Iza biorąc głęboki wdech niepewnie
nacisnęła na klamkę drzwi do mieszkania Bartmana. Sama nie była do końca
przekonana czy powinna była tu przychodzić, ale z drugiej strony nie wyobrażała
sobie, że wyjechałaby z Polski bez pożegnania ze Zbyszkiem. Chociaż pomiędzy
nimi od pewnego czasu wszystko nie układało się najlepiej to dla Izy brunet
nadal był najważniejszym mężczyzną w jej życiu. Nic się nie zmieniło i chociaż
blondynka starała się pokochać Michała tak samo jak Bartmana to po prostu nie
potrafiła. Wyjazd do Włoch miał być jej ostatnią deską ratunku, w przeciwnym
przypadku Zbyszek swoim zachowaniem zniszczyłby ją, połamał na jeszcze mniejsze
kawałeczki jej i tak zranione już serce.
Ostrożnie wchodząc do mieszkania blondynka miała nadzieję, że być może jej przyjaciel nie wrócił jeszcze z treningu i nie spotkają się. Taka sytuacja ułatwiłaby zadanie Izie. Bała się tego pożegnania. Nie była pewna czy poradzi sobie z tym, żeby tak po prostu oszukać własne serce, że ten wyjazd będzie najlepszy nie tylko dla niej, ale również dla Zbyszka i przede wszystkim dla Michała. Kubiak naprawdę zaangażował się w ten związek i pokochał blondynkę całym swoim sercem, dlatego też dziewczyna miała coraz większe wyrzuty sumienia, że jest nie uczciwa względem niego. Ale nie mogła na to nic poradzić. Michał w pewnym sensie był dla niej kimś ważnym. W jego obecności czuła się bezpieczna i kochana, ale doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Kubiak nigdy nie będzie w stanie zastąpić jej Zbyszka.
- Izka? – łudziła się twierdząc, że być może Bartman postanowił wrócić dziś później do domu
Siedząc w salonie beznamiętnie wpatrywał się w telewizor. Jednak kiedy tylko zobaczył blondynkę na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Co ty tu robisz? Myślałem, że mieliście mieć z Michałem samolot z samego rana.
- Zmieniliśmy zdanie. Mamy dopiero za trzy godziny. A ja nie mogłam tak po prostu wyjechać bez pożegnania.
Zbyszek podchodząc bliżej niej niemal natychmiast mocno przytulił ją do siebie. Blondynka wtulając się w jego umięśniony tors lekko przymrużyła powieki napawając się wonią ulubionych perfum siatkarza. Przez najbliżej tygodnie mieli przecież w ogóle się nie widywać. Dzielące ich kilometry miały za zadanie pomóc im ułożyć sobie życie na nowo, z dala od siebie. Tylko, że blondynka była uzależniona od Bartmana. Mógł ją ranić, krzywdzić, sprawiać ból, ale ona nawet na chwilę nie przestała go kochać.
- Jesteś pewna, że chcesz tego wyjazdu? – jego zielone tęczówki przeszywały ją na wskroś – Jeszcze nie jest za późno. Zawsze możesz zmienić decyzję. Twój pokój wciąż na ciebie czeka.
- To już postanowione, Zbyszek. Nie mogę zrobić tego Michałowi. To ja sama nalegałam na to, żeby zabrał mnie ze sobą do Włoch. Poza tym przydadzą mi się dłuższe wakacje – wymuszając na sobie uśmiech dziewczyna spuściła wzrok mając nadzieje, że chłopak nie zauważy łez, które pojawiły się w kącikach jej oczu
- Nie chcesz tego? Przecież wiem.
- Zbyszek. To jest szansa Michała, może stać się tam wielką gwiazdą, większą niż jest obecnie w Polsce.
- A ty i twoje szczęście? To się nie liczy.
Blondynka westchnęła głośno poczym spojrzała na siatkarza. Magia jego zielonych tęczówek sprawiła, że Iza po raz kolejny zatraciła się w jego spojrzeniu. Stojąc naprzeciw niego, czując jego ciepłe dłonie na swojej talii dziewczyna nie pragnęła niczego innego jak tylko pozostania w jego silnych ramionach już do końca swoich dni.
- Powinnam już się zbierać, Michał czeka na dole.
- Izka czy ty go kochasz?
Zadrżała. Nie wiedziała kompletnie co mogłaby mu odpowiedzieć. Muskając swoimi wargami jego policzek uśmiechnęła się delikatnie próbując powstrzymać łzy, które usilnie starały się wydostać spod jej powiek.
- Nie lubię pożegnań. – zaśmiała się nerwowo – Więc trzymaj się i uważaj na siebie Zbyszek.
Ostrożnie wchodząc do mieszkania blondynka miała nadzieję, że być może jej przyjaciel nie wrócił jeszcze z treningu i nie spotkają się. Taka sytuacja ułatwiłaby zadanie Izie. Bała się tego pożegnania. Nie była pewna czy poradzi sobie z tym, żeby tak po prostu oszukać własne serce, że ten wyjazd będzie najlepszy nie tylko dla niej, ale również dla Zbyszka i przede wszystkim dla Michała. Kubiak naprawdę zaangażował się w ten związek i pokochał blondynkę całym swoim sercem, dlatego też dziewczyna miała coraz większe wyrzuty sumienia, że jest nie uczciwa względem niego. Ale nie mogła na to nic poradzić. Michał w pewnym sensie był dla niej kimś ważnym. W jego obecności czuła się bezpieczna i kochana, ale doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Kubiak nigdy nie będzie w stanie zastąpić jej Zbyszka.
- Izka? – łudziła się twierdząc, że być może Bartman postanowił wrócić dziś później do domu
Siedząc w salonie beznamiętnie wpatrywał się w telewizor. Jednak kiedy tylko zobaczył blondynkę na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Co ty tu robisz? Myślałem, że mieliście mieć z Michałem samolot z samego rana.
- Zmieniliśmy zdanie. Mamy dopiero za trzy godziny. A ja nie mogłam tak po prostu wyjechać bez pożegnania.
Zbyszek podchodząc bliżej niej niemal natychmiast mocno przytulił ją do siebie. Blondynka wtulając się w jego umięśniony tors lekko przymrużyła powieki napawając się wonią ulubionych perfum siatkarza. Przez najbliżej tygodnie mieli przecież w ogóle się nie widywać. Dzielące ich kilometry miały za zadanie pomóc im ułożyć sobie życie na nowo, z dala od siebie. Tylko, że blondynka była uzależniona od Bartmana. Mógł ją ranić, krzywdzić, sprawiać ból, ale ona nawet na chwilę nie przestała go kochać.
- Jesteś pewna, że chcesz tego wyjazdu? – jego zielone tęczówki przeszywały ją na wskroś – Jeszcze nie jest za późno. Zawsze możesz zmienić decyzję. Twój pokój wciąż na ciebie czeka.
- To już postanowione, Zbyszek. Nie mogę zrobić tego Michałowi. To ja sama nalegałam na to, żeby zabrał mnie ze sobą do Włoch. Poza tym przydadzą mi się dłuższe wakacje – wymuszając na sobie uśmiech dziewczyna spuściła wzrok mając nadzieje, że chłopak nie zauważy łez, które pojawiły się w kącikach jej oczu
- Nie chcesz tego? Przecież wiem.
- Zbyszek. To jest szansa Michała, może stać się tam wielką gwiazdą, większą niż jest obecnie w Polsce.
- A ty i twoje szczęście? To się nie liczy.
Blondynka westchnęła głośno poczym spojrzała na siatkarza. Magia jego zielonych tęczówek sprawiła, że Iza po raz kolejny zatraciła się w jego spojrzeniu. Stojąc naprzeciw niego, czując jego ciepłe dłonie na swojej talii dziewczyna nie pragnęła niczego innego jak tylko pozostania w jego silnych ramionach już do końca swoich dni.
- Powinnam już się zbierać, Michał czeka na dole.
- Izka czy ty go kochasz?
Zadrżała. Nie wiedziała kompletnie co mogłaby mu odpowiedzieć. Muskając swoimi wargami jego policzek uśmiechnęła się delikatnie próbując powstrzymać łzy, które usilnie starały się wydostać spod jej powiek.
- Nie lubię pożegnań. – zaśmiała się nerwowo – Więc trzymaj się i uważaj na siebie Zbyszek.
Nie czekając na jakąkolwiek reakcje Bartmana blondynka oswobodziła
się z jego uścisku, a następnie w pośpiechu wyszła z mieszkania pozwalając aby
po jej policzkach wolno toczyły się pojedyncze kropelki słonej cieczy…
TYMCZASEM
Michał stojąc oparty o kuchenny blat z dezaprobatą kręcił głową przysłuchując się kolejnym Julii skierowanym pod jego adresem. W mniemaniu blondynki Bąkiewicz wszystko robił źle, w ogóle nie przejmował się jej zdaniem, a co za tym idzie ciągle ją zaniedbywał. Poniekąd miała rację. Brunet nie mógł na niczym się skupić z powodu tego, że wciąż rozmyślał o Karinie. Kiedy tylko zamykał oczy wyobraźni widział jej znajomą sylwetkę, długie brązowe włosy i tęczówki w kolorze mlecznej czekolady. Ich wspólna noc była dokładnie taka sama jak jeszcze parę miesięcy temu. Oboje zatonęli w morzy rozkoszy, namiętności i czułości. Zupełnie tak jak dawniej. Michał był pewny, że nadal kocha brunetkę. Tylko, ze była jeszcze Julia. Ją też darzył jakimś uczuciem, może nie tak samo silnym jak Karinę, ale w końcu to właśnie Julce Bąkiewicz parę miesięcy temu się oświadczył. To z nią wiązał plany na przyszłość i to ona miała zostać w niedalekiej przyszłości jego żoną. Z tym, że był mały kłopot. Kiedy siatkarz podejmował jedną z najważniejszych decyzji w swoim życiu miał nadzieję, że zobowiązanie względem blondynki pomoże mu w tym, żeby raz na zawsze uporać się z przeszłością i nie pozwolić, aby Karina po raz kolejny zagościła w jego życiu. Ale było zupełnie inaczej. Kapryśny Los sprawił, że ich drogi po raz kolejny się splątały, a jego serce biło dwa razy szybciej, kiedy tylko w pobliżu znajdowała się jego była dziewczyna. Wiedział, że co by nie postanowił na pewno jedna z nich będzie miała mu za złe, a on sam nie będzie mógł się czuć w pełni szczęśliwy. Będąc z Julią, Bąkiewicz okłamywałby nie tylko ją, ale również i samego siebie, że blondynka jest najważniejszą kobietą w jego sercu, natomiast dając kolejną szansę Karinie widmo tego, co zrobiła kilka miesięcy temu ciągle ciągnęłoby się za nim, a strach przed kolejnym zranieniem towarzyszyłby mu na każdym kroku. Chociaż rozum, aż krzyczał, aby jak najszybciej dojść do zgody ze swoją obecną narzeczoną i zacząć próbować sobie układać życie na nowo, to serce cicho szeptało, że jedynie w ramionach przepięknej brunetki siatkarz odnajdzie prawdziwe szczęście i zrozumienie, nawet jeśli w pamięci nadal żywy był ból po ich ostatnim rozstaniu. Kiedy tylko brunet znajdował się w towarzystwie Kariny nie mógł zapanować nad swoimi uczuciami i nie pragnął niczego innego jak tylko jej bliskości i ciepła.
- Michał do jasnej cholery, czy ty mnie w ogóle słuchasz? – Julka krzyżując ręce na piersiach spojrzała z wyrzutem na narzeczonego – Ja kompletnie nie mogę pojąć co się z tobą ostatnio dzieję. Gdzie się podział ten mój Michał.
- A nie pomyślałaś, że może to ty się zmieniałaś?
- Słucham? – na twarzy dziewczyny pojawił się kpiący uśmiech – Wybacz, ale to nie ja próbuje usilnie przypodobać się tamtej wywłoce. To ty nachalnie oferujesz jej swoją pomoc, podwózki i Bóg wie co jeszcze.
Bąkiewicz westchnął głośno.
- Cały czas się mnie czepiasz, wszystko co robię jest złe. Idę pomóc w czymś Karinie, źle. Idę z przyjaciółmi na piwo, źle. Siedzę w domu z tobą, też źle. Wszystko ci nie pasuję. Równie dobrze, to ja mógłbym powiedzieć, że większość czasu spędzasz z tym całym Mirkiem niż ze mną. Cały czas macie jakieś sprawy służbowe do przedyskutowania, a jak wracam z treningów to jednokrotnie widziałem go na klatce.
- Przewracasz kota ogonem. Nie rozmawiamy o mnie tylko o tobie. A ja po prostu sobie nie życzę, żeby ta cała Karinka non stop przeplatała się w naszym życiu.
Chłopak zacisnął pięści.
- Irytuje mnie jej obecność. Jej wzrok, ruchy wszystko co robi. Przecież ona chcę cię owinąć wokół palca, a ty oczywiście jak zwykle tego nie widzisz.
Myliła się i Michał doskonale zdawał sobie z tego sprawę. O ile brunetka naprawdę starała się unikać spotkań z nim, wspólnie spędzanego czasu czy jakichkolwiek innych rodzajów kontaktów z siatkarzem, o tyle on wręcz potrzebował widoku czy dotyku Kariny. To on zainicjował ich pocałunek podczas podróży do Piotrkowa, ta ich wspólna noc też nie miałaby miejsca gdyby to nie on zaczął. Wiedział, że ona też tego pragnęła, może też i dlatego posunął się do takich a nie innych działań.
- Przesadzasz Julka.
- Ja przesadzam? To wytłumacz mi dlaczego o tym, że jechała razem z tobą do Piotrkowa dowiedziałam nie dość że po fakcie to jeszcze od osoby trzeciej. O tym, że kiedyś byliście razem też dowiedziałam się tylko i wyłącznie dla tego, że znalazłam wasze wspólne zdjęcie, bo oczywiście ty nie łaskaw mi byłeś o takim czymś powiedzieć.
- Chciałbym ci tylko przypomnieć, że sama zrezygnowałaś z jazdy do Piotrkowa twierdząc, ze nie będziesz spędzała świąt z moją rodziną, po tym jak ostatnio pokłóciłaś się z moimi rodzicami. Oboje z Kariną pochodzimy z tego samego miasta więc to chyba logiczne, że zaproponowałem jej podwózkę. Miała się tłuc pociągami?
Z każdą kolejna kłótnią Michał miał już serdecznie dość jej ciągłego narzekania. Już wcześniej jego mama twierdziła, że Julia nie jest odpowiednią kandydatką na jego żonę, ale brunet zaślepiony urodą blondynki w ogóle nie słuchał żadnych rad. Teraz zaczynał dostrzegać, że jego rodzicielka miała rację.
- To jak w takim razie Karinka jest taka wspaniałą, to może jej powinieneś był się oświadczyć, co?
- Wiesz chyba masz rację.
Nie wytrzymał. Zgarniając ze stołu klucze od auta, które zostawił tam zaraz po przyjściu, w pośpiechu wyszedł z mieszkania dziewczyny. I tak było już od kilku tygodni, a brunet coraz bardziej męczył się w tym związku. Tylko, ze sam na własne życzenie znalazł się w takiej a nie innej sytuacji. Nie obchodził go nawet fakt, że na dworze było strasznie zimno, a on nie miał na sobie nic cieplejszego. Nie wiedząc nawet gdzie miałby pojechać wsiadł do samochodu i odpalił silnik. Włączając radio i ogrzewanie z piskiem opon odjechał spod swojego bloku. Wyjeżdżając na prostą drogę już poza Bełchatowem zdecydowanie nacisnął pedał gazu. W tym samym momencie usłyszał dźwięk swojego telefonu. Sięgając jedną ręką do kieszeni spodni wyjął z niego komórkę i spojrzał na wyświetlacz, spuszczając tym samym wzrok z jezdni. Widząc ‘ Julka dzwoni’ pokiwał lekko głową poczym rzucił telefon na siedzenie pasażera. Z powrotem podniósł wzrok na jezdnie tylko, ze było to już o ułamek sekundy za długo. Sprawdzając kto dzwoni zjechał delikatnie na drugi pas, a teraz jechał wprost na zderzenie czołowe z innym samochodem. Skręcając mocno w prawo instynktownie nacisnął pedał hamulca. Auto uniknęło zderzenia, nie mnie jednak obróciło się kilka razy dookoła własnej osi poczym zakończyło swój ‘taniec’ na jednym z drzew stojących przy drodze. Michał gwałtownie poleciał do przodu uderzając się głową o kierownicę. Ostatnią rzeczą jaką pamiętał był ogromny ból dolnej części ciała, chwilę potem stracił przytomność…
Michał stojąc oparty o kuchenny blat z dezaprobatą kręcił głową przysłuchując się kolejnym Julii skierowanym pod jego adresem. W mniemaniu blondynki Bąkiewicz wszystko robił źle, w ogóle nie przejmował się jej zdaniem, a co za tym idzie ciągle ją zaniedbywał. Poniekąd miała rację. Brunet nie mógł na niczym się skupić z powodu tego, że wciąż rozmyślał o Karinie. Kiedy tylko zamykał oczy wyobraźni widział jej znajomą sylwetkę, długie brązowe włosy i tęczówki w kolorze mlecznej czekolady. Ich wspólna noc była dokładnie taka sama jak jeszcze parę miesięcy temu. Oboje zatonęli w morzy rozkoszy, namiętności i czułości. Zupełnie tak jak dawniej. Michał był pewny, że nadal kocha brunetkę. Tylko, ze była jeszcze Julia. Ją też darzył jakimś uczuciem, może nie tak samo silnym jak Karinę, ale w końcu to właśnie Julce Bąkiewicz parę miesięcy temu się oświadczył. To z nią wiązał plany na przyszłość i to ona miała zostać w niedalekiej przyszłości jego żoną. Z tym, że był mały kłopot. Kiedy siatkarz podejmował jedną z najważniejszych decyzji w swoim życiu miał nadzieję, że zobowiązanie względem blondynki pomoże mu w tym, żeby raz na zawsze uporać się z przeszłością i nie pozwolić, aby Karina po raz kolejny zagościła w jego życiu. Ale było zupełnie inaczej. Kapryśny Los sprawił, że ich drogi po raz kolejny się splątały, a jego serce biło dwa razy szybciej, kiedy tylko w pobliżu znajdowała się jego była dziewczyna. Wiedział, że co by nie postanowił na pewno jedna z nich będzie miała mu za złe, a on sam nie będzie mógł się czuć w pełni szczęśliwy. Będąc z Julią, Bąkiewicz okłamywałby nie tylko ją, ale również i samego siebie, że blondynka jest najważniejszą kobietą w jego sercu, natomiast dając kolejną szansę Karinie widmo tego, co zrobiła kilka miesięcy temu ciągle ciągnęłoby się za nim, a strach przed kolejnym zranieniem towarzyszyłby mu na każdym kroku. Chociaż rozum, aż krzyczał, aby jak najszybciej dojść do zgody ze swoją obecną narzeczoną i zacząć próbować sobie układać życie na nowo, to serce cicho szeptało, że jedynie w ramionach przepięknej brunetki siatkarz odnajdzie prawdziwe szczęście i zrozumienie, nawet jeśli w pamięci nadal żywy był ból po ich ostatnim rozstaniu. Kiedy tylko brunet znajdował się w towarzystwie Kariny nie mógł zapanować nad swoimi uczuciami i nie pragnął niczego innego jak tylko jej bliskości i ciepła.
- Michał do jasnej cholery, czy ty mnie w ogóle słuchasz? – Julka krzyżując ręce na piersiach spojrzała z wyrzutem na narzeczonego – Ja kompletnie nie mogę pojąć co się z tobą ostatnio dzieję. Gdzie się podział ten mój Michał.
- A nie pomyślałaś, że może to ty się zmieniałaś?
- Słucham? – na twarzy dziewczyny pojawił się kpiący uśmiech – Wybacz, ale to nie ja próbuje usilnie przypodobać się tamtej wywłoce. To ty nachalnie oferujesz jej swoją pomoc, podwózki i Bóg wie co jeszcze.
Bąkiewicz westchnął głośno.
- Cały czas się mnie czepiasz, wszystko co robię jest złe. Idę pomóc w czymś Karinie, źle. Idę z przyjaciółmi na piwo, źle. Siedzę w domu z tobą, też źle. Wszystko ci nie pasuję. Równie dobrze, to ja mógłbym powiedzieć, że większość czasu spędzasz z tym całym Mirkiem niż ze mną. Cały czas macie jakieś sprawy służbowe do przedyskutowania, a jak wracam z treningów to jednokrotnie widziałem go na klatce.
- Przewracasz kota ogonem. Nie rozmawiamy o mnie tylko o tobie. A ja po prostu sobie nie życzę, żeby ta cała Karinka non stop przeplatała się w naszym życiu.
Chłopak zacisnął pięści.
- Irytuje mnie jej obecność. Jej wzrok, ruchy wszystko co robi. Przecież ona chcę cię owinąć wokół palca, a ty oczywiście jak zwykle tego nie widzisz.
Myliła się i Michał doskonale zdawał sobie z tego sprawę. O ile brunetka naprawdę starała się unikać spotkań z nim, wspólnie spędzanego czasu czy jakichkolwiek innych rodzajów kontaktów z siatkarzem, o tyle on wręcz potrzebował widoku czy dotyku Kariny. To on zainicjował ich pocałunek podczas podróży do Piotrkowa, ta ich wspólna noc też nie miałaby miejsca gdyby to nie on zaczął. Wiedział, że ona też tego pragnęła, może też i dlatego posunął się do takich a nie innych działań.
- Przesadzasz Julka.
- Ja przesadzam? To wytłumacz mi dlaczego o tym, że jechała razem z tobą do Piotrkowa dowiedziałam nie dość że po fakcie to jeszcze od osoby trzeciej. O tym, że kiedyś byliście razem też dowiedziałam się tylko i wyłącznie dla tego, że znalazłam wasze wspólne zdjęcie, bo oczywiście ty nie łaskaw mi byłeś o takim czymś powiedzieć.
- Chciałbym ci tylko przypomnieć, że sama zrezygnowałaś z jazdy do Piotrkowa twierdząc, ze nie będziesz spędzała świąt z moją rodziną, po tym jak ostatnio pokłóciłaś się z moimi rodzicami. Oboje z Kariną pochodzimy z tego samego miasta więc to chyba logiczne, że zaproponowałem jej podwózkę. Miała się tłuc pociągami?
Z każdą kolejna kłótnią Michał miał już serdecznie dość jej ciągłego narzekania. Już wcześniej jego mama twierdziła, że Julia nie jest odpowiednią kandydatką na jego żonę, ale brunet zaślepiony urodą blondynki w ogóle nie słuchał żadnych rad. Teraz zaczynał dostrzegać, że jego rodzicielka miała rację.
- To jak w takim razie Karinka jest taka wspaniałą, to może jej powinieneś był się oświadczyć, co?
- Wiesz chyba masz rację.
Nie wytrzymał. Zgarniając ze stołu klucze od auta, które zostawił tam zaraz po przyjściu, w pośpiechu wyszedł z mieszkania dziewczyny. I tak było już od kilku tygodni, a brunet coraz bardziej męczył się w tym związku. Tylko, ze sam na własne życzenie znalazł się w takiej a nie innej sytuacji. Nie obchodził go nawet fakt, że na dworze było strasznie zimno, a on nie miał na sobie nic cieplejszego. Nie wiedząc nawet gdzie miałby pojechać wsiadł do samochodu i odpalił silnik. Włączając radio i ogrzewanie z piskiem opon odjechał spod swojego bloku. Wyjeżdżając na prostą drogę już poza Bełchatowem zdecydowanie nacisnął pedał gazu. W tym samym momencie usłyszał dźwięk swojego telefonu. Sięgając jedną ręką do kieszeni spodni wyjął z niego komórkę i spojrzał na wyświetlacz, spuszczając tym samym wzrok z jezdni. Widząc ‘ Julka dzwoni’ pokiwał lekko głową poczym rzucił telefon na siedzenie pasażera. Z powrotem podniósł wzrok na jezdnie tylko, ze było to już o ułamek sekundy za długo. Sprawdzając kto dzwoni zjechał delikatnie na drugi pas, a teraz jechał wprost na zderzenie czołowe z innym samochodem. Skręcając mocno w prawo instynktownie nacisnął pedał hamulca. Auto uniknęło zderzenia, nie mnie jednak obróciło się kilka razy dookoła własnej osi poczym zakończyło swój ‘taniec’ na jednym z drzew stojących przy drodze. Michał gwałtownie poleciał do przodu uderzając się głową o kierownicę. Ostatnią rzeczą jaką pamiętał był ogromny ból dolnej części ciała, chwilę potem stracił przytomność…
Och, nie wiem czy będę pierwsza... znając życie ktoś mnie wyprzedzi. Ja mam takie zaje-biste szczęście prawie zawsze. Ale nie mam zamiaru narzekać.
OdpowiedzUsuńTylko zapytać- co ten Bartman do cholery robi!? Pozwala, żeby Izka sobie po prostu pojechała jakieś 1000km na południe i zamieszkała w jakiś pieprzonych Włoszech (które swoją drogą kocham, co nie zmienia faktu, ze on powinien tak myśleć) zamiast jej w końcu powiedzieć, że ją po prostu kocha? A ona? No błagam! To co robi absolutnie przeczy logice. Skoro nie kocha Michała, to dlaczego daje mu nadzieje? Ja zwyczajnie nie ogarniam, no.
Boże. I Michał. Mówiłam już dziś, że nie lubię Julki. I chociaż powinnam po kolei to zacznę od końca. Wypadek?! Jak Wam się nudzi, to może... nie wiem, poskaczcie sobie na skakance. Żeby Bąkiewicza samochód doprowadzić do takich ewolucji? Co do Kariny- jak ją kocha, to na co czeka? Nie rozumiem. Ale ja wielu rzeczy nie rozumiem, więc się przyzwyczaiłam.
Tyle na ten temat. Podoba mi się, aczkolwiek właśnie- lubicie dramaturgię. teraz nie macie innego wyjścia (a właściwie Lady nie ma) jak tylko napisać kolejny w tempie błyskawicznym.
Pozdrawiam;*
No i Iza wyjechala a myślalam, że Bartman silą ją zatrzyma i wyzna jej swoje uczucia... a co do Bąkiewicza to mam nadzieje, że teraz już rozstanie się z Julią wiedząc że nie będzie z nią szczęśliwy i mam nadzieje, że w tym wypadku to nic poważnego mu się nie stało? czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
njjeee! Iza, co Ty robisz?!
OdpowiedzUsuńczemu oni nie wyznali sobie miłości?!
szkoda Miśka by było, ale w tym przypadku to oni boje cierpią. już wolałabym, żeby sam Michał był zraniony, a nie oni obydwoje...
Julka mi działa na nerwy!
ale jejuuu. ale dramat na końcówce!
szybko piszcie następną część!
nie gadam z Wami!!!! jak mogłyście?? nie dość ze jestem dziś tak przybita po zajęciach na uczelni to jeszcze fundujecie taki rozdział, no tak mam do was pretensje a przecież nie powinnam, ale ja tak bardzo nie chciałam żeby Iza wyjechała a tu co ona uciekła, już nie wiem na kogo jestem bardziej zła na nią czy na Zbyszka, czemu on nic nie zrobił?!!! nie mam siły nawet pisać nic na ten temat wybaczcie, a za Bąka to uduszę
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Suan, Rain, Gosia i Melody... Jak to Iza wyjeżdża !!!!! Myślałam, że się ze sobą pogodzą, wyznają sobie miłość, a tu co... :( Co do Bąkiewicza to mam nadzieję, że rozstanie się z Julią ... a co do wypadku to mam nadzieję, że mu się nic złego nie stało.. ;) Czekam na kolejny rozdział ... Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńMożna zaprotestować? ;p Ja wiem, że lubicie dramaturgię, ale ja tu weszłam z nadzieją na jakieś rozwiązanie obu spraw ;p
OdpowiedzUsuńMiło ze strony Izy, że przyszła się pożegnać. Ja wiem, że ciężko między nią a Zbyszkiem, ale nadal w głębi serca są przyjaciółmi a nawet i kimś więcej. W ramionach Zibiego tak przytulnie i bezpieczna, mogła zostać :D no ale co by na to biedny Misio powiedział? W sumie, którego by nie wybrała, któryś będzie się czuł skrzywdzony...
A Michał to już się sam przed sobą przyznał, że zainicjował wszystko co zaszło między nim a Kariną i chciał więcej, OOooo... Chyba do niego wreszcie dotarło :) Pewnie, niech tkwi w tym fikcyjnym uczuciu i związku. Naprawdę stać go na coś lepszego niż małżeństwo z rozsądku... Mama ma zawsze racje, o! Myślałam, że pojedzie na pocieszenie do Kariny a tu... ech dziewczyny no :( nie róbcie mu nic złego :(
Pozdrawiam
Wy chyba zwariowałyście! :) Juz wam to mówiłam,ze w tym opowiadaniu przechodzicie same siebie i za każdym razem jestem zszokowana co się dzieje w poszczególnych rozdziałach! Może zacznę od początku: Jak to Iza wyjeżdża do cholery?! :( Jak oni mogą być tacy uparci. Na siłę chcą się unieszczęśliwiać? I to zarówno Bartman jak i Izka. Obydwoje są siebie warci. Byłam pewna,ze ona jednak nie wyjedzie,że kiedy pójdzie się z nim pożegnać to któreś z nich odważy się wreszcie powiedzieć prawdę. Ja nie wiem co musi się stać,zeby oni wreszcie wyjawili sobie swoje uczucie... Albo wiem,tylko mam nadzieję,ze czegoś takiego nie zastosujecie.. :P
OdpowiedzUsuńNo i teraz mój ulubiony bohater-Michał. Mam nadzieję,ze nie zdecydujecie się na jakieś radykalne kroki kończąc opowiadanie,nie mówiąc już o tym,ze jeśli chciałybyście go uśmiercić to chyba bym oszalała! Skoro tak bardzo męczy się w związku z Julką to nie wiem czemu nadal z nią jest. W końcu wspólnie spędzona noc na pewno bardzo dużo znaczyła dla Kariny,a jak widać dla niego też. Uważam,ze jednak powinien jej wybaczyć przeszłość i zacząć wszystko od nowa. No nic czekam z ogromną! niecierpliwością na kolejny rozdział. Mam tylko nadzieję,ze macie dobre serduszka i Michałowi nic nie będzie :) Pozdrawiam :*
czemu tak dramatycznie....
OdpowiedzUsuńmyślałam że Iza i Zbyszek wyznają sobie miłość i że ona nigdzie nie wyjedzie....
a tu nic z tego nie wyszlo....
przecież oni muszą być razem...
a co do końcówki to mam nadzieję że Michałowi nic się nie stanie...
czekam na nexta
pozdrawiam;**
(kolejna-szansa)
Cześć dziewczyny ; ). Przeczytałam wszystkie dwadzieścia rozdziałów i chcę wam powiedzieć, że piszecie znakomicie i bardzo podoba mi się to opowiadanie ;>. Wciągnęła mnie historia Zbyszka, Izy, Michała i Kariny. Dlaczego Zibi nie zatrzymał Izki ? Dlaczego pozwolił jej wyjechać ? Współczuję Michałowi, Julka jest chorobliwie zazdrosna. Jeśli by go naprawdę kochała to nie kłóciła by się z nim na każdym kroku. Poprostu mu nie ufa. Liczę, że Michaś się z nią rozstanie xD. Ej ! Wypadek ? Jak mogłyście ;D ? Ja mam nadzieję, że Michałowi nic nie będzie. Czekam na kolejny odcinek. Jeśli to nie kłopot to powiadamiajcie mnie o nowych odcinkach na gadu ;*. Oto mój numer: 9922065.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Marlena
Ja może zacznę od tego, że jestem na tym blogu od trzech dni, nadrobiłam wszystkie rozdziały u jestem mega ale to mega podekscytowana tym co tu czytam. Mój pierwszy komentarz będzie się tyczył bardziej wszystkiego niż tego konkretnego rozdziału, mam nadzieję, ze mi to wybaczycie ;)
OdpowiedzUsuńJa od kilku dni, może kilkunastu przechodzę fazę Zbigniewa Bartmana i wszystko co z nim związane elektryzuje mnie jak nie wiem. Historia Izy i Zbyszka jest tak piękną zarazem tak smutna, że jak czytałam niektóre fragmenty to miałam ciary na plecach a pod powiekami piekły mnie łzy. Oni oboje nie zdają sobie sprawy jak bardzo ranią się na wzajem, jak bardzo oszukują siebie i swoje serca. Ich związki są tylko po to by na moment zapomnieć o tym ale o tak prawdziwym i pięknym uczuciu na dłuższą metę się zapomnieć nie da. Wyjazd Izy do Włoch z Michałem, te spotkania Zibiego z Agnieszką, wszystko po to by na chwilę, na moment zagłuszyć serce.
Wątek Kariny i Michała też mi się niesamowicie podoba i jestem ciekawa jak siatkarz wybrnie z tego trójkąta bo jest zaręczony z Julią do której czuje coś miłosnopodobnego ale takim szczerym i prawdziwym uczuciem darzył, darzy i pewnie nadal będzie darzyć tylko i wyłącznie Karinę. Dlaczego zwrotu słowa "pewnie będzie"? Bo ten wypadek może przekreślić wszystko. Ja to na punkcie wypadków mam świra i za każdym razem cholernie boje się o bohatera, który temu wypadkowi uległ.
Przepraszam, że tak Was zanudziłam moje drogie ale musiałam to napisać. Ja tak mam, że jak coś mnie zachwyca to potrafię pisać takie komentarze, że strona w Wordzie to mało. Od tego momentu będę już na bieżąco więc mój komentarz będzie dotyczył już tylko danej notki a nie wszystkich dotychczasowo napisanych.
P.S: Jeśli miałybyście ochotę zobaczyć co mi udało się stworzyć to zapraszam na
www.bo-siatkowka-jest-bowiem-sportem-wyjatkowym.blog.onet.pl/ oraz www.moja-siatkarska-hiostoria.blog.onet.pl/ :D
Ja teraz będę nadrabiać kolejną z waszych perełek;)
Pozdrawiam :***