Iza z ulgą przekręciła zamek w drzwiach
mieszkania, które dzieliła z Bartmanem. Dzisiejszy dzień dał jej się mocno we
znaki. Non stop ktoś wchodził i wychodził do jej salonu i chociaż blondynka
wraz ze swoimi pracownicami uwijały się najlepiej i najszybciej jak tylko mogły
to rąk do pracy i tak było za mało. Ponadto zbliżał się koniec miesiąca więc
trzeba było przygotować comiesięczny bilans zysków i strat. Po dodaniu
wszystkiego Iza z satysfakcją musiała stwierdzić, że jej salon prosperował
coraz lepiej. Z dnia na dzień przybywało jej coraz więcej stałych klientek,
które niesione babską solidarnością podszeptywały wszystkim swoim koleżankom o
przemiłej Pani Kosmetyczne w ‘Motylku’, która nie dość, że zna się na rzeczy to
jeszcze umili czas przyjemną pogawędką. I takim oto sposobem biznes Izy
nabierał coraz żywszych kolorów. Początki rzeczywiście nie należały do
najłatwiejszych. Otworzyć własny salon w Warszawie, gdzie konkurencja jest
naprawdę duża i na dodatek mieć kalendarz zapełniony praktycznie do ostatnich
wolnych terminów graniczyło z cudem. A Izie się to właśnie udało. Swoją
pracowitością i otwartością na ludzi zasłużyła na to, aby jej salon kosmetyczny
miał świetną markę. I tak właśnie było. Do pełni szczęścia brakowało jej już
tylko jednego – miłości. Takiej prawdziwej, szczerej, od serca. Była
inteligentną, młodą, atrakcyjną kobietą, która mogła mieć naprawdę każdego
mężczyznę. Idąc ulicą niejednokrotnie czuła na sobie przeszywający wzrok płci
przeciwnej. Wielu przystojnych i eleganckich mężczyzn proponowało jej wspólne
wyjście do kina czy restauracji, a ona za każdym razem odmawiała.
Najzwyczajniej w świecie nie mogła pójść i udawać, że wszystko jest w porządku
skoro tak nie było. Kochała Zbyszka i żaden inny chłopak nie mógł się z nim
równać. W oczach Izy Bartman był ideałem. Zabawny, szarmancki, przystojny.
Niejednokrotnie słyszała od swoich znajomych, że razem ze Zbyszkiem stworzyliby
naprawdę zgrany duet oparty na wzajemnym zaufaniu i szczerości. Wszyscy naokoło
mówili im, że do siebie pasują, a mimo to Bartman i tak widział w Izie jedynie
swoją najlepszą przyjaciółkę. Blondynce więc nie pozostało nic innego jak tylko
to zaakceptować. Oczywiście, że cierpiała kiedy miała go tak blisko, a pomimo
to musiała tłamsić swoje uczucia. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że
przystając na propozycje Zbyszka o wspólnym zamieszkaniu przysporzyła sobie
jeszcze więcej kłopotów. Ale nie mogła mu odmówić. Intensywna zieleń jego
tęczówek urzekała ją za każdym razem gdy w nie patrzyła, a świat stawał w
miejscu kiedy tylko na jego twarzy pokazywał się ten promienny uśmiech. Iza już
dawno temu przestała się łudzić, że Zbyszek zobaczy w niej kogoś więcej niż
tylko przyjaciółkę, nie mniej jednak pomimo upływu czasu żal wcale nie
znikał.
Zamykając za sobą drzwi mieszkania do jej uszu doszedł śmiech. Coś jej tu nie grało. Zostawiając w przedpokoju swoją torbę, szybko udała się w stronę skąd dochodziły głosy.
- Zbyszek, ty tygrysie. Nie tak szybko – półnaga, ognistowłosa dziewczyna siedziała na kanapie w salonie, a Bartman majstrował coś przy zapięciu jej stanika
Iza poczuła jak pod powiekami pierwsze kropelki słonej cieczy. Przecież nie pierwszy raz była świadkiem takiego zajścia, a pomimo to za każdym razem ból był tak samo silny. Nie potrafiła się przed tym bronić. Widząc inną kobietę w ramionach ukochanego mężczyzny blondynka zawsze zadawała sobie to samo pytanie: ‘Dlaczego to nie mogę być ja?’ . Nigdy jeszcze nie umiała sobie na nie odpowiedzieć.
- Izka… - zmieszany brunet wstał szybko z miejsca zapinając przy okazji guziki swojej koszulki
Blondynka odwracając się na pięcie szybkim krokiem udała się w stronę swojej sypialni. Nie miała siły po raz kolejny słuchać jakiś durnych wyjaśnień. W końcu był dorosłym facetem, tak? Mógł robić wszystko co mu się rzewnie podobało i zapewne był całkiem nieświadomy tego, że swoim zachowaniem tak bardzo ją rani. Powinna już dawno temu podjąć jakąś konkretną decyzję o tym, że wyprowadza się od niego. Przynajmniej wtedy byłaby pewna, że wracając z pracy nie będzie narażona na takie sceny jakie miała ‘przyjemność’ przed chwilą oglądać. To powoli i boleśnie niszczyło ją od środka, raniło jej i tak mocno nadszarpane serce…
Będąc już w swoim pokoju blondynka zaciskając nerwowo pięści powoli liczyła do dziesięciu w myślach. Zawsze tak robiła próbowała się uspokoić, jednak tym razem pomimo odliczenia wszystkich dziesięciu cyfr nadal nie mogła się uspokoić. Zrezygnowana usiadła na skraju swojego łóżka. W pewnym momencie usłyszała ciche pukanie do drzwi. Biorąc głęboki wdech w duchu modliła się, aby zapanować nad drżeniem swojego głosu.
- Tak?
- Mogę? – Zbyszek uchylił delikatnie drzwi i niepewnie wychylił się w stronę przyjaciółki
Dziewczyna lekko kiwnęła głową na znak zgody.
- Chciałem cię przeprosić za to co było przed chwilą. – brunet zajął miejsce obok Izy
- Nie masz za co. Przecież jesteś dorosłym facetem i wiesz co robisz, a ja nie mam prawa prawić ci żadnych kazań. – blondynka zaśmiała się nerwowo
- Wiesz dobrze, że nie o to chodzi. W końcu mieszkasz tu razem ze mną, tak? Więc powinienem trochę się hamować ze swoimi zachowaniami, ale doskonale wiesz jak to z nami facetami jest.
- Jasne.
Pomiędzy nimi zapadła niezręczna cisza, którą przerwał siatkarz.
- Aga jest naprawę wyjątkową dziewczyną i kto wie być może kiedyś wyjdzie z tego coś więcej. Bardzo bym tego chciał.
- Wyjdzie. – dziewczyna zmusiła się do sztucznego uśmiechu – Która oparłaby się urokowi Zbigniewa Bartmana.
- Dzięki Mała – brunet odwzajemniając uśmiech mocno przytulił blondynkę do siebie – Jesteś dużo fajniejsza niż wszyscy moim męscy przyjaciele razem wzięci, wiesz.
Iza delikatnie kiwnęła głową, usilnie próbując powstrzymać kropelki łez, które nagromadziły się pod powiekami. Ranił ją. Każde jego słowo było taką małą igiełką wbijaną prosto w jej serce, a ona i tak go kochała…
Zamykając za sobą drzwi mieszkania do jej uszu doszedł śmiech. Coś jej tu nie grało. Zostawiając w przedpokoju swoją torbę, szybko udała się w stronę skąd dochodziły głosy.
- Zbyszek, ty tygrysie. Nie tak szybko – półnaga, ognistowłosa dziewczyna siedziała na kanapie w salonie, a Bartman majstrował coś przy zapięciu jej stanika
Iza poczuła jak pod powiekami pierwsze kropelki słonej cieczy. Przecież nie pierwszy raz była świadkiem takiego zajścia, a pomimo to za każdym razem ból był tak samo silny. Nie potrafiła się przed tym bronić. Widząc inną kobietę w ramionach ukochanego mężczyzny blondynka zawsze zadawała sobie to samo pytanie: ‘Dlaczego to nie mogę być ja?’ . Nigdy jeszcze nie umiała sobie na nie odpowiedzieć.
- Izka… - zmieszany brunet wstał szybko z miejsca zapinając przy okazji guziki swojej koszulki
Blondynka odwracając się na pięcie szybkim krokiem udała się w stronę swojej sypialni. Nie miała siły po raz kolejny słuchać jakiś durnych wyjaśnień. W końcu był dorosłym facetem, tak? Mógł robić wszystko co mu się rzewnie podobało i zapewne był całkiem nieświadomy tego, że swoim zachowaniem tak bardzo ją rani. Powinna już dawno temu podjąć jakąś konkretną decyzję o tym, że wyprowadza się od niego. Przynajmniej wtedy byłaby pewna, że wracając z pracy nie będzie narażona na takie sceny jakie miała ‘przyjemność’ przed chwilą oglądać. To powoli i boleśnie niszczyło ją od środka, raniło jej i tak mocno nadszarpane serce…
Będąc już w swoim pokoju blondynka zaciskając nerwowo pięści powoli liczyła do dziesięciu w myślach. Zawsze tak robiła próbowała się uspokoić, jednak tym razem pomimo odliczenia wszystkich dziesięciu cyfr nadal nie mogła się uspokoić. Zrezygnowana usiadła na skraju swojego łóżka. W pewnym momencie usłyszała ciche pukanie do drzwi. Biorąc głęboki wdech w duchu modliła się, aby zapanować nad drżeniem swojego głosu.
- Tak?
- Mogę? – Zbyszek uchylił delikatnie drzwi i niepewnie wychylił się w stronę przyjaciółki
Dziewczyna lekko kiwnęła głową na znak zgody.
- Chciałem cię przeprosić za to co było przed chwilą. – brunet zajął miejsce obok Izy
- Nie masz za co. Przecież jesteś dorosłym facetem i wiesz co robisz, a ja nie mam prawa prawić ci żadnych kazań. – blondynka zaśmiała się nerwowo
- Wiesz dobrze, że nie o to chodzi. W końcu mieszkasz tu razem ze mną, tak? Więc powinienem trochę się hamować ze swoimi zachowaniami, ale doskonale wiesz jak to z nami facetami jest.
- Jasne.
Pomiędzy nimi zapadła niezręczna cisza, którą przerwał siatkarz.
- Aga jest naprawę wyjątkową dziewczyną i kto wie być może kiedyś wyjdzie z tego coś więcej. Bardzo bym tego chciał.
- Wyjdzie. – dziewczyna zmusiła się do sztucznego uśmiechu – Która oparłaby się urokowi Zbigniewa Bartmana.
- Dzięki Mała – brunet odwzajemniając uśmiech mocno przytulił blondynkę do siebie – Jesteś dużo fajniejsza niż wszyscy moim męscy przyjaciele razem wzięci, wiesz.
Iza delikatnie kiwnęła głową, usilnie próbując powstrzymać kropelki łez, które nagromadziły się pod powiekami. Ranił ją. Każde jego słowo było taką małą igiełką wbijaną prosto w jej serce, a ona i tak go kochała…
TYMCZASEM
Karina siedząc przy kuchennym stole nerwowo obracała w swoich dłoniach komórkę. Numer Michała nadal nie odpowiadał, a ona musiała za wszelką cenę w jakikolwiek sposób się z nim skontaktować. Nie widziała go od ponad pół roku, ale w głębi serca nadal czuła jakąś pustkę, która zrodziła się zaraz po jej wyjeździe do Anglii. W sumie sama była sobie winna. Przyjmując pozycję Damiana popełniła zapewne największy błąd w swoim życiu. Za jednym zamachem straciła wszystko co było dla niej tak cenne. Dla kariery zrezygnowała z miłości Michała, przyjaciół, studiów, pracy. A teraz została z niczym. Gdyby tylko rozdawano nagrodę w kategorii ‘ Najbardziej efektowne porażki roku’ bez zwątpienia nagroda główna powędrowałaby właśnie do niej.
Brunetka niepewnie wyszukała w swoim telefonie numer do Kuby Novotnego – najlepszego przyjaciela Michała. Długo zastanawiała się czy powinna była zwracać się do niego w tej sprawie. W końcu nigdy nie byli jakimiś bliższymi przyjaciółmi. Owszem, za sprawą Bąkiewicza często mieli ze sobą styczność. Jednak ich relacje ograniczały się jedynie do uprzejmego ‘cześć’ czy miłej pogawędki o niczym przy filiżance kawy. Novotny nigdy nie dał Karinie jakiś powodów, żeby dziewczyna mogła podejrzewać, że najlepszy przyjaciel jej ukochanego nie darzy ją zbytnią sympatią. Nie mniej jednak również nigdy nie pozwolił aby zaistniałe pomiędzy nimi koleżeństwo, z czasem przerodziło się w przyjaźń. Gdyby istniał jakikolwiek inny sposób żeby móc się skontaktować z Michałem, Karina pewnie nawet nie pomyślałaby o tym, żeby z zadzwonić do Novotnego, nie mniej jednak w obecnej sytuacji nie miała innego wyboru. Kuba był jej jedynym punktem zaczepienia. Bojąc się, że po jakimś głębszym zastanowieniu straci swoją odwagę, Karina szybko nacisnęła zieloną słuchawkę. Nie musiała długo czekać. Już po drugim sygnale usłyszała w telefonie znajomy akcent Czecha.
- Tak?
- Cześć Kuba.
- Karina? – po tonie głosu siatkarza, brunetka wywnioskowała, że na jego twarzy musiał pojawić się grymas zniesmaczenia– Cóż takiego się stało, że nasza wielka gwiazda filmowa do mnie zadzwoniła. Prawdziwy zaszczyt. A więc jak nazywał się twój film, w którym zagrałaś główną rolę. Z przyjemnością obejrzę i kto wie jak mi się spodoba to może poproszę cię o autograf.
- Kuba proszę cię. – dziewczyna westchnęła lekko – Chciałam się tylko dowiedzieć czy masz jakiś kontakt Michałem. Próbuje się do niego dodzwonić, ale jego numer nie odpowiada.
- Dziwisz się mu. Po tym w jaki sposób go potraktowałaś łudziłaś się, że on będzie chciał z tobą rozmawiać. Naiwna jesteś Karina.
- Muszę mu to wszystko wytłumaczyć. Proszę cię podaj mi do niego cokolwiek, numer komórki, pocztę, adres. Cokolwiek.
- Nie ma mowy. Przyjaźnie się z Michałem od lat i jeszcze nigdy nie widziałem go w takim stanie w jakim znajdował się po twoim odejściu. Pozbierał się, ułożył sobie życie na nowo, więc daj mu święty spokój. Nie mieszaj się w jego życiorys.
- Ale Kuba…
Nie mogła dokończyć. Po drugiej stronie słuchawki usłyszała jedynie przeciągły pisk. Novotny tak po prostu przerwał połączenie. Mogła się tego spodziewać. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że pewnie nie będzie w stanie uzyskać od Kuby jakichkolwiek informacji na temat Michała, a cała rozmowa zamiast jej pomóc jeszcze bardziej jej zaszkodzi. I tak też było. Wystarczyło jedno zdanie Novotnego na temat Bąkiewicza, a wszystkie wyrzutu sumienia odzywały się w Karinie ze zdwojoną siłą. ‘...jeszcze nigdy nie widziałem go w takim stanie w jakim znajdował się po twoim odejściu.’ – chłodny ton głosu Czecha potęgował jeszcze bardziej wszystkie jej emocje. Była na siebie wściekła, miała ochotę rozwalić wszystko co wpadnie jej w ręce. Jak mogła być, aż tak głupia. Zraniła go, oszukała, zdradziła. A przecież on tak ją kocha. Doskonale pamięta jak na początku ich związku Michał dostał propozycję zagranie w rosyjskiej lidze. Dynamo chciało go mieć w swoich szeregach, ponad to zapewniono mu wychodzenie na mecz w podstawowym składzie, własne mieszkanie i samochód. Jego największe marzenie mogło się spełnić, a on tak po prostu z tego zrezygnował, dla niej. Karina zarzekała się, że nie chce porzucać studiów i odchodzić ze swojej dotychczasowej pracy. W sumie to ona podjęła decyzję o tym, że Michał zostanie w Polsce, a on na to przystał. Mało tego, w żadnej kłótni jaka miała pomiędzy nimi miejsce, nigdy nie wypomniał jej tego, ze przez nią musiał zrezygnować z granie w Rosji. A tymczasem ona jakiś czas później tak po prostu go porzuciła. Wybrała karierę, sławę i pieniądze chociaż miała pod nosem największy skarb na świecie.
- Kretynka, idiotka, debilka! W geście kompletnej bezradności strąciła z kuchennego blatu kubek z ciepłą herbatą. Porcelanowe naczynko w kontakcie z zimnymi kafelkami roztłukło się na małe kawałeczki, a gorący napój rozlał się po całej podłodze. Nie tłumiła w sobie uczuć. Przed samą sobą nie musiała zgrywać twardej kobiety, po której wszystkie problemy tak po prostu spływają. Nie była twarda. Wręcz przeciwnie, była delikatna i krucha. Na własne życzenie zamieniła swoje życie w małe piekło i nic nie mogła na to poradzić. Czasami miała wrażenie jakby grała w rosyjską ruletkę z losem, i za zawsze przegrywała… tym razem również było tak samo…
Karina siedząc przy kuchennym stole nerwowo obracała w swoich dłoniach komórkę. Numer Michała nadal nie odpowiadał, a ona musiała za wszelką cenę w jakikolwiek sposób się z nim skontaktować. Nie widziała go od ponad pół roku, ale w głębi serca nadal czuła jakąś pustkę, która zrodziła się zaraz po jej wyjeździe do Anglii. W sumie sama była sobie winna. Przyjmując pozycję Damiana popełniła zapewne największy błąd w swoim życiu. Za jednym zamachem straciła wszystko co było dla niej tak cenne. Dla kariery zrezygnowała z miłości Michała, przyjaciół, studiów, pracy. A teraz została z niczym. Gdyby tylko rozdawano nagrodę w kategorii ‘ Najbardziej efektowne porażki roku’ bez zwątpienia nagroda główna powędrowałaby właśnie do niej.
Brunetka niepewnie wyszukała w swoim telefonie numer do Kuby Novotnego – najlepszego przyjaciela Michała. Długo zastanawiała się czy powinna była zwracać się do niego w tej sprawie. W końcu nigdy nie byli jakimiś bliższymi przyjaciółmi. Owszem, za sprawą Bąkiewicza często mieli ze sobą styczność. Jednak ich relacje ograniczały się jedynie do uprzejmego ‘cześć’ czy miłej pogawędki o niczym przy filiżance kawy. Novotny nigdy nie dał Karinie jakiś powodów, żeby dziewczyna mogła podejrzewać, że najlepszy przyjaciel jej ukochanego nie darzy ją zbytnią sympatią. Nie mniej jednak również nigdy nie pozwolił aby zaistniałe pomiędzy nimi koleżeństwo, z czasem przerodziło się w przyjaźń. Gdyby istniał jakikolwiek inny sposób żeby móc się skontaktować z Michałem, Karina pewnie nawet nie pomyślałaby o tym, żeby z zadzwonić do Novotnego, nie mniej jednak w obecnej sytuacji nie miała innego wyboru. Kuba był jej jedynym punktem zaczepienia. Bojąc się, że po jakimś głębszym zastanowieniu straci swoją odwagę, Karina szybko nacisnęła zieloną słuchawkę. Nie musiała długo czekać. Już po drugim sygnale usłyszała w telefonie znajomy akcent Czecha.
- Tak?
- Cześć Kuba.
- Karina? – po tonie głosu siatkarza, brunetka wywnioskowała, że na jego twarzy musiał pojawić się grymas zniesmaczenia– Cóż takiego się stało, że nasza wielka gwiazda filmowa do mnie zadzwoniła. Prawdziwy zaszczyt. A więc jak nazywał się twój film, w którym zagrałaś główną rolę. Z przyjemnością obejrzę i kto wie jak mi się spodoba to może poproszę cię o autograf.
- Kuba proszę cię. – dziewczyna westchnęła lekko – Chciałam się tylko dowiedzieć czy masz jakiś kontakt Michałem. Próbuje się do niego dodzwonić, ale jego numer nie odpowiada.
- Dziwisz się mu. Po tym w jaki sposób go potraktowałaś łudziłaś się, że on będzie chciał z tobą rozmawiać. Naiwna jesteś Karina.
- Muszę mu to wszystko wytłumaczyć. Proszę cię podaj mi do niego cokolwiek, numer komórki, pocztę, adres. Cokolwiek.
- Nie ma mowy. Przyjaźnie się z Michałem od lat i jeszcze nigdy nie widziałem go w takim stanie w jakim znajdował się po twoim odejściu. Pozbierał się, ułożył sobie życie na nowo, więc daj mu święty spokój. Nie mieszaj się w jego życiorys.
- Ale Kuba…
Nie mogła dokończyć. Po drugiej stronie słuchawki usłyszała jedynie przeciągły pisk. Novotny tak po prostu przerwał połączenie. Mogła się tego spodziewać. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że pewnie nie będzie w stanie uzyskać od Kuby jakichkolwiek informacji na temat Michała, a cała rozmowa zamiast jej pomóc jeszcze bardziej jej zaszkodzi. I tak też było. Wystarczyło jedno zdanie Novotnego na temat Bąkiewicza, a wszystkie wyrzutu sumienia odzywały się w Karinie ze zdwojoną siłą. ‘...jeszcze nigdy nie widziałem go w takim stanie w jakim znajdował się po twoim odejściu.’ – chłodny ton głosu Czecha potęgował jeszcze bardziej wszystkie jej emocje. Była na siebie wściekła, miała ochotę rozwalić wszystko co wpadnie jej w ręce. Jak mogła być, aż tak głupia. Zraniła go, oszukała, zdradziła. A przecież on tak ją kocha. Doskonale pamięta jak na początku ich związku Michał dostał propozycję zagranie w rosyjskiej lidze. Dynamo chciało go mieć w swoich szeregach, ponad to zapewniono mu wychodzenie na mecz w podstawowym składzie, własne mieszkanie i samochód. Jego największe marzenie mogło się spełnić, a on tak po prostu z tego zrezygnował, dla niej. Karina zarzekała się, że nie chce porzucać studiów i odchodzić ze swojej dotychczasowej pracy. W sumie to ona podjęła decyzję o tym, że Michał zostanie w Polsce, a on na to przystał. Mało tego, w żadnej kłótni jaka miała pomiędzy nimi miejsce, nigdy nie wypomniał jej tego, ze przez nią musiał zrezygnować z granie w Rosji. A tymczasem ona jakiś czas później tak po prostu go porzuciła. Wybrała karierę, sławę i pieniądze chociaż miała pod nosem największy skarb na świecie.
- Kretynka, idiotka, debilka! W geście kompletnej bezradności strąciła z kuchennego blatu kubek z ciepłą herbatą. Porcelanowe naczynko w kontakcie z zimnymi kafelkami roztłukło się na małe kawałeczki, a gorący napój rozlał się po całej podłodze. Nie tłumiła w sobie uczuć. Przed samą sobą nie musiała zgrywać twardej kobiety, po której wszystkie problemy tak po prostu spływają. Nie była twarda. Wręcz przeciwnie, była delikatna i krucha. Na własne życzenie zamieniła swoje życie w małe piekło i nic nie mogła na to poradzić. Czasami miała wrażenie jakby grała w rosyjską ruletkę z losem, i za zawsze przegrywała… tym razem również było tak samo…
Szkoda mi jednej i drugiej z dziewczyn. Obie nie mogą zaznać szczęścia w życiu. Z tą różnicą że Iza ma szczęście blisko ale Zibi nie dostrzega tego. Karina natomiast sama na własne życzenie porzuciła wszystko dla kariery, która okazała się nic nie warta. Nie dziwie się że Michał nie chce z nią rozmawiać. Cierpiał jak odeszła a teraz próbuje jakoś ułożyć sobie życie sam.
OdpowiedzUsuńaaa muszę się powtórzyć ale ja z miejsca pokochałam wątek Izy i Zbyszka, ja nie wiem jak bym zniosła to mieszkając z ukochaną osobą gdy ten by tego nie dostrzegał, a do tego traktował mnie jak najlepszego kumpla, któremu można wszystko powiedzieć, ile ta Iza musi wycierpieć, biedna :(
OdpowiedzUsuńwidać ze Karina bardzo, ale to bardzo zraniła Michała, a Kuba po prostu okazał się dobrym przyjacielem, nie mówiąc gdzie teraz jest Bąku, bo jak sam powiedział Michał za dużo przez nią wycierpiał, myślę ze i tak się odnajdą ale jak będzie wyglądać ich pierwsze spotkanie, może być gorąco
pozdrawiam :*
Kurczę z tym opowiadaniem jest tak,ze od samego początku nie podoba mi się postać Kariny.. I nie wiem czy to moje zdanie się zmieni :) domyślam się,ze kiedyś może odzyska Michała,ale ja jakoś nie widzę sensu w tym,żeby On do niej wracał. Skoro o niej zapomniał i ułożył sobie życie na nowo to niech nie wchodzi dwa razy do tej samej rzeki. Tym bardziej,ze Karina zachowała się jak egoistka i teraz są tego skutki. Jak jeszcze przeczytałam,ze Michał zrezygnował dla niej z gry w Rosji to już w ogóle uważam,ze nie ma czego u Niego szukać. No to się rozpisałam o moim ukochanym bohaterze :)
OdpowiedzUsuńco do Izy to strasznie mi jej szkoda. Faceci tacy są ze zawsze ulokują swoje uczucia w niewłaściwych kobietach :/ Ciekawa jestem kiedy i czy w ogóle on zorientuje się co czuje do niego Iza. Nie mogę doczekać się rozwinięcia akcji :) Pozdrawiam :*
Jakie to wszystko jest piękne!!!!1 ,wspaniałe i takie prawdziwe życiowe:) Iza Boziu jak mi jej strasznie szkoda :(((((((( , Zibi on nie widzi w niej tego co ona w nim :((( traktuje jak przyjaciółkę , a ona tak bardzo go kocha....jest jakby we własnej pułapce uczuciowej...myślę jednak ,że Zibi ją dostrzeże byle nie było za późno jak w przypadku Kariny i Michała...ona tak strasznie go skrzywdziła....nie mam słów ,zwyczajnie mi zabrakło i nie wiem co mam jeszcze napisać ,urzekająco :) cudownie :)
OdpowiedzUsuńjaaaki Bartman, nooo. wiem, że on nie wie ale no... ehhh. szkoda mi Izy. ja na jej miejscu chyba bym się wykończyła. ona chce odejść a tak naprawdę nie chce? bo przecież mimo, że rani ją jego bliskość, to z drugiej bez tego też by jej było źle. czyli taka sytuacja trudna... a ten wątek wręcz kocham!
OdpowiedzUsuńa co do Kariny... ja czekam na jej konfrontację z Miśkiem. czuję, że będzie się działo ;>
biedna Iza...
OdpowiedzUsuńjak ona musi cierpiec...
zwłaszcza w momencie gdy zobaczyła Zbyszka z dziewczyną....
mam nadzieję że Zbyszek wkońcu zobaczy jaki ma przy sobie skarb...
a co do Kariny to z jednej strony mi jej żal bo też cierpi...
ale z drugiej strony sama jest sobie winna...
czekam na nexta
pozdrawiam;***
(kolejna-szansa)
Witam. Mówią, że odrobina krytyki wzmacnia, dlatego w ten zimowy wieczór zapraszam Cię do naszej ocenialni, gdzie uświadczysz nie tylko krytyki, ale i fachowej porady. Zrobimy, co w naszej mocy, byś opuścił/a nas przez czerwony krzyżyk z uśmiechem na twarzy i planem działania w głowie. Zapraszam na: oceny-z-pazurem.blog.onet.pl i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz was dziewczyny przepraszam. ;D
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to bartman przegina. wie, ze mieszka z Izką, ale sprowadza jakieś rude (? nie pamiętam) laski i mówi że coś z tego może być. Ja bym się nie męczyła tylko od razu wyprowadziło oo .
A co do Kariny ... hmm ... zachowała sie nie fajnie i nie dziwię się Kubie że tak ją potraktował .
pozdrawiam < 3
Normalnie z każdym odcinkiem czytam z ciężkim sercem o naszej biednej Izie. Jakbym tak wzięła i przyłożyła Zbyszkowi, to by przejrzał na oczy i dostrzegł największy skarb obok siebie i najwspanialszą dziewczynę o jakiej może marzyć o! Bo z całą sympatią do niego, ale mnie irytuje. No a akcja z rudzielciem, no coment! kłaki bym wyrwała!
OdpowiedzUsuńKarina próbuje odnowić kontakt z Michałem, ale Kuba jej nie pomaga. Cóż się dziwić, to jego przyjaciel. Widział cierpienie Michała po wyjeździe dziewczyny i nie chce by znów to przechodził, zrozumiałe. Jednak ona zrozumiała swój błąd. Ale naprawa to nie lada wyzwanie...
Pozdrawiam