Iza
z rumieńcami na twarzy wbiegała na dziewiąte piętro. Na jej twarzy gościł szczery i pogodny uśmiech. Jeszcze nie
dopadły jej żadne wyrzuty sumienia, które mówiłby o tym, że zdradziła Zbyszka.
W sumie to byłby on bez podstawne, ponieważ nie byli parą zakochanych. Dziewczyna
otworzyła drzwi do mieszkania i od razu skierowała się do kuchni skąd
dochodziły dziwne trzaski. W pomieszczaniu znajdował się brunet, który rozbijał
się po kuchni. Był wściekły. Z jego oczu spadały pioruny, a nerwowe ruchy
utwierdzały tylko blondynkę w tym przekonaniu.
-
Zbyszek, możesz nie demolować kuchni? – Iza ujawniła swoją obecność.
Bartman
spojrzał na swoją przyjaciółkę i gdyby wzrok mógł zabijać powinna była ona paść
trupem na progu pomieszczenia. Chłopak nalał sobie wody i zaczął pić. Trzymał
szklankę tak mocno, że aż zbielały mu końcówki palców.
-
Dowiem się co cię tak zdenerwowało? Pokłóciłeś się z Agą? – spytała blondynka,
a w okolicy serca poczuła ukłucie zazdrości.
-
Odczep się od Agnieszki – warknął Bartman.
Iza
momentalnie się wyprostowała. Nigdy nie odezwał się do niej takim tonem, który
był pełen pogardy. W ogóle na nią nie patrzył. Byli przyjaciółmi, ale bywało,
że się kłócili. Jednak nigdy żadne z nich nie mówiło do drugiego wrogo i
bezczelnie. Zawsze się szanowali. Byli dla siebie jak rodzeństwo. Iza nie
rozumiała oburzenia Bartmana. Nie zrobiła mu nic, a on tak po prostu miał ją w
poszanowaniu. Jego piękne jasnozielone tęczówki pociemniały ze złości jaka w
nim panowała. Izabela przeraziła się. Pierwszy raz widziała go w takim stanie.
Nie wiedziała co ma robić, ale zaraz przypomniała sobie jego ton i w niej samej
narodził się gniew. Agresja rodzi agresję.
-
Słuchaj Bartman, jak ci jakaś dziewczyna odmówiła seksu to nie wyżywaj się na
mnie. I w ogóle posprzątaj te rozwalone rzeczy w kuchni – Iza rzuciła szmatką i
poszła do swojego pokoju zostawiając bruneta samego w pomieszczeniu.
Przez
kilka dni pomiędzy parą przyjaciół nastąpiły ciche dni. Warczeli na siebie o
wszystko. Począwszy od zbyt głośnego słuchania muzyki, poprzez niesprzątnięte
naczynia i niezjedzony obiad przez chłopaka, nad którym Iza stała kilka godzin,
kończyło się nawet na tym, że Zbyszek wychodził z domu trzaskając drzwiami i
nie wracał do niego na noc. Blondynka z bezsilności i braku jakiegokolwiek
racjonalnego wytłumaczenia zachowania przyjaciela siadała w kącie i płakała.
Nawet przez myśl jej nie przeszło, że powodem złości Bartmana były widok Izy i
Michała. Para, od wygrania zakładu przez Kubiaka spotykała się regularnie.
Siatkarz codziennie przychodził pod zakład Izy by móc chociaż przez chwilę
pobyć z dziewczyną. Izabela w towarzystwie Michała nie myślała, ani przez
chwilę o Zbyszku i o tym co się dzieje w ich wspólnym mieszkaniu. Wątpliwości
co do „związku” z Kubiakiem nachodziły dziewczynę dopiero wieczorami kiedy
leżała w łóżku. Wiedziała, że go nie kocha, ale z drugiej strony czuła, że nie
może wiekami łudzić się na to, iż Bartman zauważy w niej kogoś więcej niż
przyjaciółkę.
W
jeden z pierwszych dni listopada, który powitał wszystkich mieszkańców Warszawy
chłodem i deszczem do zakładu Izy wszedł Zbyszek. Dziewczyna robiła porządek w
szafce z ręcznikami, ponieważ tego dnia ruch był niewielki, więc mogła
spokojnie odetchnąć. Tuż za brunetem wszedł inny mężczyzna. Michał Bąkiewicz
należał do grona najlepszych przyjaciół Zbyszka. Zielone tęczówki blondynki
zmierzyły przyjaciela zimnym spojrzeniem i wróciła do układania ręczników na
wysokiej półce.
-
A ty po co tu przyszedłeś? – warknęła nie miło.
Przyjęła
tą samą taktykę jak on. Odzywała się jak do wroga. Brunet zsadził ją ze stołka
i dopiero teraz powiedział:
-
Potrzebuję klucze do mieszkania. A ty nie powinnaś tak wysoko wchodzić.
Iza
nie skomentowała uwagi przyjaciela i sięgnęła ze swojej torebki klucze. Podała
mu to po co przyszedł i ponownie weszła na stołek by skończyć to co zaczęła.
Bartman pokiwał tylko głową. Na swoich biodrach dalej czuła gorące ręce
bruneta, a dodatkowo na swoim ciele jego wzrok.
Obok
tej dość dziwnej sytuacji rozgrywała się zupełnie inna. Michał obserwował jedną
z trzech fryzjerek. Wydawała mu się dziwnie znajoma. Cały czas miał wrażenie,
że skądś ją zna. Na ramiona obserwowanej dziewczyny spadały włosy w kolorze
brązowym. Kobieta była bardzo zajęta swoją pracę i za wszelką cenę starała się
zrobić idealną fryzurę swojej klientce. Co chwila zagadywała ją rozmową. W
pewnym momencie dziewczyna na chwilę obejrzała się w stronę drzwi wejściowych
do salonu i Michał od razu ją rozpoznał. To była ONA. Ta, która zraniła go tak
bardzo. To przez nią tak cierpiał. To z nią kojarzył mu się cały Bełchatów. To
z nią spędził najpiękniejsze chwile swoje życia i do jej je podporządkował. To
przez nią nie skorzystał z propozycji rosyjskiego klubu i kolejny raz musiał
godzić się z rolą zastępcy. Chociaż w zespole Politechniki przyjmujący byli zmieniani
właściwie co mecz i był to bardzo dobry
układ, ponieważ żaden z chłopaków nie miał przemęczenia to jednak Michał chciał
wychodzić w każdym meczu, a nie zawsze było mu to dane. Momentalnie w jego
brązowych oczach pojawił się gniew, a dłonie zacisnął w pięści. Nie wiedział
czemu tak zareagował, ale miał ochotę podejść do Kariny i wykrzyczeć jej to co
o niej myśli i to jak się czuł kiedy wybrała karierę, a nie wspólne i
szczęśliwe życie z nim.
Brunetka
nie mogła uwierzyć swoim oczom. Znowu go widziała. W jej czekoladowych oczach pojawiła się odrobina
szczęścia, która zniknęła zaraz gdy zobaczyła złość na twarzy Michała. Nie
dziwiła mu się. Jednak serce biło jej szybciej, a w brzuchu pojawiło się stado
motyli. Nie ulegało wątpliwości, że ona go kochała dalej. Był mężczyzną jej
życia i to był fakt niepodważalny. Jednak nie miała prawa wchodzić mu w życie z
butami i burzyć idealny świat, który ułożył sobie z piękną blondynką, która
towarzyszyła mu wczoraj po meczu. Powinna zniknąć z jego życia, ale przecież to
nie była teraz jej wina, że się znowu spotkali. Ona tutaj pracuje, to on jest
intruzem. Jednak może to właśnie los chciał aby ich drogi znowu się spotkały.
Karinie przed oczami stanęły wszystkie wspólnie szczęśliwie spędzone chwile.
Pamiętała jak cudownie czuła się w jego ramionach. To w nich był cały jej
świat. A ona tak po prostu w pogoni za karierą to wszystko zmarnowała.
-
Widzimy się w domu – powiedział Zbyszek Izie i wyszedł razem z Michałem z
salonu.
-
Oby nie – powiedziała Iza sama do siebie i wróciła do poprzedniej czynności.
-
Pokłóciliście się? – spytała Karina.
-
Robimy to nałogowo od ponad tygodnia. To się stało moim hobby. Nie wiem co mu
odbiło. Zachowuje się co najmniej jakbym mu rodzinę zabiła. A z jego rodzicami
widziałam się rano, a co za tym idzie żyję. Ze starszą siostrą wczoraj czyli
też żyje, więc ja nie mam pojęcia o co mu chodzi – wyznała Iza, którą sytuacja
z Bartmanem zaczęła przerastać.
-
A może to od spotkania z Michałem? Wiesz może jest zazdrosny?
-
Zbyszek? Żartujesz chyba. On jest moim najlepszym przyjacielem i tylko
przyjacielem.
-
Którego ty kochasz – dodała Karina i wróciła do obsługiwania klientki.
-
Skąd ty to możesz niby wiedzieć? – spytała oburzona Iza.
-
Nie jestem ślepa. Widziałam jak na meczu pożerałaś go wzrokiem.
Blondynka
nie podsumowała tego stwierdzania, ale wróciła do pracy.
W
MIESZKANIU
Dwóch
mężczyzn siedziało w salonie. W rękach trzymali szklanki z ciemną cieczą. Nie
był to żaden alkohol, a zwykły gazowany napój. Panowie postanowili zrobić sobie
takie małe męskie spotkanie. Zbyszek i Michał mieli ze sobą dobry kontakt od
bardzo dawna. W zasadzie od ich pierwszego spotkania, które miało miejsce w
kadrze narodowej. Mimo różnicy wieku dobrze się dogadywali, a ich współpraca na
boisku szła idealnie. W salonie panował idealny porządek. Natomiast kuchnia
wyglądała jakby przeszła przez nią armia wygłodniałych żołnierzy.
-
A powiesz mi co się dzieje z Izą? – spytał Michał.
Blondynka,
znała każdy zespół swojego przyjaciela osobiście. Bartman zawsze starał się aby
dziewczyna dostawała najlepsze wejściówki na mecze, a po nich mogła wejść na
płytę boiska i porozmawiać ze znajomymi. W sumie to Iza ich wszystkich bardzo
lubiła. Byli pozytywnie zakręconymi ludźmi. Oczywiście zdarzały się przypadki
kiedy kogoś darzyła mniejszą sympatią niż pozostałych ludzi, ale przecież nie
można wszystkich lubić tak samo.
-
A co ma się z nią dziać? – spytał zdziwiony Bartman.
-
Bo często po porannym treningu widuję ją pod halą. I chyba na kogoś czeka –
wyjaśnił Bąku.
-
Czeka na Kubiaka, a zresztą nie mamy zbyt dobrych kontaktów – wyjaśnił Zbyszek.
-
Czemu? Wy? Para najlepszych przyjaciół, którzy gotowi byliby oddać za siebie
życie? Co się stało?
-
Nie wiem. Jakoś tak samo wyszło. Przejdzie nam. Ale przyznam, że czuję się
głupio kiedy zaczyna na mnie warczeć.
-
Widziałem dziś.
-
A ty byłeś dziwnie milczący podczas naszego powrotu do domu – zauważył Zbyszek.
Michał,
momentalnie wyprostował się i zmierzył uważnie przyjaciela. Myślał, że
zachowywał się jak zawsze czyli był poważny i tylko od czasu do czasu wybuchał
śmiechem gdy został rozśmieszony. W sumie widok Kariny go zabolał. Nie wiedział
czemu, ale miał wrażenie, że ta dziewczyna zburzy jego idealny świat, który
jakoś w miarę ogarną po jej odejściu. Cierpiał długo, ale potem wszystko jakoś
się ułożyło. Poznał Julię – swoją sąsiadkę, która pokazała mu najpiękniejsze
miejsca w Warszawie, a potem związał się z nią. Nie twierdził, że jej nie
kochał, ale jednak to był zupełnie inna miłość od tej, którą czuł do brunetki o
czekoladowym spojrzeniu. Byli parą dwa lata – wspaniałe dwa lata. Wtedy Michał
był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Miłość go uskrzydlała i dawała mu
siły na boisku. To właśnie dzięki temu uczuciu podczas meczów wychodziła mu
większość akcji. Dodatkowo planowali przecież ślub, a tego nie robi się z
pierwszą, lepszą poznaną kobietą. Przecież przysięga małżeńska do czegoś
zobowiązuje. Kiedy zaczynał się spotykać z niedoszłą panią Bąkiewicz czuł, że
to jest kobieta jego marzeń i że to z nią chce założyć rodzinę, natomiast kiedy
poznał Julię niczego takiego nie doznał i to go strasznie martwiło, ale cały
czas liczył, że to wszystko się jeszcze zmieni.
-
A bo… - Michał nie skończył, ponieważ drzwi od mieszkania bruneta się
otworzyły.
-
Iza, wróciła – powiedział Zbyszek.
Blondynka
weszła wściekła do salonu. Z jej oczu biły pioruny. Kiedy zobaczyła to co jej
przyjaciel zrobił w kuchni miała ochotę go rozszarpać. Rano wstała specjalnie
wcześniej żeby posprzątać, a potem urwała się z pracy aby ugotować im obiad, a
on po prostu tego nie docenił i zamówił sobie jakieś jedzenie na wynos. Miała
ochotę go zamordować. Bąkiewicz od razu wyczuł, że w pokoju pojawiły się złe
fluidy i szybko wyszedł z mieszkania.
-
Bartman, czy ty myślisz, że ja wygrałam czas na loterii? – spytała Iza.
-
Zawsze jak mówisz do mnie Bartman to znaczy, że nie masz dla mnie dobrych
wieści – stwierdził.
-
Bo nie mam. Kim ja jestem dla ciebie co?
-
Iza, jesteś moją przyjaciółką.
-
A to moim obowiązkiem jest sprzątanie po tobie za każdym razem kuchni? Co ty
sobie myślisz?
Brunet
patrzył na przyjaciółkę. Od czasu kiedy widział ją pod domem całującą się z
Kubiakiem ich stosunki nie wyglądały najlepiej. Ciągłe awantury męczyły go.
Chciał od czasu do czasu wejść do jej pokoju i przytulić się do niej. Zawsze to
poprawiało mu humor.
-
Iza, spokojnie…
-
Jak mam być spokojna skoro nie doceniasz mojej pracy? Sprzątam, gotuje i piorę,
a ty tak po prostu masz to w dupie. Obiadu nie zjadłeś, bo po co. W kuchni jest
syf jakich mało! – po policzkach blondynki spłynęły pierwsze łzy.
-
Izuś, przepraszam. I nie sądzisz, że trochę dramatyzujesz. W kuchni zaraz
posprzątam… - dziewczyna znowu nie dała mu skończyć.
-
Ja dramatyzuję? Ja? Wiesz, co mam dość. Wyprowadzam się!
-
Do kogo? – spytał głupio Zbyszek.
-
Nie wiem! Do rodziców, a jeśli nie do nich to do Kubiaka!
Iza
szybko poszła do swojego pokoju i spod łóżka wyciągnęła swoją walizkę. Zbyszek
kilka sekund stał w salonie, a jego mózg bardzo powoli analizował to co
powiedziała jego przyjaciółka. Po chwili jednak udał się do jej sypialni. Zastał
tam następujący widok: wściekłą kobietę, która byle jak pakowała swoje rzeczy
do walizki, a jej ciało drgało w rytmiczny sposób na znak, że płacze.
-
Iza co ty robisz? Przestań – Zbyszek podszedł do niej i próbował ją złapać za
ramiona.
-
Nie dotykaj mnie. Nie jestem twoją dziewczyną czy narzeczoną ani żoną, żebyś
mógł mnie tak traktować!
W
końcu brunetowi udało się objąć ramionami szlochającą blondynkę. Początkowo
dziewczyna wyrywała się i biła go z całych sił w tors. Jednak gdy Zbyszek
zaczął głaskać ją po włosach i pocałował w czoło zaczęła się uspokajać. Stali
tak w ciszy dobre kilka minut. Bartman nie wyobrażał sobie mieszkania bez tej
istoty, która była dla niego jak siostra. Nikt go tak nie rozumiał. Wiedział,
że kiedyś będą musieli rozpocząć osobne życia, ale wolał, żeby to stało się
później niż prędzej. Dodatkowo wiadomość, że miałaby mieszkać z Michałem
przerażało go. I tak sam fakt, że oni się spotykali napawał go strachem.
-
Przepraszam, Malutka. Nie chciałem. No, już uspokój się – powiedział i spojrzał
w jej zielone oczy.
Iza
powoli dochodził do siebie. W jego ramionach czuła się bezpiecznie. To była jej
przystań, jej oaza. Jej ciało było stworzone do tych ramion. Idealnie ją
obejmował. W końcu otarła łzy. Jednak nie oderwała się od Bartmana. Chciała
trwać w tym uścisku na wieki, na zawsze. To w nich chciała spędzić życie, a jak
zawsze była skazana na niepowodzenie. To bolało ją najbardziej. Nie mogła
zrozumieć tego dlaczego? Przecież nie była gorsza od tych wszystkich dziewczyn
Zbyszka. A jednak nie mogła cieszyć się ciepłem tych ramion dłużej niż chwilę,
krótką chwilę. Po ich wspólnym mieszkaniu rozległ się dźwięk telefonu bruneta.
Iza od razu wiedziała, kto dzwoni.
-
Agnieszka dzwoni odbierz – powiedziała i próbowała się wyswobodzić z jego
ramion.
-
Teraz ty jesteś najważniejsza. Nie wyprowadzaj się, proszę – powiedział i
pocałował ją w czoło.
-
Zostanę, ale proszę nie traktuj mnie jak służącej – poprosiła dziewczyna i
miała jednocześnie ochotę krzyknąć, że usta ma niżej.
-
Iza, obiecaj mi, że powiesz mi kiedy będziesz szczęśliwie zakochana – poprosił.
Cieszę się, że sytuacja Izy i Zbyszka uległa zmianie. Warczenie cały czas na siebie w niczym nie pomagało tylko ich od siebie oddalało.
OdpowiedzUsuńCo do Kariny i Michała hmm... Dobrze, że na siebie wpadli w końcu w Warszawie. Chociaż Michał wie ze jest w polsce. Coś w nim pękło. Wspomnienia wspólnych szczęśliwych chwili wróciły, ale będzie je stanowczo odpychał by nie cierpieć, ale po czasie wszystko pęknie i będzie chciał odzyskać miłość.
Ooo! Wiedziałam :D Zibi o małym rozumku jest ;p doszedł do tego, że to odkąd Iza się spotyka z Kubiakiem to jest wściekły, ale że zazdrosny to na to nie wpadł. Może Bąku mu co uświadomi. Chociaż on sam ma teraz mętlik w głowie. Widział ją. Ona widziała jego ^^ tak, spotkanie po latach. Raczej spojrzenie sobie w oczy po latach. Między nimi tyle żalu, złości, niewykrzyczanych słów bólu ale to wszystko można przezwyciężyć, skoro tylko razem zaznali prawdziwej miłości.
OdpowiedzUsuńEch biedna kuchnia, co ona przez te dni przeżyła ^^ no naprawdę jak duże dzieci się zachowują. Tak to już jest. Dobrze, że wszystko Iza wygarnęła i przynajmniej Zbyszek musiał pokazać ze mu na niej zależy. Tak, usta ma wyżej ^^ oooooo to ostatnie zdanie... Refleksyjne :) no jest zakochana ale w tobie pacanie no ;p
Także czekam czekam dziewczynki :D uwielbiam to opowiadanie :D
Pozdrawiam
Ale Bartman to idiota! Jeszcze się nie zorientował,ze nie traktuje Izy tylko jak przyjaciółki? Przynajmniej ja to tak odbieram. Mogła się wyprowadzić Iza to może by przejrzał na oczy. Co do Michała i Kariny to ja mu się w ogóle nie dziwię,ze nawet nie chce na nią patrzeć. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńTen rozdział to jest mistrzostwo :)) nie wiem czemu, ale ja zawsze uwielbiam takie rozdziały kiedy bohaterowie się kłócą, te fragmenty są przepełnione zawsze emocjami które na mnie strasznie mocno działają, no dobra przejdźmy do konkretów, biedna ta Iza ale ja chyba podjęła bym identyczną taktykę, Zbyszek na nią warczy więc ona warczy na niego, on jest ewidentnie zazdrosny, pewnie też się martwi czy ona na pewno będzie szczęśliwa z Kubiakiem, zastawania mnie to jak teraz wygląda relacja na linii Bartman-Kubiak oni się mogą niedługo pozabijać :P widać ze w wątku nr dwa pierwsze kroki ze strony Michała uczynione już wie że Karina wróciła, ciekawe co z tym teraz zrobi :)
OdpowiedzUsuńFotka świetna, co ja bym dała za jeszcze jeden mecz politechniki na którym bym była osobiście, niestety w tym sezonie chyba już się nie uda.
kiedy Bartman w końcu to wszystko zrozumie...
OdpowiedzUsuńbo mi się wydaje że on nie traktuje Izy tylko jak przyjaciółkę....
niech zrozumie że czuje do niej coś więcej....
jest o nią taki zazdrosny....
mam jednak nadzieję że niedługo przejrzy na oczy...
czekam na nexta
pozdrawiam;**
(kolejna-szansa)