wtorek, 17 lipca 2012

Rozdział 3 – „Są takie oczy, nie pozna pan po nich, że płakały. Wystarczy je otrzeć. A są takie, że płacz długo w nich stoi, nawet gdy dawno płakały.”


Drobna blondynka otarła słoną łzę, która spływała po jej policzku. Siedziała właśnie w kuchni nad kubkiem gorącej herbaty. Nie mogła spać. To wszystko ją przerastało. Przeczesała ręką swoje blond włosy. Kochała Zbyszka i nie mogła zrozumieć czemu. Przecież był jak wielu innych mężczyzn. A jednak dla niej był wyjątkowy. Kolejna łza, a za nią następne. Nie panowała nad nimi. Za każdym razem robiła to samo. Tonęła w łzach mimo, że obiecała sobie iż to ostatni raz. Zawsze jej obietnica była łamana. Usłyszała otwierane drzwi. Zbyszek wyszedł ze swojej sypialni nękany nocnym pragnieniem. Szybkim ruchem starła łzy i przygryzła dolną wargę, aby powstrzymać ich dalszy potok. Wpatrywała się w niczym niezmąconą ciecz, która była w kubku.
- Izuś, a ty nie śpisz? – spytał Zbyszek, który nalewał sobie wody.
Blondynka pokiwała głową i nie odezwała się ani słowem. Usiadł obok niej i w spokoju pił to czego sobie nalał. Iza delikatnie moczyła usta w herbacie. Brunet złapał ją za rękę, a ona zabrała ją. Jego dotyk ją parzył. Nie chciała aby jej tej nocy dotykał lub cokolwiek do niej mówił. Zawsze mówiła sobie, że teraz będzie silna, że teraz to koniec z miłością do przyjaciela, ale nigdy tego nie udało jej się wypełnić. Miała ochotę wykrzyczeć mu co myśli o nim, o jego nowej dziewczynie, o tym chorym układzie w którym jest. Ale nie mogła. Wiedziała, że wtedy go straci raz na zawsze. A przecież nie mogła. Nie była w stanie. Głównym powodem, że Iza płakała był nie fakt, że Zbyszek chciał przespać się z kolejną kobietą, ale fakt, że on chciał aby wyszło z tego coś więcej. Chociaż może gdyby tak było to pewnie blondynka miałaby jeden konkretny powód do wyprowadzki, a tak zawsze wynajdywała milion powodów dla których nie może zostawić Bartmana samego.
- Iza, jesteś zła?
Blondynka zaprzeczyła ruchem głowy i zostawiła bruneta sama w kuchni. Jego zapach, bliskość, głos, uśmiech i zielone tęczówki były jej karą. Dla niego była gotowa na wiele, nawet na cierpienie. Ale taka jest miłość. Dopiero w swoim pokoju dziewczyna pozwoliła płynąć łzom dowoli. Zapłakana zasnęła, aby pokonać kolejny dzień.
Przez kolejne dni, para przyjaciół w zasadzie mijała się tylko w kuchni. Iza, wychodziła bardzo wcześnie do salonu i wracała dość późno. Musiała zostawać po godzinach. Pracy nie ubywało, a w zasadzie  jej przybywało dlatego zdecydowała się na to, aby dać ogłoszenie o tym, że szuka pracownicy na stanowisko fryzjerki, bo to właśnie tutaj było najwięcej pracy. Miała już dwie kosmetyczki i manikiurzystki oraz fryzjerki. Jednak wszystko  to okazało się za mało. Dodatkowo zawsze gdy wracała do domu i był w nim Zbyszek to siedział w swoim pokoju z Agnieszką. Blondynka wtedy szybko robiła sobie kolację i zamykała się w swoim pokoju z głośno włączoną muzyką, która miała nie przepuszczać głosów z pokoju obok.
- Matko, czy w tym mieście brakuje porządnych fryzjerek? – spytała Iza, gdy kolejna dziewczyna starająca się o posadę u niej została odprawiona z kwitkiem.
- Nie nadaje się? – spytała Tamara.
- Nie. Prosto po szkole fryzjerskiej i na dodatek wylała mi kawę. Chwała za to, że nie na dokumenty.
- Szefowo spokojnie. Lada chwila ktoś się znajdzie – powiedziała Kasia.
Ledwo skończyła mówić, a zabrzęczał dzwoneczek, który ogłaszał wejście kogoś do zakładu. Zielone oczy blondynki spojrzały na postać i ujrzały brunetkę o czekoladowych oczach.
- Dzień dobry. Ja w sprawie pracy – powiedziała.
- Proszę za mną – stwierdziła Iza i zaprowadziła kandydatkę do swojego niewielkiego pokoiku, w którym miała w zasadzie wszystkie papiery.
- Ma pani ze sobą CV? – spytała Izabela.
- Tak – odpowiedziała brunetka i podała kartkę papieru.
Zielone oczy Izy śledziły uważnie tekst. Cóż dziewczyna nie miała wielkiego doświadczenia we fryzjerstwie. Dodatkowo z jakiegoś powodu wyjechała do Anglii i tam pracowała jako kelnerka. Jednak była to najlepsza kandydatka na pracownicę jaka przyszła w ciągu ostatnich kilku dni. Iza, wiedziała, że nie może dłużej zwlekać i czekać, aż do jej salonu zawita ktoś o kim ona marzy. Musiała po prostu w końcu na coś się zdecydować.
- Od kiedy może pani podjąć pracę? – spytała blondynka.
- Od zaraz – odpowiedziała szybko brunetka.
- W takim razie witam na pokładzie pani Karino….
- Karino, bez pani, dobrze?
- Jasne. Wszyscy mówią w zakładzie do mnie Iza, więc nie krępuj się. Dam ci na razie ubranie zapasowe, a w przyszłym tygodniu zamówimy takie na miarę, dobrze? Świetnie, a teraz chodź pokaże ci twoje miejsce pracy. A później podpiszemy umowę dobrze? Na razie na czas dwóch miesięcy, jeśli będę zadowolona to na pewno zostanie ona przedłużona – mówiła Iza.
Karina była pod wrażeniem przedsiębiorczości tej młodej dziewczyny. Już na pierwszy rzut oka widać było, że dziewczyna nie ma trzydziestu lat. Wyglądała na dwadzieścia dwa góra trzy. Jednak już od swojego pierwszego dnia w Warszawie słyszała, że zakład „Motylek” robi konkurencję innym wielkim i posiadającym opinię najlepszych przedsiębiorstw fryzjersko – kosmetycznych. Co prawda ukończyła kilka kursów fryzjerskich kiedy studiowała i trochę w weekendy pracowała w zawodzie w Bełchatowie i tutaj w Polsce to była jej jedyna szansa na utrzymanie się. Postanowiła spróbować. Wiedziała, że nic nie straci, a praca jest jej potrzebna.
- Cholera – powiedziała Iza gdy szukała czystej umowy dla Kariny.
- Co się stało? – spytała dziewczyna.
- Nie mam przy sobie umów. Musimy pójść do mnie do domu, ale okazało się też, że zapomniałam kluczy. Zaspałam i to nie ja zamykałam drzwi od mieszkania. Pewnie klucze leżą na stole w kuchni. No, nic musimy udać się do mojego przyjaciela po jego klucze.  Dziewczyny zamknijcie zakład. Wiecie co i jak – ostatnie zdanie zostało skierowane do swoich podopiecznych.
- Jasne. Idź podpisz z Kariną umowę, a my tutaj damy sobie radę – zapewniła Tamara.
Wiele razy już się zdarzyło, że Iza śpiesząc się zostawiała zamknięcie lokalu swoim pracownicom. Ufała im, ponieważ twierdziła, że zaufanie to podstawa dobrej współpracy. Zresztą blondynka miała nosa, kto jest uczciwy, a kto po prostu chce ją oszukać.
- Chodź Karina – powiedziała Iza i razem wyszły.
Po drodze trochę rozmawiały. Do hali Ursynów od miejsca pracy Izy nie było daleko. Po drodze blondynka weszła do sklepu i kupiła kilkanaście batoników. Karina spojrzała na nią dziwnie, ale nie skomentowała tego. Nie wiedziała gdzie idą.
- Straszne łasuchy są z tych kolegów Zbyszka – zaśmiała się Iza gdy już dotarły na miejsce.
Blondynka, z torebki wyciągnęła kartę, która upoważniała ją do wejścia na trening zespołu. Pociągnęła brunetkę za sobą i weszła na halę. Chłopaki ćwiczyli właśnie zagrywkę i jej przyjęcie. Trener zespołu Radosław Panas od razu zauważył przybycie przyjaciółki Zbyszka i pomachał jej, a następnie wrócił do treningów. Pod nogi Izy poturlała się piłka. Podniosła ją i wyszukała Zbyszka. Postanowiła rzucić w niego. Podrzuciła sobie piłkę i uderzyła w nią. Szczęście jej dopisało, bo utrafiła tego kogo chciała. Chłopak  odwrócił się i od razu pobiegł w jej stronę. Przytulił ją do siebie. Przez te kilka dni kiedy jej praktycznie nie widział i nie rozmawiał z nią czuł się dziwnie. Wydawało mu się, że nawet w towarzystwie Agnieszki jest samotny.
- Mała, co Ty tu robisz? – spytał gdy w końcu przestał ją dusić.
- Potrzebuje twoich kluczy od mieszkania, bo swoje zostawiłam na stole w kuchni pewnie – powiedziała.
- A co masz w tej reklamówce? – spytał i zaczął do niej zaglądać.
- Bartman, najpierw klucze! – krzyknęła ze śmiechem Iza i zaczęła zasłaniać reklamówkę ze słodyczami.
Trening oczywiście został przerwany. Trener wyjątkowo nic nie powiedział. Blondynka naprawdę bardzo rzadko przychodziła na halę gdy nie było meczów. Zazwyczaj musiało się coś dziać, dlatego Radosław Panas nie denerwował się tylko z uśmiechem obserwował jak cała zgraja chłopaków gromadzi się obok drobnej blondynki. Zbyszek próbował łaskotaniem zmusić swoją przyjaciółkę do oddania mu zawartości torebki.
- Michaś, Misiek, Michałku ratuj mnie – powiedziała Iza śmiejąc się i schowała się za Kubiakiem.
- A co ja będę za to miał? – spytał chłopak.
- Moją wdzięczność i poczucie spełnionego obowiązku – powiedziała Iza.
- I buziaka w policzek – dodał ze śmiechem.
- No, dobra – zgodziła się Iza.
- Kubiak, odsuń się. Muszę dowiedzieć się co ta Mała Blondi ma w tej torebce – powiedział Zbyszek.
- Odejdź precz paskudny potworze – zaśmiał się Michał i mówił dalej. – Ta ja jestem tym którego kocha ta piękna dama. To ja jestem jej ukochanym.
- I Bartman, nie jestem Mała Blondi! I dawaj klucze duża, wredna małpo! – Iza krzyknęła za pleców Kubiaka.
Zbyszek ze śmiechem machnął na nich ręką i uciekł do szatni po rzecz dla Izy. Pojawienie się blondynki sprawiło, że atmosfera w zespole rozluźniła się i wszyscy się śmiali z tego co przed chwilą widzieli. Przyjaciółka Bartmana rozdała każdemu po batoniku. Został jej tylko jeden dla Zibiego. Co chwila ktoś ją szturchał bądź zaczynał łaskotać, a po całej hali dało się słyszeć jaj radosny śmiech.
- To jak dostane tego buziaka w policzek? – spytał Kubiak.
- W końcu ochroniłeś mnie – powiedziała Iza ze śmiechem i musnęła ustami policzek siatkarza.
- A może mała kawa z przyjacielem? – spytał Misiek.
Michał Kubiak był najlepszym przyjacielem Zbyszka od dobrych kilku lat, a co za tym idzie znał bardzo dobrze Izę. Nie ukrywał nigdy tego, że podoba mu się, ale ona zawsze go spławiała.  Lubiła go, potrafił ją zawsze rozśmieszyć do łez.
- No, dobra, a może mały zakład? – spytała.
- O co?
- W najbliższą sobotę gracie mecz. I jeśli wygracie pójdę z tobą na kawę, obiad czy co tam chcesz. A jeśli przegracie już nigdy więcej mi nie zaproponujesz wspólnego wyjścia – powiedziała.
- Zgoda.
- Bartman! Chodź tu! – głośny krzyk blondynki rozległ się po całej hali, obok niej jak na zawołanie zjawił się brunet.
- Przecinaj. Mały zakładzik z Miśkiem mamy – powiedziała Iza, która trzymała rękę Kubiaka.
- A o co się założyliście?
- O to, że jak wygramy mecz to Iza wprowadza się do mnie – stwierdził Misiek i puścił perskie oko blondynce.
- Ej, nie zgadzam się – oburzył się Bartman.
- Później ci to wyjaśnię. Przecinaj – powiedział Kubiak.
- Oki, Oki. Iza, ja dziś nie wracam na noc do domu. Zostanę u Agi – powiedział Zbyszek, gdy dostał już batonika.
- Dobra. Jak coś to podjedź po klucze jutro do zakładu.
Blondynka szybko wyszła z hali, a razem z nią zamyślona brunetka. Karina, nie mogła uwierzyć w to co widziała. W Warszawie grał jej Michał. Jej Bąkiewicz. Nie  mogła uwierzyć w to, że go widziała. Przez to zamieszanie ona sama była praktycznie niewidoczna, ale to pozwoliło jej tylko na swobodną obserwację. Michał, trochę mniej wygłupiał się z innymi kolegami z drużyny. Był jakby bardziej poważny. Serce Kariny na jego widok zabiło szybciej, a przed oczami widziała te wszystkie chwile, które razem spędzili i dzięki, którym była tak bardzo szczęśliwa i czuła, że żyje. Nie mogła darować sobie tego, że go zostawiła. Wiedziała, że go rani, ale pogoń za karierą była silniejsza. W duchu zaśmiała się gorzko. Jej kariera w ogóle się nie rozpoczęła, a ona została sama i na dodatek rozpoczęła pracę w zawodzie, który na pewno nie pozwalał jej na rozwijanie swoich umiejętności. Karina westchnęła tylko i szła obok blondynki do jej mieszkania, aby podpisać nową umowę o pracę, a tym samym nowe życie.
Po wyjściu dziewczyn z hali jeszcze przez chwilę panowało zamieszanie, które pomału cichło. Zbyszek siedział na podłodze między Michałem Kubiakiem , a Michałem Bąkiewiczem. Jednak to z tym pierwszym zaczął prowadzić rozmowę.
- Nie podrywaj mi przyjaciółki – powiedział Zibi.
- Czemu? Masz taką kobietę na wyciągnięcie reki, a ty szukasz nie wiem czego.
- Szukam miłości – odpowiedział Zbyszek na zarzuty swojego kolegi.
- Posłuchaj. Nie zamierzam jej skrzywdzić. Ale gdybyś coś do niej czuł to nawet bym się do niej nawet nie uśmiechnął. Po prostu podoba mi się i na dodatek rozumie nasz sport, więc nie wiem o co ci chodzi. Jest wolna.
Bartman w spokoju słuchał wywodu kolegi. Nie wiedział czemu, ale nie podobała mu się perspektywa widywania Izy i Michała razem jako pary. 

6 komentarzy:

  1. jak obiecałam że skomentuje, to skomentuje.
    I to nie tylko dlatego że obiecałam, a ja dotrzymuję obietnic Lady Spark, zapamiętaj ! :D
    Rozdział bardzo mi się podoba. Biedna Iza, mam nadzieję że Zibi wkrótce przejrzy na oczy i zerwie z Agnieszką.
    I jeszcze Karina i Michaś. Między nimi będzie dobrze, bo musi. Tylko mnie zastanawia jakim cudem on się znalazł w Warszawie? Cóż nie wnikam.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Oo ciekawie sie robi ;d
    Bąku gra w Warszawie Ołł . Haha I Zibi jest zazdrosny ^^ A Karina pracuje w zakładzie Izki, więc wszystko ładnie się toczy .
    pozdrawiam
    /niespodzianki-

    OdpowiedzUsuń
  3. Zibi robi sie zazdrosny ;D ;D Hahaha i tak ma być. Ma rzucić tą całą Agnieszkę i marszem do Izy. ;D
    No proszę Karina znalazła pracę i już widziała Michała ;) wszystko toczy sie ładnie pięknie jak widzę.
    I nawet pojawił się Kubiak! ;D Oh Ah ;D
    Kubiak cholera jasna nie podrywaj Izy i jakie mi tu buziaki chcesz dostawać Ty mendo mała

    OdpowiedzUsuń
  4. Zbysiu jest zazdrosny, Zbysiu jest zazdrosny(przepraszam nie mogłam się powstrzymać) a tak swoja drogą to Kubiak ma rację ma taką kobietę obok siebie a szuka nie wiadomo czego oj Bartman otwórz te swoje prześliczne zielone oczęta :P nie jakaś tam Aga ale Iza, Iza jest dla ciebie, coś mi jednak mówi że zanim do Zbyszka to dotrze to przepłynie jeszcze wiele wody w Wiśle :))) i Karina już wie gdzie jest Bąku szkoda że on jej nie zobaczył, za to ona zobaczyła jego i widzi że dalej sie do końca nie otrząsnął

    swoją drogą to strasznie z nich głodomory :))) ale to akurat u niemal każdego faceta którego znam to norma :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze,niech Kubiak randkuje z Izą to może Zbigniew wreszcie się otrząśnie :) Jak może nie dostrzegać uroku Izy? Ciekawie zapowiada się też jej współpraca z Kariną. Teraz będzie mogła być bliżej Michała B. Tylko jak już wspominałam,nie chcę żeby do niej wracał ;) Ale to wasze opowiadanie :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Och.. Już nie pierwszy raz wam tu piszę, jak mi szkoda Izki :( Niczym sobie dziewczyna na to nie zasłużyła. Pokochała Zbigniewa, a on nie dostrzega tego co ma pod nosem. Chociaż... :D Ja myślę, że Misiek i ten zakład i prawdopodobne spotykanie się Michała i Izy, mu pomogą zobaczyć jaką wspaniałą dziewczynę mógłby mieć. Bo przyjacielem jest kochanym i wspaniałym, ale ja im wróżę miłość :D
    No i losy bohaterów się splątały. Karina zatrudniona w "Motylku", na hali widziała Michała, który przeniósł się do Warszawy. Och no.. Zasługują na drugą szansę :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń