wtorek, 17 lipca 2012

Rozdział 17 – „Zatańcz ze mną jeszcze raz. Otul twarzą moją twarz. Co z nami będzie? Za oknem świt. Tak nam dobrze mogło być.”


Rozdział 17 – „Zatańcz ze mną jeszcze raz. Otul twarzą moją twarz. Co z nami będzie? Za oknem świt. Tak nam dobrze mogło być.”
- Michał, ale ja wrócę sobie autobusem – powiedziała Karina, gdy wychodziła z hali.
- Nie ma mowy. Jadę do Piotrkowa, to możesz zabrać się ze mną. Nie ma potrzeby żebyś marzła w autobusie czy pociągu – Bąkiewicz dalej upierał się przy swoim.
- A co na to Julka? – spytała Karina, która uważała, że należy myśleć też o blondynce, która za kilka miesięcy ma zostać panią Bąkiewicz.
- Zostaje w Warszawie – powiedział Michał i lekko uśmiechnął się do brunetki.
- Dalej twierdzę, że nie powinnam – stwierdziła dziewczyna i stanęła na chodniku.
- Karina, przecież nie zrobimy nic złego. Prawda? Ja jak na przyjaciela przystało podrzucę przyjaciółkę do domu – przekonywał Michał.
- No, dobra – zgodziła się w końcu Karina.
- To za dwie godziny będę po ciebie – poinformował siatkarz i udał się do swojego samochodu.
Karina udała się do mieszkania. Okazała się mistrzynią w wymyślaniu masy argumentów, które uwolniłby ją od jazdy z Michałem. Nie chciała mu otwarcie powiedzieć, że przebywanie w jego towarzystwie ją rani i nie jest jeszcze na to gotowa. Liczyła, że mężczyzna sam się domyśli i po prostu da jej spokój. Jednak Karina zapomniała, że Michał zawsze stawiał na swoim. Brunetka, dodatkowo starała się zgodnie z obietnicą nie mieszać się w życie siatkarza, a jednak los cały czas z niej drwił i gdzie się nie odwróciła słyszała Bąkiewicza czy go też widziała. Był jej przekleństwem. A przecież ona chciała w końcu wyleczyć się z tej miłości, którą sama skazała na śmierć. Chciała żeby pozostały jej wspomnienia, ale żeby one tak bardzo nie bolały. Marzyła o tym, aby móc w końcu przebywać z Michałem pod jednym dachem i nie czuć tych denerwujących ‘motylków’ w brzuchu i nie odczuwać chęci pocałowania jego malinowych warg. Karina w ciągu godziny spakowała potrzebne rzeczy do walizki i czekała na siatkarza…
… Michał właśnie pakował jej walizkę do bagażnika samochodu, a ona stała obok kompletnie nie wiedząc co robić.
- Wsiadaj do auta – powiedział Bąkiewicz z uśmiechem, a ona jak grzeczne dziecko spełniła go życzenie.
Zapięła pasy i zaczęła się podróż. Początkowo nic nie mówili. Coś ich blokowało, ale w końcu przełamali coś w sobie i rozmowie nie było końca. Omijali tylko tematy ich związku i obecnego życia Michała. Rozmawiali o pierdołach, o wszystkim i o niczym. Atmosfera poprawiła się i nie było już czuć tego spięcia jakie panowało na początku. Karina nie mogła uwierzyć, że potrafią rozmawiać ze sobą w taki sposób, po tym wszystkim co między nimi miało miejsce. Podziwiała Michała, że jest w stanie nie okazywać swoich negatywnych uczuć, które do niej żywił. Po dwóch godzinach jazdy, siatkarz zdecydował się na postój. On poszedł po kawę dla nich, a dziewczyna po skorzystaniu z toalety czekała przed jego autem. Z uśmiechem na ustach obserwowała spadające płatki śniegu. Próbowała znaleźć dwa takie same, ale jej poszukiwania były bez skuteczne.
Brunet patrzył na nią z daleka i stwierdził, że dalej jest piękna. Nie ukrywał, że brakowało jej trochę do delikatnej urody blondynki, ale była piękna. Wielu mężczyzn oglądało się za nią na ulicy. Jednak ona zdawała się nie zwracać na to uwagi. W jej sercu, aktualnie było miejsce tylko dla jednego mężczyzny, a był nim nie kto inny jak Michał. On sam wiedział, że dalej ją kocha, ale nie mógł pozwolić sobie na to, żeby to wszystko wróciło tak silne jak było kiedyś. Miał teraz swoją Julię i to z nią planował swoją przyszłość. To ona miała mu  dać szczęście. Siatkarz z gorzkim uśmiechem musiał przyznać sam przed sobą, że jak na razie udawał tylko to, że cieszy się ze zbliżającego się niewielkimi krokami ślubu. Blondynka nie mówiła o niczym innym, a on udawał zainteresowanie, chociaż gdyby mógł to odwlekł by go w czasie na jak najpóźniejszy termin, ale nie mógł ranić Julki.
Podszedł do dziewczyny z kubkiem gorącej kawy. Z uśmiechem podziękowała mu i upiła łyk ciepłego napoju, który przyjemnie rozgrzał jej ciało. Sącząc napój stali obok siebie i żadne z nich nie powiedziało słowa. W pewnym momencie do oka brunetki wpadł zabrudzony płatek śniegu.
-Ała – powiedział i odstawiła na dach auta kubek z kawą i złapała się za oko.
-Karina, co się dzieje? – spytał Michał i postawił swój obok jej.
Złapał ją za brodę i tym samym zmusił żeby spojrzała w jego brązowe tęczówki. W jednym oku dziewczyny był niewielkiego rozmiaru czarny pyłek, który sprawił jej tyle bólu. Siatkarz delikatnie wyciągnął go z jej oka i delikatnie się uśmiechnął. Spojrzał na jej malinowe wargi i zapragnął w nich zatonąć. Pod wpływem impulsu nachylił się nad nią i musnął jej usta. Dziewczyna w szoku odwzajemniła pocałunek. Michał i Karina nie panowali nad swoimi uczuciami. To wszystko co gromadzili w sobie i przed czym starali się uciec wybuchło z ogromną siłą i nie dało się pokonać. Całowali się zachłannie i namiętnie. Dziewczyna wplotła swoje dłonie we włosy siatkarza. A on swoje ręce ułożył na jej talii jakby by bał się, że ona może mu w każdej chwili uciec jakby była elfem. Jej usta były delikatniejsze od warg blondynki i idealnie pasowały do jego. Byli dla siebie stworzeni. To była ta miłość na całe życie. Tylko pozostawał jeden problem. Ona go zraniła tak mocno, że on nie był w stanie jej zaufać na nowo.
PIERWSZY DZIEŃ ŚWIĄT
Iza, próbowała właśnie ułożyć niesforny kosmyk włosów. Miała na sobie sukienkę w kolorze jasnozielonym, który podkreślał kolor jej tęczówek. Kreacja sięgała jej do połowy uda i przylegała idealnie do ciała podkreślając wszystkie jego zalety. Dziewczyna cicho westchnęła. Tak naprawdę nie miała ochoty iść na to wesele. Nie miała nastroju na zabawę, a już na pewno nie na zabawę ze Zbyszkiem. Od kilku tygodni cały czas się tylko kłócili co strasznie męczyło blondynkę. Mimo jej usilnych prób nie wchodzenia Bartmanowi w drogę, on i tak jak na złość zawsze umiał ją znaleźć i niby przypadkiem dopiec. Gdy w końcu ułożyła włosy tak jak chciała spojrzała dokładnie w lusterko. Widziała zielone oczy, które od kilku miesięcy nie uśmiechały się same z siebie. Jakby odeszło z nich życie. Nie cieszyła się na wizyty u Michała czy też na mecze Politechniki. Przestała widzieć radość w swoim życiu, ponieważ jej najlepszy przyjaciel spisał ich kilkuletnią przyjaźń na straty. Co z tego, że ona go kochała, ale nadal chciała być jego młodszą siostrą.
- Iza! – dziewczyna usłyszała krzyk Zbyszka z salonu. Wzięła swoją marynarkę oraz torebkę i wyszła z pokoju.
- Tak? – spytała.
- Który kra… - Bartman nie dokończył gdy zobaczył Izę.
Nie mógł uwierzyć, że ktoś taki jak Kubiak będzie miał jego Izę na co dzień. Że to właśnie Michał będzie widywał ją w wieczorowych kreacjach z idealną fryzurą i makijażem. Że będzie widział jak codziennie rano wstaje uroczo potargana z zaspanymi oczami. To wszystko nie mieściło się w jego głowie. Był o nią tak cholernie zazdrosny. Nie chciał widzieć u jej boku żadnego innego mężczyzny tylko siebie.
- Coś nie tak? – spytała dziewczyna.
- Ślicznie wyglądasz – powiedział siatkarz i uśmiechnął się tak, że pod dziewczyną nogi się ugięły. – Który krawat? – spytał i pokazał jej dwa.
- Ten – wskazała na krawat, który był troszkę ciemniejszy od jej kreacji. – I chodź zawiąże ci go – powiedziała.
Brunet podszedł do Izy, a ona zaczęła zawiązywać. Jej tata zawsze twierdził, że kobieta powinna umieć zawiązać mężczyźnie krawat i wiele czasu poświecił na to, aby Iza w końcu się tego nauczyła…
… Zabawa trwała w najlepsze. Iza nie pamiętała ile już tańczyła. Pamiętała, że Zbyszek nie wypuszczał jej z ramion, ani na jeden utwór. Na parkiecie nie mieli sobie równych. Iza, uśmiechała się cały czas i pozwalała prowadzić brunetowi. Był idealnym tancerzem. Blondynka z nikim innym nigdy nie bawiła się tak dobrze na szkolnych dyskotekach jak właśnie z Bartmanem. Każda impreza o jakiej była mowa oni wiedzieli, że muszą na nią iść razem, bo inaczej nie będą się dobrze bawić. Zbyszek również bawił się z nią wyśmienicie. Widząc jej uśmiech jego świat stawał się lepszy, a gdy tulił ją w ramionach podczas wolniejszych utworów wydawało mu się, że nikt poza nimi nie istnieje. W niepamięć odchodził Michał czy też Agnieszka. Wszystko przestawało mieć sens. Nie wyobrażał sobie życia bez niej.
Nadszedł czas oczepin. Na środku sali zostały postawione dwa krzesełka i stolik. Po wszelakich przyśpiewkach, przy których oczywiście śmiechom końca nie było przyszedł czas na rzucanie welonem przez świeżo upieczoną żonę i muszką przez jej męża. Iza, została wypchnięta przez Zbyszka do grona panien, które miały łapać biały welon. Blondynce, kompletnie się to nie podobało, ale nie udało jej się wymigać. Sama nie wiedziała dokładnie kiedy, ale w jej dłoniach znalazł się welon siostry Bartmana. Spojrzała zdezorientowana, a potem lekko i z wielką niepewnością uśmiechnęła się do Kasi, która natychmiast podeszła i wpięła go w jej włosy. Izabela, stanęła z boku i czekała na to, który z kawalerów złapię muszkę pana młodego. W zielonych tęczówkach dziewczyny pojawiło się przerażenie. Zbigniew Bartman złapał muszkę. Podszedł do niej i uśmiechnął się lekko. Poleciały nuty wolnej piosenki. Ciepła dłoń Zbyszka na jej tali powodowała, że Iza nie marzyła o niczym innym, żeby ta chwila trwała wiecznie. Żeby świat się zatrzymał.
- No i żeby tradycji stała się zadość to prosimy nowa młodą parę o pierwszy pocałunek.
- Nie – szepnęła cicho Iza i spojrzała błagalnie na Zbyszka.
- Ciiii – szepnął mężczyzna i musnął delikatnie swoimi wargami jej, aby po chwili zatopić się w namiętnym pocałunku.
Iza, musiała mocniej złapać się szyi Zbyszka, ponieważ pod wpływem pocałunku nogi się pod nią ugięły. Ten był zupełnie inny. Silna ręka bruneta podtrzymywała ją w tali, a druga delikatnie wplotła się w rozpuszczone włosy dziewczyny. Nie mogła uwierzyć w to co się dzieje. Ten pocałunek był zupełnie inny od dwóch poprzednich, które wymieniła ze Zbyszkiem. W tym było dużo czułości, uczucia którego nie było w poprzednich. Jakby Zbyszek chciał jej powiedzieć przez niego, że kocha ją. Iza szybko odgoniła te myśli z głowy i wpiła się mocniej w wargi przyjaciela. Nie chciała tego, ale jego usta zawsze działały na nią silniej niż jakikolwiek alkohol. Nie umiała się opanować. Nie panowała nad sobą.
Serce bruneta biło dwa razy szybciej, a przez głowę przechodziła jedna myśl ‘Kocham Izę’. Krzyczała ona w nim jak tłum kibiców podczas meczu. Teraz już wiedział czemu był tak chorobliwie zazdrosny o jej związek z Michałem i o to wszystko co się dzieje. Tu nie chodziło, że traci przyjaciółkę, ale kobietę, którą kochał nad życie. I uświadomił sobie brutalną prawdę. On nie kochał nigdy żadnej innej dziewczyny z wyjątkiem Izabeli. Poczuł na swoim torsie delikatne ręce blondynki, która odepchnęły go od niej. Cała sala biła im brawo, a sama dziewczyna miała mroczki przed oczami i kręciło jej się w głowie.

9 komentarzy:

  1. w końcu doczekalam się, żeby zrozumiał, że ją kocha. Cudnownie wręcz ; )) A Karina i Michał ? Oni są sobie pisani i tyle. Tak jak Iza i Zbyszek.

    http://milosci-smak.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wy to wiecie jak poprawić mi humor, tak moge napisać NARESZCIE, aż słów mi brakuje żeby opisac to co czułam w trakcie czytania tego rozdziału, przy Michale i Karinie cieszyłam się ze ono wreszcie potrafią ze sobą rozmawiać, co z tego że o czymś poboczny ważne że dają rade, bo czasami i o przysłowiowej pogodzie jest cięzko, tylko co teraz bedzie po tym pocałunku, zmartwiło mnie to że Michał nie potrafi na nowo zaufać Karinie, ale może miłość sprawi że znów w nich uwierzy :))
    co do Zbyszka i Izy i co ja mam tutaj napisać jak mi się wszystko podobało, nie ukrywam ta para wśród tych mi znanych stoi bardzo wysoko w hierarchii tych ulubionych, i nie raz naprawdę byłam zła na Zibiego że on nie dostrzega że również kocha Izę, dopiero potrzeba było wesela i dotrzymania tradycji by to do niego dotarło, a ten ich pocałunek i te myśli które dotarły do Zbyszka i w ogóle wszystko boskie :))) i tutaj też mi się nasuwa pytanie co dalej z tym zrobią?

    no to wyszło, przyznam się ze wstydem że ja krawata wiązać nie umiem i nie nauczę się tego chyba nigdy, nie ważne kto by mnie uczył to zaraz zapomnę jak to się robi :P

    OdpowiedzUsuń
  3. uwaga! ekhem, ekhem, próba mikrofonu, raz dwa trzy, raz, raz. Teraz mówi Martusia :D Także skoro ja sie dorwałam do komentowania to bedzie długo ;p
    Oj ten uparciuch Michaś ;p ale na dobre ta podwózka wyszła ^^ och wiadomo, że potrafią rozmawiać :) i ta kwa :) o dzięki ci wietrze z pyłkiem, dzięki któremu nie tamowali uczuć i oddali się szaleństwu. Kichać Julkę ;p będzie dobrze ;)
    A Iza... Musiała wyglądać zjawiskowo w tej zieleni :) i ZByszka powaliła na kolana ;p tak się bała, tak nie chciała iść, a tu Zibi okazał się świetnym kompanem :D i potrafił zachowywać się normalnie i imprezę zaliczą do udanych ;) fajnie im tek we dwoje :) Oczepiny najlepsze wiadomo ^^ ach, ona nie chciała a Bartman się garnął do całowania. Potem by ich nie rozczepili ;D uhuhuuhu oczywiście że "nareszcie" no helou ;p ja juz dawno mowiłam że oni się kochają ;) trwaj piękna chwilo oooch :)
    No genialny odcinek, przyleciałam tu i czytała z wypiekami, masakra! Totalnie mnie dziewczyny powalacie tutaj, oddaję hołd i pokłon :) Chylę czoła i kapelusz z głów :D Uwielbiam was, o ;*
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. no nareszcie;D
    w końcu się doczekałam...
    ile w tym pocałunku było czułości i miłości...
    no chyba po tym wszystkim Bartman nie wyprze się tego że kocha Izę...
    bo kocha ją jak wariat a ona go....
    i nikt już temu nie zaprzeczy....
    czekam na nexta
    pozdrawiam;***
    (kolejna-szansa)

    OdpowiedzUsuń
  5. czytam po raz nie wiem który końcówkę rozdziału, która totalnie mnie zmiażdżyła. brakuje mi słów.
    mistrzostwo.
    i wreszcie! nareszcie! w końcu!!!
    i na razie nie jestem w stanie napisac nic więcej.
    jestem martwa... coś pięknego...!
    co do Michała i Kariny... łał. ja wiedziałam, że nie zduszą w sobie tego uczucia. jest zbyt wielkie. w ogóle ten ich wątek dzisiejszy to dopełnienie tego cudownego rozdziału, który mnie powalił. i powala nadal!
    czekam na dalszy ciąg z taka wielką niecierpliwością!
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. No proszę dwa pocałunki w jednym rozdziale;D Widać że oby dwie pary za sobą tęsknią. Cieszy mnie jednak fakt bardziej, że Zbyszek uświadomił sobie w końcu kim dla niego jest Iza. Tylko nasuwa się pytanie czy ona odwzajemni mu to czy znowu będzie się kryć i wróci do Kubiaka, którego rani tym. Mam jednak nadzieje ze po weselu sobie wszystko wyjaśnią i jak to tradycja nakazuje oni niedługo staną na ślubnym kobiercu ;) Czekam na new moje drogie;*

    OdpowiedzUsuń
  7. No i znowu miałam małe zaległości, ale wszystko nadrobiłam przynajmniej na tym blogu... a co do tego rozdziału to jest śliczny... cieszę sie, że Bartman wreszcie uświadomisł sobie że kocha Izę nie jak prz6yjaciółkę czy siostrę tylko jak kobietę, która zawładnęła jego sercem... trochę to trwało, ale lepiej późno niż wcale... mam nadzieję, że teraz Bedzie walczyć o jej uczucia i sam powie jej co tak na prawdę do niej czuje:):) czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział:) Pozdrawiam:):)

    OdpowiedzUsuń
  8. NO NARESZCIE!! Matko kochana co za rozdział! Oddychaj,oddychaj ;) Na początek Karina i Michał: Czekałam tyle na ten pocałunek! Tylko co oni dalej z tym zrobią? A końcówka mnie po prostu zabiła! Nareszcie ten kretyn zorientował się ze ją kocha! Naprawdę bardzo szybki jest ;) Błagam niech Tea pisze szybko kolejny rozdział,bo zwariuje z ciekawości :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak mi się podoba ten rozdział,ze przeczytałam go po raz ...

    ... kolejny :)

    OdpowiedzUsuń