wtorek, 17 lipca 2012

Rozdział 14 – „Nie chcę wiary w siłę własnych kłamstw. Nowy jestem, chociaż wciąż ten sam.”


Kubiak leżąc na swoim łóżku ze słuchawkami na uszach słuchał swojej ulubionej muzyki, próbując tym samym odpędzić wszystkie złe myśli, które coraz częściej go męczyły swoją obecnością. I bynajmniej nie dotyczyły one drużyny czy Izy. Chodziło o Zbyszka. Michał od pewnego czasu zauważył ogromną zamianę w zachowaniu przyjaciela. Bartman cały czas miał do niego o coś pretensję, czepiał się go o najmniejszy chociażby drobiazg, a kiedy Politechnika przegrywała jakiś mecz, zielonooki brunet obarczał winą swojego dawnego drużynowego ‘kolegę z plażówki’. Zupełnie tak jakby łącząca ich przyjaźń nagle, tak z dnia na dzień no prostu znikła i chociaż Michał naprawdę tego nie chciał to nie mógł nic na to poradzić. Starał się nie narzucać zbytnio Bartmanowi, przytakiwać jego słowom czy przypominać stare dobre czasy, ale to było na nic. Zbyszek i tak gdyby tylko mógł oskarżyłby go całe zło świata. A przecież zawsze tak dobrze się dogadywali i tworzyli naprawdę zgrany duet nie tylko na plaży czy na boisku, ale również byli bardzo bliskimi przyjaciółmi. Kubiak mógł powiedzieć brunetowi wszystko i wiedział, że chłopak zawsze go wysłucha i będzie starał się pomóc, a teraz nawet głupie pytanie o podwózkę do domu po treningu wydawało się być dla Michała niczym samobójczy skok z samolotu bez spadochronu. Siatkarz miał wrażenie, że wszystko zaczęło się tak na dobre psuć w momencie kiedy zaczął spotykać się z Izą. Wprawdzie brunet znał dziewczynę już od bardzo dawna i zawsze dobrze się dogadywali, nie mnie jednak dopiero od pewnego czasu Michał zobaczył w Izie kogoś więcej niż tylko znajomą. Naprawdę ją kochał i nawet przez myśl mu nie przeszło, żeby kiedykolwiek ją skrzywdził. Bartman też powinien wiedzieć, że Kubiak byłby ostatnią osobą, która byłaby w stanie zranić jego przyjaciółkę, a tymczasem Zbyszek swoim ostatnim zachowaniem pokazał, że w ogóle nie zna swojego rzekomo najlepszego przyjaciela. Michał nawet próbował sobie tłumaczyć reakcje zielonookiego bruneta tym, że może naprawdę martwi się o dziewczynę, troszczy się o nią i chcę dla niej najlepiej. Ale przecież dobre chęci nie szły w parze z zazdrością, prawda?
Zbyszek jest cholernie o nią zazdrosny! Zachowuję się tak jakby była dla niego kimś więcej niż tylko przyjaciółką, jakby ją…
Nie dokończył. Przerażony wnioskiem do jakiego doszedł momentalnie wstał z łóżka zdejmując przy okazji z uszu słuchawki. Wszystko zaczęło się układać w jedną, spójną całość. Oziębienie ich relacji, traktowanie go jak jakieś śmiecia, te wszelkiego rodzaju bolesne riposty w jego kierunku. Bartman z premedytacją starał się przekazać Michałowi, że nie życzy sobie jego obecności w życiu blondynki.
No tak!

Brunet energicznie pokręcił głową, a na jego twarzy pojawił się gorzki uśmiech. Jak wcześniej mógł tego wszystkiego nie dostrzegać! Przecież od początku Zbyszek musiał mieć jakieś zamiary co do Izy, w przeciwnym razie nie nalegałby tak bardzo na wspólne mieszkanie. Te wszystkie koleżeńskie objęcia, pocałunki w policzek, miłe słówka prowadziły do jednego. Zbyszek Bartman kochał Izę! Jego Izę! Michał nie mógł pozwolić na to, aby stracił najwspanialszą dziewczynę pod słońcem. Musiał coś zrobić, cokolwiek, żeby tylko zatrzymać ją przy sobie. Nie zastanawiając się długo zgarnął z przedpokoju swoją bluzę i kluczyki od auta, a następnie w szybkim tempie opuścił mieszkanie. Czekała go niezbyt przyjemna rozmowa ze swoim najlepszym przyjacielem…
 
… bez żadnego pukania brunet wparował do mieszkania Bartmana i Izy. Wiedział, że blondynka umówiła się dzisiaj z Kariną na wspólne zakupy, więc dużo czasu na przeprowadzenie męskiej rozmowy ze Zbyszkiem. Zastał go w jego pokoju, grającego w jakąś durną gierkę na swoim laptopie.
-
Michał? – zdziwiony brunet przeniósł swój wzrok z monitora na chłopaka stojącego w drzwiach sypialni – Co ty tu robisz? Izy nie ma, jest na zakupach.
-
Nie przyszedłem do Izy, tylko do ciebie.
-
Tak? – na twarzy starszego chłopaka pojawił się kpiący uśmieszek – Doprawdy? Chcesz mnie prosić o rękę Izki? Wybacz stary, ale z takimi sprawami to się idzie do przyszłych teściów.
-
Daruj sobie. Rozszyfrowałem cię Bartman – Michał podszedł bliżej Zbyszka, tym samym zmuszając go do wstania z miejsca, które zajmował
Stojąc naprzeciwko siebie obaj wymieniali się pełnymi złości i frustracji spojrzeniami.
-
 No jestem bardzo ciekawy w czym takim?
-
Pojąłem te ostatnie twoje humorki, tą złość, którą później wyżywałeś na mnie, te twoje chore akcje. Już wszystko wiem.
-
No dajesz mistrzu, oświeć mnie. Niechaj spłynie na mnie twa mądrość – ironia, aż wylewała się z każdego zdanie zielonookiego
-
Kochasz Izę! Od zawszę ją kochałeś, dlatego teraz starasz się za wszelką cenę rozdzielić ją ode mnie.
-
Kubiak, ty weź się zastanów co mówisz, ok? Chyba musisz mieć gorączkę bo gadasz straszne bzdury. – Bartman śmiejąc się głośno lekko pokręcił głową
-
To nie są bzdury, to fakt.
-
Daj przykład!
-
Stawiasz ją przed wyborem pomiędzy mną jej chłopakiem, a sobą, jej najlepszym przyjacielem. Bawisz się jej kosztem. I jeśli jakaś osobą ja rani to tylko i wyłącznie ty przez te swoje ciągłe humorki. – młodszy z siatkarzy wskazał na przyjaciela palcem – A ja nie zamierzam patrzeć na to jak próbujesz zrujnować wszystko to co jest pomiędzy Izą a mną, rozumiesz?
-
Słuchaj Michał, my się chyba nie rozumiemy, co. Po pierwsze nie kochałem, nie kocham i nigdy nie będę kochał Izy w taki sposób jaki próbujesz mi tu wmówić. To jest moja przyjaciółka, traktują ją jak siostrę i po prostu się o nią martwię. – brunet westchnął głośno – To, że mieszkamy razem nie musi wcale oznaczać, że kocham ją ponad życie. Ona ma ciebie, a ja mam Agnieszkę, tak? Więc wszystko jest na swoim miejscu…
Dwaj młodzi mężczyźni kłócąc się pomiędzy sobą nawet nie usłyszeli w którym momencie Iza weszła do mieszkania. Stojąc już od paru minut przy wejściu do pokoju Bartmana, dziewczyna idealnie słyszała każde wypowiedziane przez nich słowo. To o tym kim jest dla Bartmana, również. Bolało. Nagle poczuła się zupełnie tak jej serce rozpadło się na miliony małych kawałeczków. Nie zważając na to czy zostanie zauważona czy nie szybko wybiegła z mieszkania. W pośpiechu zbiegała ze schodów, a spływające po jej policzkach łzy z powodzeniem zamazywały jej cały obraz. Nie myślała nad tym gdzie biegnie, chciała po prostu uciec jak najdalej stąd, zaszyć się gdzieś, gdzie już nigdy nie musiałaby widzieć tej pary ukochanych zielonych tęczówek…
 
GDZIEŚ W WARSZAWIE
Michał westchnął cicho spoglądając na zegarek stojący na szafce nocnej. Dochodziła trzecia w nocy, a on nie mógł spać, znowu. Jego wzrok powędrował na drugą stronę łóżka gdzie leżała przykryta czarną, satynową kołdrą, Julka. Jej nagie ramie było odsłonięte, a kosmyki pięknych, długich blond włosów niesfornie opadały na jej twarz. Spała. Na serdecznym palcu jej lewej ręki widniał mały złoty pierścionek z delikatnym oczkiem. Tak, od dzisiejszego wieczoru oficjalnie byli narzeczeństwem, tylko, że Michał sam nie wiedział czy dobrze robi. Co prawda kochał Julię i pragnął jej szczęście, ale jego spotkanie z Kariną parę dni temu i jej pocałunek sprawił, że serce bruneta znów zabiło dwa razy szybciej. W obawie przed tym, że dziewczyna mogłaby po raz drugi zająć miejsce w jego sercu, a potem znów go skrzywdzi Bąkiewicz zdecydował się na dość odważny krok – zaręczyny z Julką. Na początku był przekonany, że robi dobrze, ale kiedy wczoraj wybrali się wspólnie do jubilera zaczął mieć pierwsze wątpliwości, czy aby na pewno postępuje całkiem fair. Wyrzuty sumienia i głośne okrzyki rozumy nasiliły się jeszcze bardziej podczas dzisiejszej kolacji u rodziców dziewczyny. Nie mniej jednak Michał nie mógł się już wycofać. Sam zdecydował się na takie, a nie inne rozwiązanie więc teraz musiał w pełni świadomie wywiązać się z danego sobie słowa. Brunet powoli przestawał już rozumieć swoje zachowanie. Obiecał sobie, że nie pozwoli, aby Karina znowu zburzyła mu cały jego świat a tymczasem od ich ostatniego spotkania nie marzył o niczym innym jak tylko o ponownym skosztowaniu jej malinowych ust. Zdawało mu się, że dawno temu uporał się z przeszłością i zdążył wyleczyć się z brunetki, a tymczasem ten pocałunek tylko potwierdzał to, że tak naprawdę Bąkiewicz nigdy nie przestał kochać Kariny. Dziewczyna zawsze była obecna w jego życiu, a po jej odejściu ogień miłości jedynie przygasł, teraz podsycany nieśmiałym muśnięciem ust zapłonął ze zdwojoną siłą. A przecież to wszystko wcale nie miało tak wyglądać. Idąc zgodnie z obranym sobie przez Michała planem, jego drogi już nigdy nie powinny były splatać się z drogami brunetki. Oboje mieli zapomnieć o łączącej ich przeszłości i zacząć zupełnie nowe życie z dala od siebie. Właśnie dlatego wyjechał z Bełchatowa, zmienił klub i otoczenie – żeby zapomnieć. Ale jak widać los po raz kolejny z niego zakpił i sprawił, że Karina musiała postanowić zacząć budować swoje nowe życie w tym samym mieście co on. To przecież było tak absurdalne, że szansę ich ponownego spotkania brunet oceniał w skali jedna na parę milionów, a tymczasem okazało się być zupełnie inaczej i tym samym Bąkiewicz znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Z jednej strony pragnął ustatkować się u boku Julki, z drugiej zaś wiedział, że blondynka nigdy nawet w najmniejszym stopniu nie zastąpi mu Kariny. Wiedział, że cokolwiek by nie zrobił ktoś będzie cierpiał i bez względu na to jaką drogę obierze w przyszłości może tego żałować. Dlatego też postanowił postawić wszystko na jedną kartę i zaryzykować wspólne życie u boku Julki. Strach przed kolejnymi cierpieniami ze strony Kariny był zbyt silny, aby wygrać z oddaniem i troską filigranowej blondynki.
-
Nie śpisz, jeszcze? – z rozmyślań wyrwał bruneta zaspany głos Julii – Widziałeś która jest godzina? Rano będziesz nie dożycia.
-
Spokojnie, dam sobie radę. – na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech – Po prostu nie mogę zasnąć.
-
To przez te nerwy związane z dzisiejszym dniem. Sama nie mogę uwierzyć, że to wszystko tak dobrze nam się układa – dziewczyna przybliżając się do Michała wtuliła się w jego bok – I przepraszam cię skarbie za to, ze podejrzewałam cię o jakieś bliższe kontakty z tą całą Kariną.
-
Przecież mówiłem ci już, ze to stara historia – skłamał, po raz pierwszy odkąd się znali Bąkiewicz skłamał patrząc w błękitne tęczówki blondynki – Teraz z Kariną łączą mnie jedynie relację czysto koleżeńskie, nic więcej. W końcu to tobie się oświadczyłem, prawda?
Julka zaśmiała się cicho poczym lekko podciągając się na dłoniach musnęła swoimi wargami usta chłopaka. I nic. Brunet nie czuł żadnego z uczuć, które towarzyszyły mu podczas ostatniego pocałunku z brunetką.
-
Wiem, tylko po prostu czasem ponosi mnie wyobraźnia. Kiedy zobaczyłam te zdjęcie u niej w książce to miałam ochotę pójść do was i powyrywać jej wszystkie włosy, naprawdę. Widziałam w niej rywalkę do twojego serca, ale skoro ty twierdzisz, ze ono jest już zarezerwowane dla mnie to nie pozostaje mi nic innego jak tylko tobie zaufać.
Bąkiewicz objął dziewczynę ramieniem i przybliżył ją do siebie.
-
Michaś.
-
Tak?
-
Kocham cię.
Chłopak uśmiechnął się delikatnie w stronę blondynki. 
- Śpij już skarbie – składając subtelny pocałunek na jej odsłoniętym czole Bąkiewicz starał się zagłuszyć coraz głośniejsze wyrzuty sumienia…

9 komentarzy:

  1. Oj Bąkiewicz, Bąkiewicz... Ale mieszasz. Między Zbyszkiem i Kubiakiem też średnio ciekawie... Biedna ta Izka. Ja tam bym nie umiała wybrać xDD. Czekam na kolejny ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale się narobiło ... Taka prawda. Nie wiem co bym zrobiła na miejscu Izy . Usłyszeć takie słowa od faceta, którego się kocha. Też nie zniosłabym tego . A Bąku to je nie wiem co odpierdziela no ! No rozumiem nie chce zranić Julki, ale takim czymś to on ją bardziej rani ehh ..
    Wesołych Świąt . ! ; ****
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. biedna Iza...
    nawet nie potrafię sobie wyobrazic co ona czuła w momencie w którym usłyszałą że dla Bartmana jest jak siostra....
    to musiało byc okropne....
    no ale w końcu ktoś powiedział Bartmanowi prawdę...
    tylko szkoda że ona wypiera się tego że kocha Izę...
    żeby nie zrozumiał tego za późno...
    a Bąkiewicz to też odwala....
    kocha nadal Karinę a robi nadzieję Julii...
    niech on pomyśli czego on tak naprawdę chce...

    również życzę Wam wesołych świąt;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj oj oj, ja tu myślałam, że jakoś się ta sytuacja powoli rozwiąże a tu większy galimatias niż był ;p
    Od dawna wiedziałam że starcie Zbyszek-Michał grozi jakim wybuchem, pewno się mierzyli jak dwa koguty tam, dobrze, że się nie pobili.
    I wiecie co? Czytam to i przeczułam, że jak Zibi tu bredzi i okłamuje sam siebie to to Izka usłyszy. I masz! Nie zgadzam się. Biedna ona :* tak cierpi przez to, że się Bartman nie może do uczucia przyznać. Jakby sie skapnął głupek zanim zaczęła z Kubiakiem kręcić to już by miał ją tylko dla siebie. Tyle czasu czekała na jakiś znak z jego strony...
    A Michał rozmyśla o Karinie i go sumienie gryzie przez te oświadczyny. Toż to on to zrobił ze strachu. Nie ładnie nie ładnie. Potem jej zwiejie sprzed ołtarza albo się ożeni z rozsądku, jak kobietę którą kocha ma pod nosem no..
    Dziewczynki, prosze mi to rozwiązać jakoś, natychmiast ;p
    P.S. Skra najlepsza ;p chciałabym zobaczyć ich impreze po ;p
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. buuu Bartman ty wstrętny potworze jak mogłeś, przecież to nie jest prawda, tak ty też oszukuj się sam przed sobą że nie kochasz Izki, kurcze jak ja żałuję że ona usłyszała te słowa wypowiadane przez niego, i co teraz bedzie, widzę że do tego włączył się bardziej Kubiak, odkrywając tajemnice Zbyszka, ciekawa jestem czy zadowoli się jego słowami czy dalej go bedzie podejrzewał
    a Michał widzę że stara się wybrać mniejsze zło że tak to ujmę, boi się kolejnego zranienia i mysli że to stabilnie i ułożone życie bedzie miał u boku Juli a nie Kariny, oj chłopaki z nimi to chyba naprawdę trzeba zawsze prosto z mostu bo inaczej to widać jak postępują

    też życzę Wam wesołych Świat :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Żal mi Izy... Te słowa musiały ją mocno zranić... Usłyszeć takie coś od osoby, którą się kocha. Mam jednak nadzieję, że Zbyszek i Michał nie przestaną się przyjaźnić...

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej:) Nadrobiłam wszystkie rozdziały które miałam zaległe i muszę stwierdzić, że Bartman to... nie wiem jak go określić. Nie rozumiem dlaczego tak bardzo wypiera się swoich uczyć do Izy... mam nadzieje, że w końcu zrozumie kim tak naprawdę jest ona dla niego... Hmm a co do Bąkiewicza to on również popełnił największy błąd swojego życia. Nie kocha Juli a mimo to jej się oświadczył... myślą, że powinien dokładnie wszystko przemyśleć i porozmawiać szczeże z Kariną... czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Strasznie drażni mnie zachowanie Zbyszka. Mógłby wreszcie się określić! Ile jeszcze będzie ciągnął te kłamstwa,ze kocha Rudą,a nie Izkę? Co do Bąka to widać,ze musiała go bardzo Karina zranić skoro tak bardzo chce się o niej uwolnic. Widać to ich rozstanie było dla niego takim wstrząsem ze boi się po raz kolejny jej zaufać. Ciekawa jestem co tam dalej wykombinujecie ;) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. nieładnie tak kłamać, panie Bartman. i panie Bąkiewicz, pan robi to samo... biedna Iza słyszała to, czego nie powinna. szkoda, że nie wie że to nieprawda.
    jak ja czekam na tech wybuch namiętności między nią a Zibim.
    a co do Miśka Kubiaka, nadal mi go szkoda, buuu.
    a Julki już powoli też. nie chciałabym być na jej miejscu.
    świetne rozdziały, uwielbiam to czytać!
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń