywały w stronę niewysokiej blondynki o zielonym spojrzeniu. Przecież byli przyjaciółmi, zawsze sobie ufali i mogli na siebie liczyć, a tymczasem teraz Zbyszek miał wrażenie jakby z każdym dniem coraz bardziej się od siebie oddalali, a całą winę za tą sytuację zwalał na Kubiaka. To on wymyślał non stop jakieś romantyczne kolacje, spontaniczne wyjścia do kina czy wycieczki za miasto tylko z Izą, a Bartmanowi najzwyczajniej w świecie to się nie podobało. Nie potrafił znaleźć jednego sensownego wyjaśnienia swojego zachowania, ale Michał po prostu nie mógł ‘kraść’ mu przyjaciółki. Tak, kraść to było dobre słowo. Kubiak jak gdyby nigdy, świadomie ograniczał kontakty Zbyszka z Izą bo niby jak inaczej wytłumaczyć to, ze dziewczyna coraz częściej znika na całe dnie z domu? Ale z drugiej strony przez głowę Bartmana przechadzały się myśli, że być może ona sama tego właśnie pragnęła. Może w ramionach Michała wreszcie znalazła to czego zawsze szukała – szczęścia. Na dodatek jeszcze ta akcja z bransoletką na basenie. Zgodnie z relacją Agnieszki blondynka nawet nie przejęła się faktem, rozerwania biżuterii, a przecież zawsze powtarzała, ze to najpiękniejszy prezent jakikolwiek dostała i nigdy nie będzie się z nią rozstawała. A tymczasem teraz, co skrzętnie wyłapało czujne oko Zbyszka, na dłoni Izy nie widniał bransoletki, a co za tym idzie dziewczyna pewnie nawet nie oddała jej do naprawy, tylko tak po prostu wyrzuciła ją w kąt, mając nadzieje, ze to załatwi sprawę.
Brunet sam nie wiedział w którym momencie znalazł się pod blokiem w którym mieszkała Agnieszki. Wyciągając z kieszeni bluzy swój telefon, chłopak sprawdził godzinę. Był o prawie dwadzieścia minut wcześniej niż oboje z Agą się umawiali, jednak perspektywa czekania tyle czasu na dworze nie napawała go optymizmem, dlatego też Zbyszek od razu skierował swoje kroki pod mieszkania rudowłosej. Widząc lekko uchylone drzwi na parterze bezszelestnie wsunął się do środka. Roześmiany głos Agnieszki prowadził go do kuchni. Dziewczyna stojąc twarzą do okna rozmawiała przez telefon.
- Nie lubię jej. Mówię ci Daria ta mała, blond wywłoka coś planuje. – w pierwszej chwili Bartman chciał od razy podejść do niej i wyrwać jej telefon z dłoni, jednak postanowił, że posłucha i być może dowie się czegoś więcej – Jak byliśmy na basenie to ta cała Izka się tak przymilała do Zbyszka, że aż we mnie wszystko wrzało… A żebyś ty widziała jej minę, kiedy przeze mnie rozerwała tą bransoletkę, myślałam, że się pobeczy się tam przy mnie…. Co by się jeszcze stało, gdyby ta mała jędza nosiła biżuterię od mojego Zbyszka… No tak kochanie masz rację… Zadzwonię później jak wrócę do domu… Pa…
Brunet nie chciał uwierzyć w to co przed chwilą usłyszał. Nie dopuszczał do siebie myśli, że Agnieszka z taką premedytacją mogłaby wymyślić kłamstwo o rzekomym zniszczeniu przez Izę bransoletki od niego, tylko po to żeby zrobić blondynce przykrość.
- Zbyszek?! – rudowłosa odwracając się w kierunku drzwi zobaczyła jego obecność – A co ty tu robisz? Jak długo tu stoisz?
- Drzwi do mieszkania były uchylone, a ja wszedłem dosłownie przed chwilą. – nie chciał mówić jej o tym, ze słyszał całą rozmowę, w podświadomości czuł, że może dowiedzieć się od Agnieszki jeszcze dużo interesujących go rzeczy – Gotowa? Możemy już iść?
Rudowłosa z uśmiechem pokiwała głową…
… Bartman zamknął za sobą drzwi swojego mieszkania. Od razu wyczuł przepiękny zapach dochodzący z kuchni. Napawając się apetyczną wonią skierował swoje kroki do kuchni. Iza nucąc pod nosem swoją ulubioną piosenkę ścierała kuchenny blat.
- Cześć.
- Zbyszek? Już jesteś? – blondynka uśmiechnęła się szeroko w jego stronę – Myślałam, że będziesz później i jeszcze nie zdążyłam dokończyć kolacji.
- A co takiego pichcisz?
- Spaghetti. Mam nadzieję, że jesteś głodny?
- Jak wilk – chłopak zaśmiał się radośnie, a jego wzrok powędrował na prawy nadgarstek dziewczyny. Widząc delikatną, srebrną bransoletkę z zielonymi szafirami na jego twarzy mimowolnie pojawił się szeroki uśmiech, a z serca spadł ogromny kamień, dając przyjemne poczucie ulgi…
NA DRUGIM KOŃCU WARSZAWY
- Karinka, naprawdę cię przepraszam. – Krzysiek westchnął głośno – Gdybym wiedział wczoraj to nie obiecywałbym Damianowi, że z nim pójdę na tą siłownie.
Brunetka z uśmiechem lekko pokiwała głową.
- No nic przecież, to nie koniec świata. Nic się nie stało.
- Ale czuję się głupio. Jutro mogę przyjść i skręcić tą półkę, co?
Chociaż Karina starała się być samowystarczalna jednak w niektórych sytuacjach pomoc jakiegoś silnego mężczyzny była po prostu niezbędna. I tak właśnie było teraz. Zakupiona kilka dni temu szafka nadal leżała w pudełku, czekając aż dziewczyna zbierze się na odwagę i poprosi jakiegoś zawodnika Politechniki o pomoc, no i takim oto sposobem padło na Wierzbowskiego.
- Tak, może być nawet jutro i naprawdę nic się nie stało.
- Ale nie gniewasz się?
- Nie, nawet mi to przez głowę nie przeszło. – brunetka zaśmiała się lekko
- Cześć. Co tam?
Karina zadrżała słysząc za swoimi plecami głos Michała.
- Cześć, Bąku. A właśnie rozmawiamy z Karinką, jakbyś tego nie zauważył.
- Nad czym tak rozprawiacie? – jego czekoladowe tęczówki lustrowały ją na wylot, a stojąca obok niego niewysoko blondynka zapewne miała ochotę ją rozszarpać
- Aż wstyd się przyznać, ale właśnie w tym momencie odmówiłem Karinie pomocy.
- Oj Krzysiek nie dramatyzuj. – dziewczyna uśmiechnęła się nerwowo starając się nie patrzeć na Bąkiewicza – Nic nie szkodzi.
- Ale co się stało, to może będę mógł jakąś pomóc?
- Trzeba Karinie skręcić szafkę, a ja obiecałem Damianowi, ze pójdę z nim na siłownie. W sumie jeśli Michał nie masz nic do roboty, to mógłbyś sobie z tym poradzić. – Krzysiek w dość klarowny sposób przedstawił koledze z drużyny całą sytuację
- Nie, nie trzeba. Naprawdę nic się nie stanie, jeśli to poczeka do jutra.
Michał był ostatnią osobą do której brunetka zwróciłaby się w tej sprawie. Zgodnie z danym mu słowem, chciała ograniczyć ich kontakty do niezbędnego jej do życia minimum i nie narzucać się, a tymczasem Wierzbowski jak gdyby nigdy nic wpakował ją w te całe zamieszanie.
- Ale nie ma o czym mówić. – Bąkiewicz uśmiechnął się szeroko – Julia wracaj do domu, mi to nie powinno długo zająć, niedługo wrócę.
Blondynka, aż trzęsła się ze złości.
- Nie ma mowy, Michał. I albo idę z tobą, albo ty nie idziesz nigdzie.
- Jak chcesz. – brunet lekko wzruszył ramionami – Tak więc gdzie mieszkasz? Podjedziemy moim samochodem…
… Karina z uśmiech przyglądała się Siatkarzowi, który od dobrej godziny siłował się z tą nieszczęsną szafką. Oboje umilali sobie czas lekką pogawędką o rzeczach małoważnych, a Julka siedząc na kanapie co chwila wymownie wzdychała lub tupała nogą o podłogę. Nie miała ochoty tu przebywać i to było widać na pierwszy rzut oka, podobnie zresztą jak niechęć, którą blondynka darzyła brunetkę o czekoladowym spojrzeniu.
- Może ci jednak, pomogę jakoś co? – Karina podeszła bliżej Michała lekko się nad nim nachylając
- Jakbyś mogła to podtrzymaj to jakoś, a ja postaram się wkręcić tą śrubę, dobrze?
- Pewnie – dziewczyna niemal natychmiast spełniła jego prośbę
- Pić mi się chcę. – niebieskie tęczówki Julki sadziły gromy w stronę brunetki
- Idź do kuchni i sobie nalej czegoś dobrze? Szklanki są w szafce nad zlewem, a sok znajdziesz w lodówce.
- Karinka, naprawdę cię przepraszam. – Krzysiek westchnął głośno – Gdybym wiedział wczoraj to nie obiecywałbym Damianowi, że z nim pójdę na tą siłownie.
Brunetka z uśmiechem lekko pokiwała głową.
- No nic przecież, to nie koniec świata. Nic się nie stało.
- Ale czuję się głupio. Jutro mogę przyjść i skręcić tą półkę, co?
Chociaż Karina starała się być samowystarczalna jednak w niektórych sytuacjach pomoc jakiegoś silnego mężczyzny była po prostu niezbędna. I tak właśnie było teraz. Zakupiona kilka dni temu szafka nadal leżała w pudełku, czekając aż dziewczyna zbierze się na odwagę i poprosi jakiegoś zawodnika Politechniki o pomoc, no i takim oto sposobem padło na Wierzbowskiego.
- Tak, może być nawet jutro i naprawdę nic się nie stało.
- Ale nie gniewasz się?
- Nie, nawet mi to przez głowę nie przeszło. – brunetka zaśmiała się lekko
- Cześć. Co tam?
Karina zadrżała słysząc za swoimi plecami głos Michała.
- Cześć, Bąku. A właśnie rozmawiamy z Karinką, jakbyś tego nie zauważył.
- Nad czym tak rozprawiacie? – jego czekoladowe tęczówki lustrowały ją na wylot, a stojąca obok niego niewysoko blondynka zapewne miała ochotę ją rozszarpać
- Aż wstyd się przyznać, ale właśnie w tym momencie odmówiłem Karinie pomocy.
- Oj Krzysiek nie dramatyzuj. – dziewczyna uśmiechnęła się nerwowo starając się nie patrzeć na Bąkiewicza – Nic nie szkodzi.
- Ale co się stało, to może będę mógł jakąś pomóc?
- Trzeba Karinie skręcić szafkę, a ja obiecałem Damianowi, ze pójdę z nim na siłownie. W sumie jeśli Michał nie masz nic do roboty, to mógłbyś sobie z tym poradzić. – Krzysiek w dość klarowny sposób przedstawił koledze z drużyny całą sytuację
- Nie, nie trzeba. Naprawdę nic się nie stanie, jeśli to poczeka do jutra.
Michał był ostatnią osobą do której brunetka zwróciłaby się w tej sprawie. Zgodnie z danym mu słowem, chciała ograniczyć ich kontakty do niezbędnego jej do życia minimum i nie narzucać się, a tymczasem Wierzbowski jak gdyby nigdy nic wpakował ją w te całe zamieszanie.
- Ale nie ma o czym mówić. – Bąkiewicz uśmiechnął się szeroko – Julia wracaj do domu, mi to nie powinno długo zająć, niedługo wrócę.
Blondynka, aż trzęsła się ze złości.
- Nie ma mowy, Michał. I albo idę z tobą, albo ty nie idziesz nigdzie.
- Jak chcesz. – brunet lekko wzruszył ramionami – Tak więc gdzie mieszkasz? Podjedziemy moim samochodem…
… Karina z uśmiech przyglądała się Siatkarzowi, który od dobrej godziny siłował się z tą nieszczęsną szafką. Oboje umilali sobie czas lekką pogawędką o rzeczach małoważnych, a Julka siedząc na kanapie co chwila wymownie wzdychała lub tupała nogą o podłogę. Nie miała ochoty tu przebywać i to było widać na pierwszy rzut oka, podobnie zresztą jak niechęć, którą blondynka darzyła brunetkę o czekoladowym spojrzeniu.
- Może ci jednak, pomogę jakoś co? – Karina podeszła bliżej Michała lekko się nad nim nachylając
- Jakbyś mogła to podtrzymaj to jakoś, a ja postaram się wkręcić tą śrubę, dobrze?
- Pewnie – dziewczyna niemal natychmiast spełniła jego prośbę
- Pić mi się chcę. – niebieskie tęczówki Julki sadziły gromy w stronę brunetki
- Idź do kuchni i sobie nalej czegoś dobrze? Szklanki są w szafce nad zlewem, a sok znajdziesz w lodówce.
Blondynka tylko mruknęła coś pod nosem poczym zostawiając Michała
i Karinę w salonie poszła do wskazanego przez dziewczynę pomieszczenia. Szybko
odnalazła to czego szukała. Kiedy nalewała sobie soku do wysokiej szklanki do
jej uszu doszedł wesoły śmiech dochodzący z pokoju obok. Mocniej zaciskając
dłonie na szklanym naczyńku podniosła go do ust i upiła duży łyk. Rozglądając
się po pomieszczeniu jej uwagę przykuła książka leżąca na stole. Upewniając
się, że nikt nie idzie podeszła bliżej, aby lepiej przyjrzeć się okładce. Przez
przypadek zahaczyła o jeden z rogów książki i zwaliła ją na podłogę. Ze środka
wysypało się kilka kartek i zakładka. Odstawiając na blat stołu szklankę Julia
schyliła się, aby posprzątać to co nabałaganiła. Zgarniając na jedną kupkę
kartkę jej oczom ukazała się fotografia. Widząc na niej Michała i Karinie,
którzy objęciu czule się całują miała ochotę krzyczeć. Bez żadnego ładu zebrała
resztę rzeczy i zostawiła na stole, poczym zgniatając w dłoni zdjęcie wepchnęła
je do kieszeni spodni, a następnie jak najszybciej udała się w stronę salony,
aby sprawdzić, czy Karina nie zapragnęła powtórzyć czynności uwiecznionej na
fotografii…
Michał się nie zna, takie drobiazgi otrzymane od wyjątkowych dla nas osób są ogromnie ważne, wiem po sobie, bo sama świruje kiedy nie mogę znaleźć jednego pierścionka :) dobrze że udało się bransoletkę naprawić i znów znajduje się tam gdzie trzeba czyli na dłoni Izy, jak ja się cieszę że Zbyszek wszedł i usłyszał tę rozmowę którą Aga prowadziła z swoją koleżanką, teraz już wie ze ta dziewczyna nie ma tak do końca czystych intencji, a ja mogę się założyć że on Izy nigdy nie da skrzywdzić :) za to Karina i Michał małymi kroczkami odbudowują swoje dobre relację, tutaj pewnie w którymś momencie na drodze stanie im Julia ale mam nadzieję ze to już nie bedzie miało żadnego znaczenia :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i czekam na kolejną odsłonę
Kubiak jak mogłeś pomyśleć że bransoletka dla Izy jest mało ważna.. No dobra fakt że ona darzyła Zibiego uczuciem większym niż do niego ale to prezent. Ja też zawsze jak coś zgubie czy sie zepsuje od kogoś to mam tak zwane wyrzuty sumienia.
OdpowiedzUsuńJulia nie ładnie postąpiła zabierając zdjęcie. Przecież tamta dwójka miała prawo kiedyś być razem. A teraz nie są i chłopak pomagał jej tylko zawiesić szafkę.
A co do rudej to wrr rozszarpałabym taką.. Ale czekam co nowego i ciekawego jeszcze dowie sie o niej Bartman ;D
uwielbiam was!
OdpowiedzUsuńzacznę od końca może. Julka powinna się chyba coraz bardziej obawiać Kariny. Michał... widzę tu zmianę. nie chciał jej znać, nie chciał mieć z nią nic wspólnego, ale jak widać to silniejsze od niego. ale wcale mi nie żal Julki. liczę na rozwinięcie wątku Kariny i Michała.
co do drugiej naszej pary... Zibi się obudził. nie do końca jeszcze, ale jest duży postęp. Kubiaka nadal mi szkoda, ale cóż. Wbrew pozorom takie banały jak bransoletki i inne tego typu rzeczy, które podarowały nam bliskie osoby są bardzo ważne, to fakt.
no nie mogę tej całej Agnieszki. ja mam nadzieję, że to jej nie ujdzie na sucho!
do następnego! ;***
Od razu tu wpadłam, bo chciałam sie dowiedzieć co słychać u moich ulubieńców :D
OdpowiedzUsuńNo i tradycyjnie jak w tytule bloga, Zbyszko prawie gryzie te ręce z zazdrości ;p Ale sam sobie winien, Iza tyle na niego czekała, na jakiś znak a on nic, to teraz cierpi!
Faktycznie szkoda oszukiwać i mamić Michała, jak to związek bez żaru. Tak samo wątpię żeby Zibi Agę kochał, skoro non stop myśli o Izie. Super, że naprawiła bransoletkę i jak ja się cieszę, że Bartman poznał część prawdziwego oblicza Agniechy.
Oj oj panie Bąkiewicz, nie każesz się Karinie zbliżać, a sam do niej lgniesz. Podoba mi się to :D najpierw niech zdobędą dobry kontakt a potem można rozmawiać o czym więcej :)
Ha, biedna Juleczka, to był cios prosto w serce, cała się tam telepała, że nie wybuchła to cud ;p
A z tą szafką ^^ ja mam nadzieję, że się cmokną :D
Pozdrawiam
Rozdział bardzo mi się podoba :):) jestem bardzo ciekawa czego Bartman się ciekawego dowie od Agnieszki... a Kubiak to niezdaje sobie chyba sprawy jakie znaczenie mają takie drobiazgi otrzymane od przyjaciół:):) czekam z niecierpliwościa na kolejny rodział:) Pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńDobrze, że Zibi się dowiedział jak to było z tą bransoletką.!
OdpowiedzUsuńżeby im się ułożyło.! Ale z drugiej strony szkoda mi trochę Miśka :(
Czekam na kolejny rozdział .!;DD
Czytając początek tego rozdziału byłam wkurzona na Izę. Zaczynało mnie irytować to,ze zamiast zrobić jakiś krok w kierunku do Zbyszka to woli w cierpieniu poddać się jakiemuś fikcyjnemu uczuciu do Michała. Ale jak później zaczęłam czytać o tej bransoletce i rozmowie Rudej to aż mi się milej na sercu zrobiło :) Cieszę się też,że wreszcie widać,ze dla Zbyszka Iza nie jest tylko przyjaciółką...
OdpowiedzUsuńJeśli zaś chodzi o Michała B to widać,ze między nim a Kariną przełamują się lody. Cieszę się,ze ona jakoś szczególnie go nie naciska,tylko usunęła się w cień. Mam nadzieję,ze on chociaż trochę się do niej przekona. A później to już niech się dzieje co chce :D Czekam na kolejny i rozwinięcie akcji między Karina i Michałem,no i przede wszystkim Izą i Zbyszkiem :) Pozdrawiam :*
szkoda mi Kubiaka....
OdpowiedzUsuńbo widac że mu strasznie zależy na Izie...
a ona przecież nigdy nie odwzajemi jego uczuc...
no ale może chociaż Bartman teraz zacznie o nią walczyc...
ciekawe co wymyśli Julia...
coś czuję że ona jeszcze dużo namiesza.....
czekam na nexta
pozdrawiam;***
(kolejna-szansa)