Rozdział 28 – „Kocham Cię już wiem. Jedno słowo, cichy szept. Kocham Cię już wiem. Jedno słowo, a tyle mieści się.”
Ich zielone tęczówki z czułością i niezwykłym
ciepłem wpatrywały się w siebie. Silne dłonie siatkarza delikatnie obejmowały
wąską talie dziewczyny, a ona splotła swoje ręce na jego szyi. W tle leciała
piosenka Seweryna Krajewskiego ‘ Wielka Miłość’, a dla nich czas na chwilę się
zatrzymał. Nic się nie liczyło oprócz tego, że są w swoich objęciach, a na
palcach ich prawych dłoni widniały złote obrączki. Od niespełna godziny byli
małżeństwem. Cała ceremonia w kościele była przepiękna i w momencie, kiedy
Zbyszek składał przed Bogiem przysięgę, że nie opuści jej, aż do śmierci,
będzie przy niej w zdrowiu i w chorobie i że ślubuje jej miłość, wierność oraz
uczciwość małżeńską w jej oczach pojawiły się kropelki łez. Nigdy, nawet w
snach, nie sądziła, że stanie na ślubnym kobiercu ze Zbyszkiem – mężczyzną,
którego kochała ponad wszystko. A teraz marzenia stały się rzeczywistością.
Najpiękniejszy ze scenariuszy właśnie się spełniał, a oni byli w tym momencie
najszczęśliwszymi ludźmi pod Słońcem. Na wesele zgodnie z ich wcześniejszymi
nadziejami zjawili się wszyscy zaproszeni goście. Nawet Michał przyjechał z
Włoch, aby pożyczyć przyjaciołom wszystkie najlepszego na nowej drodze życia.
Po powrocie Izy kontakt z Kubiakiem wcale nie należał do najlepszych, jednak
potem z dnia na dzień poprzez długie rozmowy przez telefon odbudowywali
wszystko to co zniszczyli. Pomiędzy nią, młodym przyjmującym i Zbyszkiem było
znów tak samo jak za dawnych lat i wszyscy byli zadowoleni.
Ponad sto par oczu z uśmiechem na ustach wpatrywało się w dwójkę świeżo
upieczonych małżonków, którzy zapatrzeni w siebie zdawali się przebywać w
zupełnie innej czasoprzestrzeni. Wszystko było tak jak sobie to wyobrażali –
ten dzień należał tylko i wyłącznie do nich. Bartman z uśmiechem
przypatrywał się Izie. Odkąd wrócił ze zgrupowania dziewczyna zdawała się
wydawać inna niż była przed jego wyjazdem. Znów się uśmiechała, znów zarażała
na około swoim optymizmem, ale przede wszystkim zaczęła normalnie żyć, zupełnie
tak jakby pogodziła się z faktem, że nie będzie mogła mieć dzieci. W sumie
Zbyszek wiedział, że fakt ten i tak nie wpłynie na jego uczucia do blondynki.
Kochał ją ponad wszystko i nie wyobrażał sobie życia bez niej u swego boku.
Była dla niego powietrzem, wodą – tym, czego potrzebował do normalnego
funkcjonowania. Pewnie trzymając ją w swoich ramionach wiedział, że wszystko to
co najgorsze mają już za sobą, teraz mogło być już tylko lepiej.
- Wyglądasz wspaniale. – muskając swoimi wargami jej usta siatkarz sprawił, że
dziewczyna roześmiała się radośnie
- Wiesz, ty też
wyglądasz całkiem, całkiem. Ja wiedziałam, że mam tak przystojnego i
pociągającego faceta, ale nie sądziłam, że aż tak.
- Widzisz kochanie
jeszcze nie raz cię zadziwię.
Blondynka z uśmiechem
lekko pokręciła głową. Jej długa, biała suknia wirowała wraz z nią na
parkiecie, a kosmyki jasnych włosów opadały na odsłonięte ramiona. Wyglądała
przepięknie. Każdy detal jej dzisiejszego wyglądu podkreślał niezwykłą urodę.
Jednak mimo jej zjawiskowej prezencji największą uwagę bruneta przykuły jej
oczy. Z zielonych tęczówek dziewczyny, aż biła radość i ciepło. Te dwie
iskierki w kolorze trawy sprawiały, że serce Bartmana biło dwa razy szybciej.
- Skarbie wszystko w
porządku? – jej cichy szept wyrwał chłopka z rozmyślań
- Słucham? A tak,
tak. Dlaczego pytasz?
- Bo piosenka się
skończyła, a my nadal tańczymy.
- Przeszkadza ci to?
Iza pokręciła głową.
Dopiero oklaski gości sprawiły, że oboje przestali kołysać się w rytm
najpiękniejszej, tylko im znanej melodii – niezmiennemu, równemu biciu ich
serc.
Para młoda udała się na specjalne, przygotowane dla nich siedzenia przy jednym
ze stolików. Zajmując swoje miejsce Iza rozejrzała się uważnie po gościach.
Widząc machającą w ich stronę Karinę z uśmiechem odwzajemniła gest.
- Powiesz mi co
takiego się wydarzyło? – Zbyszek nachylając się nad dziewczyną musnął swoim
wargami jej policzek
- A coś miało się
wydarzyć?
- Ty mi to powiedź.
Te dwie iskierki w twoich oczach. Mam wrażenie, że coś jest na rzeczy.
Blondynka uśmiechnęła
się pod nosem, a następnie delikatnie pogłaskała swoją dłonią policzek
siatkarza.
- Po prostu jestem szczęśliwa.
- Izka. Przecież wiesz, że cię znam. To nie tylko o to chodzi.
- Kochanie wszystko jest na swoim miejscu. Przed kilkoma chwilami zostałam żoną
wspaniałego mężczyzny, ceremonia w kościele była przepiękna, a na wesele
przybyli wszyscy ci na których obecności mi zależało, czy to nie jest
wystarczający powód do szczęścia?
- Ale ja mam takie
przeczucie, że jest coś jeszcze. Mam rację?
- Oczywiście, że masz.
– na twarzy Izy pojawił się czarujący uśmiech – Kocham cię, Bartman.
Jej usta z
zachłannością wbiły się w malinowe wargi bruneta. Michał Bąkiewicz siedzący
kilka miejsc dalej szybko zorientował się co jest na rzeczy i nie czekając, na
żadną reakcje ze strony wodzireja całej zabawy, dał innym gościom zwór do
naśladowania.
- Gorzko, gorzko,
gorzko! - śmiejąc się głośno wymownie spojrzał na kolegów z Warszawskiej
Politechniki, którzy wraz ze swoimi partnerkami zajmowali miejsca naprzeciwko
niego. Już
po chwili cała sala głośno skandowała jedno słowo. A Zbyszek i Iza robili
wszystko, aby osłodzić ten moment…
JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ
Michał siedząc na
łóżku próbował rozwiązać swój krawat. Zgodnie ze wcześniejszymi zapowiedziami,
oboje z Kariną wrócili z wesela Izy i Zbyszka zaraz po oczepinach. Bąkiewicz
musiał przyznać, ze naprawdę dobrze się bawił. Już dawno nie miał możliwości
przebywania, aż z tak pokaźną grupą swoich znajomych, więc ślub przyjaciół był
idealnym momentem, żeby nadrobić stracony czas. Przypominając sobie jak Karina
wyciągnęła go na parkiet, tłumacząc, że musi zatańczyć z nią chociaż jeden
taniec, na twarzy bruneta mimowolnie pojawił się uśmiech. Od wypadku minęło już
dość dużo czasu i Michał zdążył już zaakceptować swoją odmienność. Wiedział, ze
nigdy nie będzie w 100% normalny jak jego zespołowi koledzy, nie mniej jednak
starał się wykonywać zwyczajne zajęcia, a wspólny taniec z Kariną, chociaż na
początku wydawał się dla niego nierealny, okazał się być bardzo miłą formą
spędzenia wspólnego czasu. Miał być tylko jeden taniec, potem był kolejny i
kolejny i kolejny, ale patrząc w czekoladowe tęczówki dziewczyny Bąkiewicz po
prostu nie mógł jej odmówić. Wspólne mieszkanie jeszcze bardziej zbliżyło ich
do siebie czego najlepszym przykładem był pocałunek podczas oglądania komedii.
Chociaż od tamtego mementu oboje nie rozmawiali głośno na ten temat, serce
Michała biło dwa razy szybciej za każdym razem kiedy dziewczyna znajdowała się
blisko niego. Kochał ją. Była dla niego wszystkim, ale nie mógł tak po prostu
zaproponować jej związku czy małżeństwa. Była w końcu młodą, sprawną kobietą,
przed którą cały świat stał otworem. Mogła robić wszystko i osiągnąć każdy cel
jaki postawiłaby sobie. On u jej boku byłby dla niej jedynie ciężarem.
Niepotrzebnym balastem, który zajmuje tylko czas i wymaga stałej opieki.
Wprawdzie brunet regularnie uczestniczył w rehabilitacji, a lekarze wciąż
zapewniali go, że istnieją duże szansę na odzyskanie władania w nogach, nie
mniej jednak on już zaakceptował fakt, że najprawdopodobniej nigdy nie będzie
już w stanie chodzić o własnych siłach. Dopóki była przy nim Karina wszystko
wydawało się zdecydowanie prostsze i łatwiejsze, dlatego też Michał nawet nie
chciał zastanawiać się jak będzie wyglądało jego życie, kiedy dziewczyna będzie
chciała zacząć wszystko od nowa u boku innego mężczyzny. Póki była przy nim
wszystko było na swoim miejscu.
- No cholera jasna. –
nie mogąc poradzić sobie z kawałkiem materiału chłopak z uśmiechem pokręcił
głową – Karina! Możesz na chwilkę do mnie przyjść?
- Idę już.
Po chwili w progu
sypialni pojawiła się dziewczyna. Zdążyła zmyć z siebie jedynie makijaż, więc
nadal miała na sobie małą czarną, która idealnie podkreślała wszystkie atuty
jej smukłego ciała. Na odsłonięte ramiona spadały kosmyki jej długich,
brązowych włosów dodając jej dziewczęcego uroku i kokieterii.
- Coś się stało?
- Pomożesz? –
uśmiechając się szeroko w jej stronę wskazał ręką na krawat – Nigdy nie umiem
go ani wiązać, ani potem zdejmować, a co najwyżej zaraz się uduszę.
Brunetka śmiejąc się
radośnie podeszła bliżej niego. Siadając obok nachyliła się aby pomóc z
niesfornym kawałkiem materiału.
- Proszę już po kłopocie. – wręczając mu jego własność uważnie na niego
spojrzała
Michał niemal natychmiast wyczuł subtelny zapach jej perfum. Spoglądając na jej
spokojny wyraz twarzy wszystkie piękne, wspólne wspomnienia wróciły. Pierwsze
spotkanie, pocałunek, noc, a razem z nimi cała miłość.
- Kocham cię, Karina. – nie wiedział dlaczego to powiedział, po prostu czuł, ze
już dłużej nie może tego w sobie trzymać
- Co takiego
powiedziałeś?
- Kocham cię. Ja wiem, ze może…
Nie dała mu
dokończyć. Jej malinowe wargi z zachłannością wbiły się w jego usta. Oboje tego
pragnęli. Uczucia, które dusili w sobie odkąd ponownie spotkali się w Warszawie
teraz nareszcie mogły zostać ujawnione.
- Kocham cię Michał. – jej szept tuż nad jego uchem sprawił, że świat
Bąkiewicza zawirował
Wymieniając pocałunki
ich dłonie błądziły po swoich ciałach poznając się od nowa, zupełnie tak jak za
pierwszym razem…
… brunet musnął
swoimi wargami odsłonięte czoło dziewczyny. Jego prawa dłoń delikatnie głaskała
jej nagie ramię, a lewa dłoń spleciona została z prawą dłonią brunetki.
Przykryci tylko i wyłącznie prześcieradłem, leżeli mocno w siebie wtuleni.
Czuli się dokładnie tak jakby wracali po długiej podróży. W końcu po tylu
miesiącach mogli bez przeszkód wyznać sobie miłość bez obawy, że odbije się to
na ich dotychczasowym życiu. Byli wolni, nie mieli żadnych zobowiązań wobec
innych osób, ale przede wszystkim ich serca biły tym samym rytmem
miłości.
- Michaś…
- Tak?
- Ożeń się ze mną. –
czekoladowe tęczówki Kariny spojrzały uważnie na chłopka
- Słucham?
- Weź ze mną ślub.
- Skarbie, wiesz, że
gdybym był normalnym, zdrowym facetem to padłbym przed tobą w tym momencie na
kolana i prosił o twoją rękę. Ale nie jestem. Po co ci mąż kaleka?
- Michał… - nie dał
jej dokończyć
- Jesteś piękną,
młodą kobietą. Zasługujesz na kogoś kto będzie wstanie dać ci wszystko o czym
tylko zamarzysz.
- Ale ja nie chcę
nikogo innego, ja chcę ciebie. To ciebie kocham. To ty jesteś najwspanialszym
mężczyzną pod słońcem
- Karinka. – jej
wargi delikatnie musnęły jego usta skutecznie je zamykając
Dopiero po kilku sekundach z niemałą niechęcią ‘oderwali‘ się od siebie.
- Więc jak?
- Jesteś tego pewna?
- Jak niczego innego.
Na jego twarzy
pojawił się szeroki uśmiech. Rozkładając ramiona zaśmiał się radośnie.
- Chodź tu do mnie. –
bez żadnych sprzeciwów wykonała jego polecenie – Karina i Michał Bąkiewicz, tak
pasuje do siebie…
Awwwwwww.....
OdpowiedzUsuńPo prostu piekny rozdział:) wszystko zaczyna układać sie tak jak powinno być. A co najważniejsze Michał wreszcie wyznał swoje uczucia Karinie i są teraz razem szczęśliwi i mam nadzieje, że tak już pozostanie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
a ja u was znów się wzruszam, sama nie wiem jak to robicie ...
OdpowiedzUsuńa ja u was znów się wzruszam, sama nie wiem jak to robicie ale kiedy sobie pomyśle o bohaterach na tym opowiadaniu a szczególnie Izie i Zbyszku to mam łzy w oczach, raz szczęścia, raz smutku, ta para jest mi strasznie bliska, tak wiem znów się powtarzam, ale kurcze sama nie wiem może to co napisze zabrzmi dziwnie chciałabym żeby Zibi ten nasz realny trafił kiedyś na taką właśnie dziewczynę, u nich miłość widać jak na dłoni, jak czytałam o tym ich pierwszym tańcu i jeszcze tam piosenka Seweryna, sama mam z nią wiele wspomnień a to jeszcze spotęgowało wszystko, sama nie wiem jak tutaj będzie kiedy przyjdzie mi się rozstać z tym opowiadaniem. Za to wiem jedno ono już dawno znalazło się w gronie tych które wyląduję na moim biurku, tak zwyczajnie sobie je wydrukuję :))) i proszę jeszcze na dodatek Karina przestała ukrywać swoje uczucia tak samo Michał do tego dziewczyna zaryzykowała i mamy takie oświadczyny w nowym stylu, teraz Michał już nie może się opierać, uciekać, przecież to właśnie ona jest dla niego całym życiem
Coście jeszcze wymyśliły ? Jest tak pięknie. Obie pary razem... a tu co jeszcze ? ;D Mam nadzieję, że nic złego ;) Przecież oni w końcu zasługują na szczęście, czyż nie ? No ja mydlę hihii xd Czekam na kolejny. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWłaśnie, z ust mi to "nareszcie" wyjęłaś ;p
OdpowiedzUsuńZdecydowanie podobają mi się takie odcinki :D więc nareszcie mamy państwo Bartman ;) jakże obraną i kochającą się parę. A może Izka jednak zaszła w ciążę, co? ;)
Ooo ja tak się domyślałam, że nie tylko Iza i Zbyszek będą mieli fajną noc :D hahah nasz nieporadny Michaś ;p słodki z tym jest :) dobrze widzi, potrzebuje Kariny w swoim życiu :)
I ciesze się, że powiedzieli sobie "kocham". Od razu łatwiej ;) lżej i lepiej :) Czyli, że to ona się jemu oświadczyła? :D dobre :D
Cieszę się, że jeszcze nie kończycie, ale mam nadzieję, że nie popsujecie za bardzo..
Pozdrawiam
no dokładnie ; D " nareszcie " to najbardziej dobrane słowo do tego rozdziału ; p pozdrawiam ; **
OdpowiedzUsuńTo musiala byc wspaniała uroczystość. Oczami wyobraźni widze Zbyszka w ślubnym garniturze i blogi Usmiech pojawia sie na mojej twarzy:D wreszcie ta para ktorej szczescie nie zawsze bylo pisane,odnalazła sie w uczuciu ktore ich łączyła i pozwoliła mu działać. Ja mam nadzieje ze to uczucie ktore ślubowali sobie przed Bogiem pozwoli przetrwać im wszelkie przeciwności losu bo cos czuje ze takowe sie pojawia.
OdpowiedzUsuńKarina i Michal... Mozna by powiedziec ze nareszcie wyznałi sobie to co czują i teraz powinno byc tylko lepiej. Oby wykorzystali limit swoich nieszczęść.
Pozdrawiam:***
Piękny i jakże romantyczny rozdział. Myślę, że panna młoda ma jeszcze jakąś niespodziankę w zanadrzu:):).
OdpowiedzUsuńNareszcie :) doczekałam się tak spaniałej chwili między Izą a Zbyszkiem :) zasłużyli na bycie razem :) stali się małżeństwem z prawdziwego zdarzenia :) ciesze się ich szczęściem :) magiczne to było :) jak oni się kochają :))))) pięknieeeee :) Zbyszek coś jakby sugerował ;p ten Bartman to chyba czuję, ze ojcem zostanie co?- bo ja wciąż trzymam się swojej wersji, że stał się cud i maleństwo pojawi się na świecie :))) nie widzę innej opcji :))) ładnie im razem- będę się długo zachwycała :). Przełom także u Kariny i Michała :) ajjj oświadczyła się mu :)))) wyznali sobie miłość i jest pięknie :) kochają się i długo na siebie czekali, wystarczająco długo. Czekam na kolejne weselne dzwony :) Bosko :))
OdpowiedzUsuńNie wiem co jeszcze mogło się narodzić w tej Waszej ułańskiej fantazji, ale czekam z niecierpliwością ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, M. [neonow-szept.blog.onet.pl]
Co wy tam szykujecie, co? Bo to zabrzmiało groźnie, a póki co pełnia szczęścia. Co Iza ukrywa? Coś mi mówi, że spodziewa się... dzidziusia? Ale kto wie, co wy tam wymyśliłyście? Tylko żeby to nie bylo nic tragicznego! Chciałabym dziecko Bartmanów (ale to brzmi, mmm) i żeby Misiek odzyskał władzę w nogach. Ale to Wy tutaj rządzicie. No i w końcu! W końcu Michał powiedział Karinie, co czuje, a ona odwdzięczyła mu się tym samym.
OdpowiedzUsuńtak, tak, tak.
uwielbiam!
skoro jest dobrze, to pewnie za niedługo będzie źle, hm? czekam, czekam ;)
OdpowiedzUsuń[http://deads.blog.onet.pl/]
oj, chce się tak powiedzieć, chce;)piękny ślub zapewne i podejrzliwy Zbyszko. aż sama teraz myslę że Iza coś kombinuje, ale co??? kurcze i Michał z Kariną razem:)) no tak , ajk sie kogo.s kocha, to nie uwzględnia sie, że jest niepełnosprawny, to jest wtedy nie ważne. ja myślę, że to nie koniec, dopiero sie rozkręcamy, prawda?:) piękny jak zawsze rozdział!!! pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJupi ; ). Wreszcie nasze parki są szczęśliwe ;*. Iza i Zbyszek wzięli ślub i są małżeństwem. Wydaje mi się, że Iza czuje się szczęśliwa jeszcze z jakiegoś powodu. Zbyszek coś przeczuwa i ja też ;D.
OdpowiedzUsuńJest, Karina i Michał wyznali sobie swoje uczucia i to mi się podoba.
Karina jaka zdeterminowana, hah ;D. Nie chciała słyszeć odmowy Bąkiewicza ; >.
Super, że to jeszcze nie koniec opowiadania. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Przepraszam, że ten mój dzisiejszy komentarz jest taki chaotyczny, to ze szczęścia ;D. Haha xD.
Pozdrawiam Marlena
Nareszcieee! :D Nie wiem która para mnie bardziej ucieszyła,ale chyba jednak Michała i Karina :) Nareszcie odważył się jej powiedzieć o swoich uczuciach. Gdyby tego nie zrobił to pewnie do końca życia mieszkaliby ze sobą,nieszczęśliwie się w sobie kochając. A tak jest szczęśliwe zakończenie :) Co do Izy i Zibiego to ciekawa jestem co ona kombinuje,bo nie wierzę,ze jej dobry humor to tylko sprawa tego ślubu :) Naprawdę będzie w ciąży? :P Czekam na rozwój wypadków. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń