wtorek, 17 lipca 2012

Rozdział 6 – „To cena, którą płacisz, gdy nazbyt mocno kochać chcesz. To żywioł, z którym walczysz w noc i w dzień.”


Karina niepewnie spojrzała na niebo, które pokryte ciemnymi chmurami co chwila rozbłyskało oślepiającymi błyskawicami. Brunetka mocno obejmując się rękoma nerwowo zerkała w kierunku wyjścia z hali Ursynów. Musiała porozmawiać z Michałem. Kiedy widziała go wczoraj w motylku cała jej pewność siebie co do tego, że już nigdy nie będzie próbowała się z nim kontaktować, znikła jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Widziała jego oczy, smutne czekoladowe tęczówki w których nadal mieścił się cały jej świat i nie mogła tak po prostu zostawić tego wszystkiego bez jakiekolwiek wyjaśnienia. Ona przecież nadal kochała Bąkiewicza, wiedziała, że najprawdopodobniej Siatkarz nie będzie zadowolony z jej wizyty, ale musiała zaryzykować. Niebo przeszyła kolejna błyskawica, a gdzieś w oddali dało się słyszeć głośny grzmot. Tylko patrzeć jak z chmur woda zacznie się lać hektolitrami. Karina westchnęła lekko nadal bacznie obserwując wejście na halę. Nagle drzwi się otworzyły, a ze środka wolnym krokiem zaczęli wychodzić poszczególni zawodnicy Warszawskiej Politechniki. W końcu go zobaczyła. Kosmyki jego brązowych włosów targał wiatr, a na twarzy malował się ten łobuzerski uśmiech, który dziewczyna tak kochała. Bąkiewicz rozmawiając ze Zbyszkiem Bartmanem nawet nie jej nie zauważył. Karina wzięła trzy głębokie wdechy poczym na nogach miękkich jak z waty udała się w kierunku mężczyzn. Gdy dzieliło ich już raptem parę metrów Michał w końcu ją rozpoznał. Z jego twarzy momentalnie zniknął uśmiech. Bartman widząc zbliżającą się Karinę pożegnał się szybko z przyjacielem i udał się w kierunku swojego samochodu.
-
Michał… - na twarzy brunetki pojawił się delikatny uśmiech
Bąkiewicz wymijając ją nawet uraczył jej spojrzeniem. Dziewczyna westchnęła lekko poczym podążyła krok w krok za chłopakiem.
-
Michał możemy porozmawiać?
-
O czym Karina, co? – brunet stanął w miejscu i odwrócił się twarzą do niej – Nie uważasz, że chyba jest już za późno na jakąkolwiek rozmowę.
-
Michał daj mi sobie to wszystko wytłumaczyć.
-
Co? – gdyby można było zabijać wzrokiem, Michał zapewne już miałby jedno morderstwo na swoim sumieniu – Tu już nie ma co wyjaśniać. Pół roku temu podjęłaś decyzję, a mnie postawiłaś przed faktem dokonanym. Więc teraz nie mamy już o czym rozmawiać.
-
Ale to nie jest tak?
Bąkiewicz mocniej zacisnął pięści.
-
A może ty tu przyjechałaś, żebym nie wiem sławił cię? Błagał o autograf czy o wspólne zdjęcie co.
-
Michał, proszę…
-
A nie już wiem. – na twarzy bruneta pojawił się kpiący uśmiech – Pewnie chciałaś mi powiedzieć o swojej nowej roli, tak? W jakieś wielkiej mega produkcji u boku najlepszej śmietanki aktorskiej, co? A teraz przyjechałaś do Polski, żeby wczuć się rolę fryzjerki, tak?
Jego ironia i bezczelność ją raniła, ale dziewczyna doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że na to zasłużyła. Sama była sobie winna.
-
Michał ja wiem, że cię zraniłam, ale… - brunetka chciała coś powiedzieć, ale Siatkarz jej przerwał
-
Karina ty nic nie wiesz. Nie mam pojęcia jak ja się czułem, kiedy powiedziałaś mi, ze wyjeżdżasz do Anglii. Nigdy nie dowiesz się jak kto jest kiedy ktoś tak mocno ciebie zdradził, kiedy potraktował jak śmiecia.
-
Michaś… - dziewczyna chciała położyć swoją dłoń na jego policzku, ale brunet odsunął się szybko
-
Ja już się z ciebie wyleczyłem, Karina. Wyjechałem z Bełchatowa, zmieniłem klub, otoczenie. Zacząłem wszystko od nowa, a Julia mi w tym pomogła. W moim życiu nie ma już miejsca dla ciebie, rozumiesz
Brunetka poczuła pod powiekami słone kropelki łez, które po chwili wolno toczyły się po jej policzkach.
-
Boli, co? – Bąkiewicz lekko pokręcił głową – Mnie też bolało, i to zdecydowanie gorzej. Więc teraz  nie właź mi znowu butami w życie. Zapomnij o mnie.
-
Nie potrafię Michał – dziewczyna zaśmiała się gorzko przez łzy – Ja wiem, że zostawiając cię zrobiłam najgłupszą rzec w życiu, ale naprawdę cię…
-
Nie kończ! – Siatkarz energicznie pokręcił głową – Ja nie chcę tego słuchać. To koniec. Daj mi spokój, Karina.
Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź Michał odwrócił się i szybkim tempem udał się do swojego samochodu zostawiając brunetkę samą. Dziewczyna szlochając cicho spoglądała na oddalającą się sylwetkę chłopaka. Na swoim ciele poczuła pierwsze krople chłodnego deszczu, które po chwili mieszały się z płynącymi po jej policzkach łzami…

TYMCZASEM
Słysząc kolejny głośny grzmot, który rozdarł przyjemną cisze panującą w jej pokoju, Iza mocniej zacisnęła dłonie na kołdrze. Od dziecka bała się burzy. Za każdym razem kiedy tylko na dworze zaczynało błyskać dziewczyna uciekała z ulubionym misiem do sypialni rodziców. Kiedy dorosła i zamieszkała z Bartmanem to właśnie Brunet pełnił rolę jej osobistego odstraszacza burz. To właśnie w jego ramionach blondynka czekała, aż miną najgorsze minuty ulewy. Ale teraz coś się zmieniło. Iza prowadzona operacją pod kryptonimem ‘ Serce nie dla Bartmana ‘ obiecała sobie, że chociaż nie wiadomo jak bardzo by się bała nie będzie szukała ukojenia w objęciach Zbyszka. I słowa dotrzymała. Leżąc we własnym łóżku kurczowo trzymała w dłoniach kołdrę i przymykając powieki mocniej zaciskała usta. Jej przyspieszone tętno i nierówny oddech zdradzały cały strach.
Niech to się w końcu skończy.
W pewnym momencie usłyszała ciche pukanie do drzwi. Wiedziała, że to Zbyszek. Przykrywając się kołdrą udała, że śpi. Po chwili dziewczyna poczuła niedaleko siebie subtelny zapach jego perfum.
-
I  tak wiem, że nie śpisz.
Iza westchnęła lekko wychylając głowę spod przykrycia. Oczywiście Bartman musiał jej to zrobić. Musiał stać przed jej łóżkiem, uprany tylko i wyłącznie w jakieś krótkie, sięgające do kolan spodenki. Jego idealnie wyrzeźbiony tors i łobuzerski uśmiech dodawały mu nie lada uroku.
-
Myślałem, że przyjdziesz do mnie. Jest burza, a kiedy jest burza zawsze wiedziałaś gdzie mnie znaleźć.
-
Nie było takiej potrzeby – blondynka za wszelką cenę starała się zapanować nad drżeniem swojego głosu – Dobrze jest, nie boję się.
W tym samym momencie za oknem znów dało się słyszeć głośny huk, a krople deszczu jeszcze bardziej dudniły o szybę. Iza pisnęła cicho.
-
Kłamczucha. – Zbyszek zaśmiał się serdecznie – No już rób mi miejsce w tym swoim posłaniu.
Dziewczyna bez słowa sprzeciwu przysunęła się bliżej ściany odkrywając kołdrę. Bartman szybko znalazł się obok niej.
-
No chodź przytul się do mnie. – brunet ogarnął przyjaciółkę swoim ramieniem – Chodź do wujka Zibiego
Blondynka zaśmiała się serdecznie poczym wtulając się w bok chłopaka lekko przymrużyła powieki. Czuła ciepło jego ciała i chociaż tak bardzo chciała się na to uodpornić nie była w stanie. Kochała go całym swoim sercem, a takie akcje jak ta tylko ją raniły. Niemniej jednak nie wyobrażała sobie tego, że kiedykolwiek mogłoby zabraknąć Zbyszka tuż obok niej. W ich ostatniej kłótni mimo tego, że wykrzyczał Bartmanowi, że się wyprowadzi to gdzieś w głębi serca chyba nie znalazłaby w sobie, aż tyle odwagi. Zielonooki brunet był jej uzależnieniem, słodkim narkotykiem, od którego chociaż próbowała, nie była w stanie się uwolnić.
-
Izka – słysząc nad swoim uchem cichy szept dziewczyna otworzyła oczy
-
Tak? – mruknęła uważnie przypatrując się jego tęczówkom
-
Jeszcze raz cię przepraszam za te moje ostatnie zachowanie. Nie wiem okres mi się zbliża czy co. – na jego twarzy zagościł promienny uśmiech – Wiesz doskonale, że nie traktuje cię jak moja osobistą służącą i naprawdę doceniam to, że sprzątasz, pierzesz, gotujesz. Gdyby nie ty to mieszkałbym w niezłym burdelu, chodziłbym w brudnych i nie poprasowanych rzeczach i żebrałbym w zespole o chociażby kawałek kanapki.
Blondynka zaśmiała się głośniej.
-
No widzisz trafił ci się naprawdę prawdziwy skarb i do tego taki skromny.
-
Ja to wiem. – malinowe wargi Bartmana musnęły odsłonięte czoło dziewczyny – I mam nadzieję, ze pomimo swoich ostatnich gróźb ten skarb nie opuści Zbyszkolandii i zostanie tutaj na zawsze.
-
No wiesz na zawsze to pewnie nie. – Iza zmusiła się do uśmiechu – Coś mi się zdaję, że być może  już nie długo moje miejsce zajmie Agnieszka.
Chłopak lekko zruszył ramionami. Poczym mocniej objął blondynkę. Cały strach, który jeszcze nie tak dawno jej doskwierał, teraz uleciał gdzieś daleko. Zamknięta w silnym uścisku bruneta czuła się niezwykle bezpieczna. Jedyną rzeczą, która jej przeszkadzała był fakt, ze nigdy nie będzie miała Zbyszka tylko dla siebie. Już pogodziła się z myślą, że brunet nie dostrzegał w niej nikogo więcej jak tylko dobrą przyjaciółkę. Mógł z nią porozmawiać, pośmiać się, wyżalić, po przytulać, ale Iza nie będzie miała pierwszeństwa w jego sercu. Zawsze pomiędzy nimi będzie kobieta, której brunet odda całe swoje serce, a zapewne wtedy nawet blondynka nie będzie dla niego już tak ważna jak do tej pory.
-
A moje miejsce zajmie Kubiak? – Zbyszek nagle spoważniał
-
Michał to tylko kolega, nic więcej.
Brunet uśmiechnął się delikatnie pod nosem.
-
A po za tym Zbigniewie ty jesteś jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny i nie do podrobienia.
-
Tak mi dobrze, tak mi mów.
Kolejny, jeszcze głośniejszy grzmot sprawił, że Iza znów zaczęła się bać. Zbyszek idealnie wyczuł o co jej chodzi i nakrywając ich szczelnie kołdrą delikatnie pogłaskał ją po kosmykach długich, blond włosów. Gdyby ktoś przyglądał się całemu temu zajściu z boku jednogłośnie stwierdziłby, że pomiędzy tą dwójką bez zwątpienia musi być jakieś uczucie, przecież tak nie zachowują się tylko przyjaciele. Ale Bartmanowi wcale takie czułości względem Izy nie przeszkadzały, wręcz przeciwnie. On lubił trzymać blondynkę w swoich silnych ramionach. W końcu przecież była jego małą, kochaną Izą którą za wszelką cenę chciał obronić przed wszystkimi niebezpieczeństwami kryjącymi się w tej szarej, otaczającej ich rzeczywistości. Unieszkodliwiłby każdego, kto w ogóle śmiałby się ją skrzywdzić, a tymczasem sam nieświadomie był sprawcą jej cichego szlochu nocami. To on stał za tymi wszystkimi małymi igiełkami które za każdym razem wbijał w serce dziewczyny w momencie kiedy przedstawiał jej kolejną swoją wybrankę.
-
Izka?
-
Yhym? – dziewczyna nie otwierając oczu cicho mruknęła
-
Prawda, że powiesz mi kiedy Kubiak cię skrzywdzi?
Dziewczyna niepewnie spojrzała w jego kierunku.
-
Michał mnie nie skrzywdzi, Zbyszek. Nie masz się czego obawiać.
-
Ale pamiętaj, że jeśli coś kiedyś będzie nie tak to zawsze możesz na mnie liczyć.
-
Nawet kiedy będzie burza a nas będą dzielić setki kilometrów?
-
Nawet wtedy – Bartman uśmiechnął się szeroko – Poruszę niebo i ziemię, ale przyjadę żebyś nie musiała się bać. W końcu jestem twoim odstraszaczem burz.
Dziewczyna zaśmiała się głośno.
-
A teraz już zamknij oczy i śpij. I nie bój się już. Jestem przy tobie.
Blondynka z delikatnym uśmiechem na ustach lekko pokiwała głową poczym ponownie wtuliła się w ciepłe ciało bruneta. Przymykając powieki cieszyła się możliwością bycia tak blisko ukochanego. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że kolejną szansę na taką bliskość Zbyszka będzie miała dopiero podczas kolejnej burzy… 

8 komentarzy:

  1. ja też chcę takiego odstraszacza burz, chociaż ja sama kocham burze to dla Zibiego poudawała bym że mnie przerażają, ta scena między nimi mnie strasznie wzruszyła, kurcze sama z odcinka na docinek przekonuje sie jak oni mają wiele wspólnego z moją własną historią, mam nadzieje że skończą tak jak i ja skończyłam czyli szczęśliwie :)), dobrze przez to co sama przechodziłam wiem jak Iza cierpi, niby odgania Zbyszka od siebie, a pragnie jego bliskości w każdej chwili, to jest straszna katorga.
    Karina i Michał, ech mam nadzieje że Misiek już wyładował na nią całą swoją złość bo nie wiem ile ta dziewczyna jeszcze zniesie, niby sama wie że jest sobie winna, ale takie słowa zawsze bolą

    czekam niecierpliwie na dalszy rozwój akcji :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo się cieszę, że powiadomiłyście mnie. Oczywiście, przeczytam wszystkie notki, bo niestety musze się przyznać, że jeszcze nigdy nie czytałam tego bloga. Muszę tylko nadrobić zaległości, a więc zaczynam ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. ja też od dziecka boję się burzy. i w związku z tym ja też chcę Zibiego, który mnie utuli kiedy będę bała się grzmotów i piorunów.
    o weźcie, ale rozdział... poprzedni też świetny.
    najpierw Iza i Zibson... kurde no, jak ja bym chciała, żeby coś między nimi zaszło! Iza to by dopiero tego chciała... wydaje mi się, że jej związek z Kubiakiem to już sprawia, że Zbyszek zaczyna powolutku sobie być może coś uświadamiać ;>
    Karina ma przewalone... współczuję jej chociaż sama sobie na to zasłużyła. Michał raczej nie chce jej znać. ciężko jej będzie go odzyskać tak myślę.
    uwielbiam to opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak tak, moja sympatia do Izy jest wielka ;* ego bartmana w głowę stuknęła! iła a głupiego bartmana w głowę stuknęła! Bo chłopak nie wie co traci!
    Burza...
    Zaczęło się od Kariny. No i chyba ta rozmowa z brunetem nie wyglądała tak jak sobie to zaplanowała. Bąku chciał jej zadać ból jak to on mu kiedys. UDało się... Biedaczka.. Płaci za błędy z przeszłości. Kocha go wciaż, a ja nie wierzę, że on jej tak totalnie nie...
    Odtraszacz burz słodko brzmi :) och kusi swoim atrakcyjnym cielskiem i szczerzy niemiłosiernie. Cały Zibi :D och ty ;p chce dla przyjaciółki jak najlepiej a nieświadomie czasem tylko pogarsza, orturuje ją po troszeczku... Jednak skoro jest zazdrosny o kubiaka to... :D
    Czekam, czekam, jak dla mnie już jutro może być odcinek :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ehh szkoda mi Kariny choć wiem, że na to zasłużyła, ale gdzieś w środku czuje, że jednak między tą dwójką się ułoży. Karina go kocha i Michał pewnie ją też tylko póki co zasłania się Julią.
    Scena burzy i Izy ze Zbyszkiem w jednym łóżku spowodowała uśmiech na ustach. Tak romantycznie to wyglądało a między tą dwójką do niczego nie dojdzie, bo to tylko i wyłącznie przyjaźń. Ja też chce takiego odstraszacza burz;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie moge uwierzyc, ze Bartman niczego się nie domyśla. ślepy by zauważył. ! Oni muszą byc razem !

    OdpowiedzUsuń
  7. Ślicznie:) zastanawia mnie to czmu Bartman nie potrafi zauważyć tego jakim uczuciem tak naprawdę daży go Iza... mam nadzieje, że niedługo to się zmieni:):) czekam z niecierpliwością na następny odcinek:):)Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Prawie się rozryczałam.. Zarówno z powodu Izki jak i Kariny. Okej-zaczynam ją lubić. Kiedy Michał jej powiedział,ze się z niej wyleczył i że nie ma miejsca w jego życiu to tak bardzo zrobiło mi się jej żal. Przecież wiem,ze on się z niej nie wyleczył :/ A sytuacja między Izką i Zbyszkiem jest co najmniej dziwna. To co czuje ona wiemy,ale w co on gra? Chce mieć Izę tylko przy sobie,a na boku spotykać się z innymi? No bo jak wytłumaczyć to jak ją traktuje i to,ze tak bardzo jest zazdrosny chociażby o Kubiaka? Bardzo mnie intryguje to opowiadanie :) Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :) A scena "łóżkowa" Izy i Zbyszka mistrzowska!

    OdpowiedzUsuń