Drobna
blondynka otarła słoną łzę, która spływała po jej policzku. Siedziała właśnie w
kuchni nad kubkiem gorącej herbaty. Nie mogła spać. To wszystko ją przerastało.
Przeczesała ręką swoje blond włosy. Kochała Zbyszka i nie mogła zrozumieć
czemu. Przecież był jak wielu innych mężczyzn. A jednak dla niej był wyjątkowy.
Kolejna łza, a za nią następne. Nie panowała nad nimi. Za każdym razem robiła to
samo. Tonęła w łzach mimo, że obiecała sobie iż to ostatni raz. Zawsze jej
obietnica była łamana. Usłyszała otwierane drzwi. Zbyszek wyszedł ze swojej
sypialni nękany nocnym pragnieniem. Szybkim ruchem starła łzy i przygryzła
dolną wargę, aby powstrzymać ich dalszy potok. Wpatrywała się w niczym
niezmąconą ciecz, która była w kubku.
-
Izuś, a ty nie śpisz? – spytał Zbyszek, który nalewał sobie wody.
Blondynka
pokiwała głową i nie odezwała się ani słowem. Usiadł obok niej i w spokoju pił
to czego sobie nalał. Iza delikatnie moczyła usta w herbacie. Brunet złapał ją
za rękę, a ona zabrała ją. Jego dotyk ją parzył. Nie chciała aby jej tej nocy
dotykał lub cokolwiek do niej mówił. Zawsze mówiła sobie, że teraz będzie
silna, że teraz to koniec z miłością do przyjaciela, ale nigdy tego nie udało
jej się wypełnić. Miała ochotę wykrzyczeć mu co myśli o nim, o jego nowej dziewczynie,
o tym chorym układzie w którym jest. Ale nie mogła. Wiedziała, że wtedy go
straci raz na zawsze. A przecież nie mogła. Nie była w stanie. Głównym powodem,
że Iza płakała był nie fakt, że Zbyszek chciał przespać się z kolejną kobietą,
ale fakt, że on chciał aby wyszło z tego coś więcej. Chociaż może gdyby tak
było to pewnie blondynka miałaby jeden konkretny powód do wyprowadzki, a tak
zawsze wynajdywała milion powodów dla których nie może zostawić Bartmana
samego.
-
Iza, jesteś zła?
Blondynka
zaprzeczyła ruchem głowy i zostawiła bruneta sama w kuchni. Jego zapach,
bliskość, głos, uśmiech i zielone tęczówki były jej karą. Dla niego była gotowa
na wiele, nawet na cierpienie. Ale taka jest miłość. Dopiero w swoim pokoju
dziewczyna pozwoliła płynąć łzom dowoli. Zapłakana zasnęła, aby pokonać kolejny
dzień.
Przez
kolejne dni, para przyjaciół w zasadzie mijała się tylko w kuchni. Iza,
wychodziła bardzo wcześnie do salonu i wracała dość późno. Musiała zostawać po
godzinach. Pracy nie ubywało, a w zasadzie
jej przybywało dlatego zdecydowała się na to, aby dać ogłoszenie o tym,
że szuka pracownicy na stanowisko fryzjerki, bo to właśnie tutaj było najwięcej
pracy. Miała już dwie kosmetyczki i manikiurzystki oraz fryzjerki. Jednak
wszystko to okazało się za mało. Dodatkowo
zawsze gdy wracała do domu i był w nim Zbyszek to siedział w swoim pokoju z
Agnieszką. Blondynka wtedy szybko robiła sobie kolację i zamykała się w swoim
pokoju z głośno włączoną muzyką, która miała nie przepuszczać głosów z pokoju
obok.
-
Matko, czy w tym mieście brakuje porządnych fryzjerek? – spytała Iza, gdy
kolejna dziewczyna starająca się o posadę u niej została odprawiona z kwitkiem.
-
Nie nadaje się? – spytała Tamara.
-
Nie. Prosto po szkole fryzjerskiej i na dodatek wylała mi kawę. Chwała za to,
że nie na dokumenty.
-
Szefowo spokojnie. Lada chwila ktoś się znajdzie – powiedziała Kasia.
Ledwo
skończyła mówić, a zabrzęczał dzwoneczek, który ogłaszał wejście kogoś do
zakładu. Zielone oczy blondynki spojrzały na postać i ujrzały brunetkę o
czekoladowych oczach.
-
Dzień dobry. Ja w sprawie pracy – powiedziała.
-
Proszę za mną – stwierdziła Iza i zaprowadziła kandydatkę do swojego
niewielkiego pokoiku, w którym miała w zasadzie wszystkie papiery.
-
Ma pani ze sobą CV? – spytała Izabela.
-
Tak – odpowiedziała brunetka i podała kartkę papieru.
Zielone
oczy Izy śledziły uważnie tekst. Cóż dziewczyna nie miała wielkiego
doświadczenia we fryzjerstwie. Dodatkowo z jakiegoś powodu wyjechała do Anglii
i tam pracowała jako kelnerka. Jednak była to najlepsza kandydatka na
pracownicę jaka przyszła w ciągu ostatnich kilku dni. Iza, wiedziała, że nie
może dłużej zwlekać i czekać, aż do jej salonu zawita ktoś o kim ona marzy.
Musiała po prostu w końcu na coś się zdecydować.
-
Od kiedy może pani podjąć pracę? – spytała blondynka.
-
Od zaraz – odpowiedziała szybko brunetka.
-
W takim razie witam na pokładzie pani Karino….
-
Karino, bez pani, dobrze?
-
Jasne. Wszyscy mówią w zakładzie do mnie Iza, więc nie krępuj się. Dam ci na
razie ubranie zapasowe, a w przyszłym tygodniu zamówimy takie na miarę, dobrze?
Świetnie, a teraz chodź pokaże ci twoje miejsce pracy. A później podpiszemy
umowę dobrze? Na razie na czas dwóch miesięcy, jeśli będę zadowolona to na
pewno zostanie ona przedłużona – mówiła Iza.
Karina
była pod wrażeniem przedsiębiorczości tej młodej dziewczyny. Już na pierwszy
rzut oka widać było, że dziewczyna nie ma trzydziestu lat. Wyglądała na
dwadzieścia dwa góra trzy. Jednak już od swojego pierwszego dnia w Warszawie
słyszała, że zakład „Motylek” robi konkurencję innym wielkim i posiadającym
opinię najlepszych przedsiębiorstw fryzjersko – kosmetycznych. Co prawda
ukończyła kilka kursów fryzjerskich kiedy studiowała i trochę w weekendy
pracowała w zawodzie w Bełchatowie i tutaj w Polsce to była jej jedyna szansa
na utrzymanie się. Postanowiła spróbować. Wiedziała, że nic nie straci, a praca
jest jej potrzebna.
-
Cholera – powiedziała Iza gdy szukała czystej umowy dla Kariny.
-
Co się stało? – spytała dziewczyna.
-
Nie mam przy sobie umów. Musimy pójść do mnie do domu, ale okazało się też, że
zapomniałam kluczy. Zaspałam i to nie ja zamykałam drzwi od mieszkania. Pewnie
klucze leżą na stole w kuchni. No, nic musimy udać się do mojego przyjaciela po
jego klucze. Dziewczyny zamknijcie
zakład. Wiecie co i jak – ostatnie zdanie zostało skierowane do swoich
podopiecznych.
-
Jasne. Idź podpisz z Kariną umowę, a my tutaj damy sobie radę – zapewniła
Tamara.
Wiele
razy już się zdarzyło, że Iza śpiesząc się zostawiała zamknięcie lokalu swoim
pracownicom. Ufała im, ponieważ twierdziła, że zaufanie to podstawa dobrej
współpracy. Zresztą blondynka miała nosa, kto jest uczciwy, a kto po prostu
chce ją oszukać.
-
Chodź Karina – powiedziała Iza i razem wyszły.
Po
drodze trochę rozmawiały. Do hali Ursynów od miejsca pracy Izy nie było daleko.
Po drodze blondynka weszła do sklepu i kupiła kilkanaście batoników. Karina
spojrzała na nią dziwnie, ale nie skomentowała tego. Nie wiedziała gdzie idą.
-
Straszne łasuchy są z tych kolegów Zbyszka – zaśmiała się Iza gdy już dotarły
na miejsce.
Blondynka,
z torebki wyciągnęła kartę, która upoważniała ją do wejścia na trening zespołu.
Pociągnęła brunetkę za sobą i weszła na halę. Chłopaki ćwiczyli właśnie
zagrywkę i jej przyjęcie. Trener zespołu Radosław Panas od razu zauważył
przybycie przyjaciółki Zbyszka i pomachał jej, a następnie wrócił do treningów.
Pod nogi Izy poturlała się piłka. Podniosła ją i wyszukała Zbyszka. Postanowiła
rzucić w niego. Podrzuciła sobie piłkę i uderzyła w nią. Szczęście jej dopisało,
bo utrafiła tego kogo chciała. Chłopak
odwrócił się i od razu pobiegł w jej stronę. Przytulił ją do siebie.
Przez te kilka dni kiedy jej praktycznie nie widział i nie rozmawiał z nią czuł
się dziwnie. Wydawało mu się, że nawet w towarzystwie Agnieszki jest samotny.
-
Mała, co Ty tu robisz? – spytał gdy w końcu przestał ją dusić.
-
Potrzebuje twoich kluczy od mieszkania, bo swoje zostawiłam na stole w kuchni
pewnie – powiedziała.
-
A co masz w tej reklamówce? – spytał i zaczął do niej zaglądać.
-
Bartman, najpierw klucze! – krzyknęła ze śmiechem Iza i zaczęła zasłaniać
reklamówkę ze słodyczami.
Trening
oczywiście został przerwany. Trener wyjątkowo nic nie powiedział. Blondynka
naprawdę bardzo rzadko przychodziła na halę gdy nie było meczów. Zazwyczaj
musiało się coś dziać, dlatego Radosław Panas nie denerwował się tylko z
uśmiechem obserwował jak cała zgraja chłopaków gromadzi się obok drobnej
blondynki. Zbyszek próbował łaskotaniem zmusić swoją przyjaciółkę do oddania mu
zawartości torebki.
-
Michaś, Misiek, Michałku ratuj mnie – powiedziała Iza śmiejąc się i schowała
się za Kubiakiem.
-
A co ja będę za to miał? – spytał chłopak.
-
Moją wdzięczność i poczucie spełnionego obowiązku – powiedziała Iza.
-
I buziaka w policzek – dodał ze śmiechem.
-
No, dobra – zgodziła się Iza.
-
Kubiak, odsuń się. Muszę dowiedzieć się co ta Mała Blondi ma w tej torebce –
powiedział Zbyszek.
-
Odejdź precz paskudny potworze – zaśmiał się Michał i mówił dalej. – Ta ja
jestem tym którego kocha ta piękna dama. To ja jestem jej ukochanym.
-
I Bartman, nie jestem Mała Blondi! I dawaj klucze duża, wredna małpo! – Iza
krzyknęła za pleców Kubiaka.
Zbyszek
ze śmiechem machnął na nich ręką i uciekł do szatni po rzecz dla Izy.
Pojawienie się blondynki sprawiło, że atmosfera w zespole rozluźniła się i
wszyscy się śmiali z tego co przed chwilą widzieli. Przyjaciółka Bartmana
rozdała każdemu po batoniku. Został jej tylko jeden dla Zibiego. Co chwila ktoś
ją szturchał bądź zaczynał łaskotać, a po całej hali dało się słyszeć jaj radosny
śmiech.
-
To jak dostane tego buziaka w policzek? – spytał Kubiak.
-
W końcu ochroniłeś mnie – powiedziała Iza ze śmiechem i musnęła ustami policzek
siatkarza.
-
A może mała kawa z przyjacielem? – spytał Misiek.
Michał
Kubiak był najlepszym przyjacielem Zbyszka od dobrych kilku lat, a co za tym
idzie znał bardzo dobrze Izę. Nie ukrywał nigdy tego, że podoba mu się, ale ona
zawsze go spławiała. Lubiła go, potrafił
ją zawsze rozśmieszyć do łez.
-
No, dobra, a może mały zakład? – spytała.
-
O co?
-
W najbliższą sobotę gracie mecz. I jeśli wygracie pójdę z tobą na kawę, obiad
czy co tam chcesz. A jeśli przegracie już nigdy więcej mi nie zaproponujesz
wspólnego wyjścia – powiedziała.
-
Zgoda.
-
Bartman! Chodź tu! – głośny krzyk blondynki rozległ się po całej hali, obok
niej jak na zawołanie zjawił się brunet.
-
Przecinaj. Mały zakładzik z Miśkiem mamy – powiedziała Iza, która trzymała rękę
Kubiaka.
-
A o co się założyliście?
-
O to, że jak wygramy mecz to Iza wprowadza się do mnie – stwierdził Misiek i
puścił perskie oko blondynce.
-
Ej, nie zgadzam się – oburzył się Bartman.
-
Później ci to wyjaśnię. Przecinaj – powiedział Kubiak.
-
Oki, Oki. Iza, ja dziś nie wracam na noc do domu. Zostanę u Agi – powiedział
Zbyszek, gdy dostał już batonika.
-
Dobra. Jak coś to podjedź po klucze jutro do zakładu.
Blondynka
szybko wyszła z hali, a razem z nią zamyślona brunetka. Karina, nie mogła
uwierzyć w to co widziała. W Warszawie grał jej Michał. Jej Bąkiewicz. Nie mogła uwierzyć w to, że go widziała. Przez to
zamieszanie ona sama była praktycznie niewidoczna, ale to pozwoliło jej tylko
na swobodną obserwację. Michał, trochę mniej wygłupiał się z innymi kolegami z
drużyny. Był jakby bardziej poważny. Serce Kariny na jego widok zabiło
szybciej, a przed oczami widziała te wszystkie chwile, które razem spędzili i
dzięki, którym była tak bardzo szczęśliwa i czuła, że żyje. Nie mogła darować
sobie tego, że go zostawiła. Wiedziała, że go rani, ale pogoń za karierą była
silniejsza. W duchu zaśmiała się gorzko. Jej kariera w ogóle się nie
rozpoczęła, a ona została sama i na dodatek rozpoczęła pracę w zawodzie, który
na pewno nie pozwalał jej na rozwijanie swoich umiejętności. Karina westchnęła
tylko i szła obok blondynki do jej mieszkania, aby podpisać nową umowę o pracę,
a tym samym nowe życie.
Po
wyjściu dziewczyn z hali jeszcze przez chwilę panowało zamieszanie, które
pomału cichło. Zbyszek siedział na podłodze między Michałem Kubiakiem , a
Michałem Bąkiewiczem. Jednak to z tym pierwszym zaczął prowadzić rozmowę.
-
Nie podrywaj mi przyjaciółki – powiedział Zibi.
-
Czemu? Masz taką kobietę na wyciągnięcie reki, a ty szukasz nie wiem czego.
-
Szukam miłości – odpowiedział Zbyszek na zarzuty swojego kolegi.
-
Posłuchaj. Nie zamierzam jej skrzywdzić. Ale gdybyś coś do niej czuł to nawet bym
się do niej nawet nie uśmiechnął. Po prostu podoba mi się i na dodatek rozumie
nasz sport, więc nie wiem o co ci chodzi. Jest wolna.
Bartman
w spokoju słuchał wywodu kolegi. Nie wiedział czemu, ale nie podobała mu się
perspektywa widywania Izy i Michała razem jako pary.
jak obiecałam że skomentuje, to skomentuje.
OdpowiedzUsuńI to nie tylko dlatego że obiecałam, a ja dotrzymuję obietnic Lady Spark, zapamiętaj ! :D
Rozdział bardzo mi się podoba. Biedna Iza, mam nadzieję że Zibi wkrótce przejrzy na oczy i zerwie z Agnieszką.
I jeszcze Karina i Michaś. Między nimi będzie dobrze, bo musi. Tylko mnie zastanawia jakim cudem on się znalazł w Warszawie? Cóż nie wnikam.
Pozdrawiam serdecznie
Oo ciekawie sie robi ;d
OdpowiedzUsuńBąku gra w Warszawie Ołł . Haha I Zibi jest zazdrosny ^^ A Karina pracuje w zakładzie Izki, więc wszystko ładnie się toczy .
pozdrawiam
/niespodzianki-
Zibi robi sie zazdrosny ;D ;D Hahaha i tak ma być. Ma rzucić tą całą Agnieszkę i marszem do Izy. ;D
OdpowiedzUsuńNo proszę Karina znalazła pracę i już widziała Michała ;) wszystko toczy sie ładnie pięknie jak widzę.
I nawet pojawił się Kubiak! ;D Oh Ah ;D
Kubiak cholera jasna nie podrywaj Izy i jakie mi tu buziaki chcesz dostawać Ty mendo mała
Zbysiu jest zazdrosny, Zbysiu jest zazdrosny(przepraszam nie mogłam się powstrzymać) a tak swoja drogą to Kubiak ma rację ma taką kobietę obok siebie a szuka nie wiadomo czego oj Bartman otwórz te swoje prześliczne zielone oczęta :P nie jakaś tam Aga ale Iza, Iza jest dla ciebie, coś mi jednak mówi że zanim do Zbyszka to dotrze to przepłynie jeszcze wiele wody w Wiśle :))) i Karina już wie gdzie jest Bąku szkoda że on jej nie zobaczył, za to ona zobaczyła jego i widzi że dalej sie do końca nie otrząsnął
OdpowiedzUsuńswoją drogą to strasznie z nich głodomory :))) ale to akurat u niemal każdego faceta którego znam to norma :)
Dobrze,niech Kubiak randkuje z Izą to może Zbigniew wreszcie się otrząśnie :) Jak może nie dostrzegać uroku Izy? Ciekawie zapowiada się też jej współpraca z Kariną. Teraz będzie mogła być bliżej Michała B. Tylko jak już wspominałam,nie chcę żeby do niej wracał ;) Ale to wasze opowiadanie :) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńOch.. Już nie pierwszy raz wam tu piszę, jak mi szkoda Izki :( Niczym sobie dziewczyna na to nie zasłużyła. Pokochała Zbigniewa, a on nie dostrzega tego co ma pod nosem. Chociaż... :D Ja myślę, że Misiek i ten zakład i prawdopodobne spotykanie się Michała i Izy, mu pomogą zobaczyć jaką wspaniałą dziewczynę mógłby mieć. Bo przyjacielem jest kochanym i wspaniałym, ale ja im wróżę miłość :D
OdpowiedzUsuńNo i losy bohaterów się splątały. Karina zatrudniona w "Motylku", na hali widziała Michała, który przeniósł się do Warszawy. Och no.. Zasługują na drugą szansę :)
Pozdrawiam